Edukuj się, kobieto!, czyli 'Ja, kobieta'

"Ja, kobieta", Cameron Diaz, Sandra Bark


Najpierw pomyślałam sobie, że w końcu każda kobieta potrzebuje czasem się dowartościować. Potem, gdy już dostałam książkę w ręce, naszła mnie myśl w stylu "co ty pieprzysz? pewnie zaraz pożałujesz, że w ogóle o nią poprosiłaś". Trochę sceptyczności nie zaszkodzi, jak to mówią, więc popychana tymi odczuciami skoczyłam na główkę.

I od razu muszę wydać Wam predyspozycje. Ogarnijcie zdjęcia autorki książki, a dopiero potem czytajcie, ponieważ jej figura powinna być dla Was wystarczającą motywacją do... wszystkiego. Czy to czytanie, czy ćwiczenie pani Diaz zadziwiająco dobrze obchodzi się z tematem.

To co z tą motywacją?
Pewnie myślicie, że to kolejny, nudny jak flaki z olejem poradnik. Jak żyć, jak ćwiczyć, jak się nie starzeć, jak być sobą i nie zwariować, jak, jak, jak. Kogo to obchodzi? Mnie interesują twarde fakty, do "jak" dojdę sama. Ewentualnie przyjmę pomoc, ale odpowiednio przygotowaną i popartą wieloletnim doświadczeniem.
I tu się nie zawiodłam. Znalazłam kilka mów motywacyjnych, ale jednocześnie przeżyłam wielki szok. "Ja, kobieta" to nie jest pieprzenie o głupotach. Pani Diaz podchodzi do sprawy bardzo poważnie. Widać, że do pisania przygotowała się rzetelnie i nie mogę zarzucić jej grafomaństwa.
Fakty, fakty, fakty, to jest to! Do mnie tematyka trafia tym bardziej, że jestem już po metabolizmie, a przed anatomią kręgowców.
Dobrze, ale już przechodząc do rzeczy, co znajdziemy w środku?
Książka podzielona jest na części:
Im więcej ćwiczysz, im więcej się ruszasz, tym bardziej wzmacniasz kości. Im bardziej budujesz mięśnie, tym więcej energii spalasz, nawet w stanie spoczynku, ponieważ więcej mięśni = więcej zużytego paliwa. Takie spalanie paliwa redukuje zapas tłuszczu trzewnego, pozbywasz się więc tłuszczu, który może ci zaszkodzić.
Część I
Czytamy o odżywaniu. Wpływ jedzenia na nasze ciało, budowa związków organicznych, ich złożoność-to wszystko bardzo ważne rzeczy. Generalnie, są kwestią priorytetową, jeśli chcemy zagłębiać się w sferę naszego jedzonka.
Cameron przywołuje fakty, które mogą stanowić podwalinę dla każdego laika. Dlaczego jemy, jak powinniśmy jeść, jak przetwarzamy energię, gdzie skupia się nasze jedzonko, czemu tyjemy? Całość naprawdę otworzy Wam oczy. Ja sama inaczej zaczęłam patrzeć na swój żołądek, jego potrzeby i bilansowanie posiłków. No i doceniłam <jeszcze bardziej> pyszność i dobro domowych obiadków.

Część II

Tym razem co nieco o ćwiczeniach. Autorka nie skupia się na pierdołach, jak smukła sylwetka, chudsze uda, przerwa między nimi czy nasze kompleksy. Po prostu dąży, niezłomnie-muszę przyznać, do naszej samoświadomości.
I wtedy Cheung-yan Yuen powiedział: "Waszym nowym przyjacielem jest ból"
I choć każda z nas wie, że ciało i jego dobra kondycja to nasza przyszłość, nie zawsze obracamy tę prawdę we właściwy sposób. Potrafimy jęczeć o swoich oponkach i wpieprzać pączki i calkiem skutecznie ignorować potrzeby swojego ciała, ale czy któraś z nas jest świadoma wszystkich zbawiennych skutków treningów?
Dodatkowo, tak naprawdę nie trzeba wiele by stać się choć trochę aktywną. To, że latam po schodach w szkole, w górę i w dół, w górę i w dół, wiele razy dziennie, już kwalifikuje mnie jako osobę średnio aktywną. Zsumujcie to z kilkoma przysiadami, chodzeniem pieszo i bieganiem, a wyjdzie Wam średnio aktywna osoba. Nie trzeba wiele. Musimy myśleć perspektywicznie, zgadzam się z panią Diaz po całości. Inaczej, nim się spostrzeżemy, nasze ciało zacznie protestować i to będzie nasza wina.
Możemy też dowiedzieć się kilku rzeczy o śnie. Niby tylko sen, niby wystarcza pięć godzin, ale, halo! Ziszcza się nasz najgorszy koszmar. Jeśli nie śpisz dość długo zaczynasz... tyć! Straszne! Dlatego róbmy to, co kochamy najbardziej na świecie. Śpijmy.

Część III
Jeśli poprzednie dwie części stworzyły nam podstawę i usypały kopiec na cześć naszej odwagi, to w tym momencie rozpocznie się prawdziwa motywacja. To tak, jakbyśmy rozgrzewały się przez poprzednie 200 stron, czekały na wystrzał, a teraz odbierały ostatnie słowa trenera. Będzie dobrze, walcz, zrób to dla siebie, uwierz, bo możesz wygrać.
Nie spodziewałam się, że trafi do mnie taka gadka, ale no cóż... trafiła. Więcej! By odpowiednio zabrać się do rzeczy wystarczy podążać za wskazówkami Cameron. Nic więcej. Nic mniej.
Książka jest cudownie wydana, są w niej piękne, bogate i całkowicie biologiczne rysunki, które odpowiednio zapoznają nas z tematem. Obrazują tekst. Chwilami czułam się, jakby czytała podręcznik do biologi, ale taki łatwo przyswajalny, który nie męczy, a tylko i wyłącznie uczy.
W trakcie najgłębszych części snu fazy nie-REM wzmacniany jest układ odpornościowy, naprawiane są tkanki oraz odbudowywane są kości i mięśnie. W trakcie najgłębszych części snu fazy REM, gdy śnimy, nasze mięśnie są lekko sparaliżowane, co ma nas powstrzymać przed odgrywaniem marzeń sennych.

 Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa IUVI
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.


Wyzwanie 2015 - 47/50

Kryśka

P.S. Z racji, że nie znalazłam żadnej książki, której akcja rozgrywałaby się w moim rodzinnym mieście (czyt. Opaka i tak, taka miejscowość istnieje), stwierdziłam, że ten podpunkt, wyjątkowo, zamienię na-Książka, poradnik. 

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top