Cycki!, czyli 'Pan Tadeusz'

"Pan Tadeusz", Adam Mickiewicz


Mówiłam, że napiszę? No, mówiłam. Więc piszę!
Tylko powiem jeszcze: nie zniechęcajcie się do tej lektury tak od razu! Tadzia trzeba przeczytać kilka razy w życiu, w rożnym wieku.
To tyle.
A tymczasem, przystępuję.


"Pan Tadeusz" jest epopeją. Wbijcie sobie do głów.
Epopeje cechują:
-bohater zbiorowy
-wydarzenia, które ukazują naród w ważnym, przełomowym momencie
-wyidealizowany obraz ojczyzny
-sceny batalistyczne
To tak na wstęp, żebyśmy się zrozumieli.
"Pan Tadeusz" jest majstersztykiem. Mogę powiedzieć to z lekkim sercem, ponieważ to prawda. Trzynastozgłoskowiec, pisany wierszem, z licznymi, złożonymi bohaterami i opisami, które zwalają z nóg. Wbrew pozorom, jeśli zagłębić się w "Pana Tadeusza" bez spięcia i świadomości "lekturowej", śmiało można się zaczytać.
Wydarzenia rozgrywają się w latach 1811/12, kiedy to na stare śmieci powraca bohater tytułowy-Tadeusz. Jest to młody mężczyzna ze znaczną wadą wzroku, głupi, kochliwy, bez wyższych wartości. Jednak faktem pozostaje, że jego imię zdobi okładkę tytułową.
Tadeusz generalnie przechodzi przemianę. Widzimy to w ostatniej księdze, kiedy to rozmawia z Zośką-swoją ukochaną. Ale zanim przepoczwarzy się w bohatera i człowieka godnego naśladowania, zaszczyca nas kilkoma niewybrednymi scenami, które pod znakiem zapytania stawiają obecność mózgu w jego głowie.

Pierwsza taka sytuacja to spotkanie Telimeny:
Tadeusz przybył do dworku, mignęła mu przed oczami blondwłosa, szczupła Zośka i z miejsca zapałał do tej niewiasty gorącym uczuciem. Na uczcie, dla wyjaśnienia, Zosia się nie pojawiła, ponieważ Telimena, jak to baba, jest niezwykle czuła na swój wiek i obawiała się utraty adoratorów. Dobry ruch, Telcia!
Tadeusz widzi swoją daleką ciotuchnę i ogarnia go zachwyt. Bo przecież ta czarnowłosa, pulchna/gruba/korpulentna matrona musi być tą niewiastą z dworku (opis powyżej).
Chciałoby się rzec, że Tadeusz, jak stereotypowy chłop, najpierw patrzy w dół, a że tam obfitsze widoki niż u Zochy, to cóż poradzić... Widocznie to przeznaczenie. Po co patrzeć na twarz? No właśnie.

Druga sytuacja:
Nasz ukochany bohater tytułowy godzi się na romans z Telcią. Jak już wspomniałam jest ona jego ciotką, ale zapewniony, że daleką, Tadeusz chwyta byka za rogi, tudzież ciotkę, i idzie z nią w tango. Ichnie tango, nie to dzisiejsze. Po prostu romansowali, moi drodzy, bez podtekstów.
Niemniej jednak... niefajnie.

Trzecia sytuacja:
Tadeusz widzi Zośkę na własne oczy i mówi "OMG. LOL. WTF" [tłumaczenie na język dzisiejszy]. Ogarnia, że zarywa do niewłaściwej niewieściej głowy. Jak tylko spotyka Telimenę, swoją ukochaną/ciotkę, spogląda na nią i:
Aż przeląkł się; bystrzejsze teraz miał źrenice,
Przebóg! naróżowana! (…)
Nuż oczy Tadeusza, jako chytre szpiegi,
Odkrywszy jedną zdradę, poczną w kolej zwiedzać
Resztę wdzięków i wszędzie jakiś fałsz wyśledzać:
Dwóch zębów braknie w ustach; na czole, na skroni
Zmarszczki; tysiące zmarszczków pod brodą się chroni! 
Ledwie spojrzał w rumiane Telimeny lice,
Odkrył od razu wielką, straszną tajemnicę!
No nie!
Najbardziej podoba mi się tekst: "tysiące zmarszczków pod brodą się chroni!". Daje lajka!
Tadeusz taki bystry.

Prawda jest taka, że nieważne jak bardzo skupiamy się na księdzu Robaku, który jest przecież nie tylko sługą bożym, ale także organizatorem powstania, bohaterem romantycznym, przywódcą, wzorem, człowiekiem "ostoją", nie sposób oderwać myśli od ewidentnej głupoty Tadeuszka.
Niezła zmyłka, Adaś!
W każdym razie, ksiądz Robak aka Jacek Soplica jest postacią niezwykle tajemniczą. Wprowadza nastrój tajemnicy, kształtuje wydarzenia, bohaterów, potajemnie wpływa na ich losy. Jako jedyny potrafi obiektywnie i z dużym dystansem odnieść się do spraw, które wielu osobom nastręczają problemów.
Nie zalicza wpadek, wciąga jakieś dragi, podburza do powstania, niesie nadzieje, odkupuje dawne winy i nieustannie ingeruje w cudze życie.
Bohaterów pobocznych jest bez liku.
Na przykład taki Hrabia. To jest dopiero aparat.
Jest jak dziecko. Przez większość czasu w jego wypowiedziach przewija się tylko "chcę!", "nie chcę!"
Na przykład, gdy widzi Zośkę z miejsca się w niej zakochuje, jednak ona odrzuca jego zakusy. Godzi to w jego ego, na co zmienia swoją opinię o wyżej wymienionej i mówi jaka to jest nieelegancka, toporna i że je marchewkę. Potem, oczywiście, zadurza się w ciotce Telimenie.
Jest też Maćko nad Maćkami, którego polubiłam najbardziej ze wszystkich bohaterów. Kto wie, czy nie bardziej niż Robaka?
Ten człowiek po prostu promieniuje mądrością i racjonalizmem. Takie to dobrze mieć za przywódcę, jednak, jak można się przekonać, jego doświadczenie i niezbite racje nie robią wrażenia na butnej gawiedzi.
Szlachta jako taka wywołała we mnie jedynie negatywne uczucia. Mówi się, że jest to bohater zbiorowy, że Mickiewicz ma do niej, co można wyczytać między wierszami, pozytywny stosunek, jednak całe dobro tego stanu przysłaniają głupie i złe czyny. Tradycja? Patriotyzm? Dobra, ale gdzie zgoda i dbałość o dobro ojczyzny? Gdzie jednoczenie się w obliczu wroga?

Wszystkie wydarzenia i dialogi ujęte są w cudowną oprawę opisów przyrody. Zapewne, gdy będziecie musieli odwołać się do nich w wypracowaniu, lub będziecie omawiać je na lekcji, wywołają jedynie prychnięcia i szyderstwo. Jednak wypadałoby docenić mnogość metafor, biegłość stylu oraz formę tekstu. Naprawdę jest, co podziwiać.
Przy "Panu Tadeuszu" uśmiałam się po pachy, trochę popsioczyłam na Tadzia, znielubiłam ciotkę Telkę, a pokochałam Robaka. Równiacha z niego.
I tak mniej więcej "Pan Tadeusz" jawi się w oczach młodzieży.
Joł.


Wyzwanie 2016 - 5/16

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top