"Przysięga", Kimberly Derting
Jakoś trudno było mi znaleźć autora, którego inicjały pasowałyby do moich. Kryteria też nie były niskie, ponieważ zakładałam, że książka powinna mnie zainteresować. Ponadto powiedziałam sobie: harlequinom mówimy stanowcze NIE!. W ten sposób zostałam skazana na "Przysięgę".
Nie jestem wredna, a przynajmniej próbuje nie być, ale trudno nie zauważyć, że wyżej wymieniona książka jest bardzo mocno wtłoczona w szablon "buntowniczka, bohaterka, ocali świat i po drodze podbije miliony serc". Jednak, autorka przeskoczyła dwie (bądź, co bądź wymagane) części i skróciła drogę poznania.
Odebrała bohaterom indywidualność, realność, plastyczność i oszpeciła ich papierowością. Zdecydowała się na stłamszenie akcji, którą zawarła w jednej pozycji.
Te fakty czynią książkę krótką, oklepaną... wręcz okaleczoną.
Zostaje nam odebrana możliwość zapoznania się z postaciami, pokochania ich lub znienawidzenia. Ponadto, o ile akcję można uznać za ciekawą na samym początku (a to dlatego, że człowiek myśli: na pewno będą dalsze części), o tyle środek i koniec "Przysięgi" ociekają nudą i przewidywalnością.
Zwyczajnie żal mi tej książki.
Pomysł z dziewczyną, która włada wieloma językami jest dobry, dość niekonwencjonalny. Świat rządzony przez magiczną królową, która zamieszkuje różne ciała przyprawia o dreszcz, ale co z tego? Co dają nam te drobnostki, jeśli pozycja jest po prostu pocięta. Zanim jedna scena na dobre się zacznie, rozwinie, zanim zdążymy zgłębić psychikę, myśli bohaterów, utożsamić się z nimi, słyszymy opadające ostrze, głośne CIACH i autorka wszem i wobec ogłasza, że wystarczy, zapraszam na następne krótkie, bezbarwne pseudo-przygody.
Może oceniam tę książkę zbyt ostro, ale w obliczu bohaterów, których nie poznałam, sytuacji, które nie uległy rozwinięciu, a po prostu zostały zamiecione pod dywan, i wobec niewykorzystanego pomysłu, nie jestem w stanie zdobyć się na lepsze recenzje.
Wszystko, co miało miejsce było do przewidzenia.
Sztampowo, o względy bohaterki miało zabiegać dwóch samców, z czego (jak zwykle to bywa, ponieważ autorki nie potrafią skonstruować bardziej rozbudowanych relacji) wyklarował się jeden.
Fabuła była sucha, nudna, bez zrywów adrenaliny i magii. Ot, blada, bez smaku, niezapadająca w pamięć, te słowa idealnie oddają charakter (jeśli w ogóle jakiś był) książki.
Jakiekolwiek zadatki na dobrą pozycję, zostały przez autorkę zdeptane, spalone i posypane solą. Koniec i kropka.
Szkoda czasu na czytanie.
Wyzwanie 2016 - 9/16
0 komentarze:
Prześlij komentarz