'...poszybowałam w ciemność', czyli 'Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender'

"Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender", Leslye Walton


Czytałam już książki specyficzne, wymyślne, brutalne, dobre, bardzo dobre, majstersztyki, ale, tak naprawdę, szłam po nich spać. Oczywiście, myślałam sobie: "no, nieźle" albo "ale super", czy coś równie błahego i podsumowującego całość. Chwilami rozmyślałam nad dalszymi losami bohaterów, rozważałam fabułę, charaktery, budowę. Wszystkim się zachwycałam.

Jednak dopiero "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" sprawiły, że moje gardło ścisnęło się z emocji, a całą noc przeleżałam w łóżku. Nie spałam, ponieważ nie mogłam uwolnić się od tej książki. Nie potrafiłam po prostu odłożyć jej na bok. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
To właśnie ta pozycja zdefiniowała miłość w każdej postaci. Rozstrzeliła słowa i nadała im nowe znaczenie. Uniosła zasłonę, która oddzielała realność od fantazji. Wręcz ją zerwała. Granica zatarła się, a gdzieś po środku powstały "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender".
Wkraczam w każdy nowy świat, który oferują mi książki. Robię to z zapartym tchem. Tym razem nie było inaczej, lecz zamiast początkowego sceptycyzmu i dystansu, zatopiłam się w miękkim puchu powieści.
Historia zaczyna się od babki tytułowej bohaterki i jej rodziny, następnie powoli zapoznajmy się z późniejszymi pokoleniami. Paradoksalnie, mimo niewielkiej objętości, książka zawiera niezwykle dużo treści. Jest pełna niewypowiedzianych i nienapisanych słów, które po prostu błądzą w naszych umysłach.
Fabuła biegnie dość wartko, ale nie w obrębie "akcji, rozróby i krzyków", autorka postawiła na pełną ekspresji podróż przez życie. 
- Myślę, że śmierć podobna jest do otrucia albo gorączki - wyszeptałam. - To jak  bycie o krok przed wszystkimi. Krok tak duży i szeroki, że dogonienie cię staje się niemożliwe, i jedyne, co możesz zrobić, to patrzeć, jak wszyscy ci, których kochasz, znikają.
Trzy pokolenia, trzy serca, popełnione błędy, walka z naturą ludzką, poszukiwanie sensu... ale tym razem nie jest to jedynie sens życia, a również miłości. Wszystko to składa się na fabułę.
Wypadki, kłopoty, codzienne wydarzenia, czyli elementy, które są ogniwami życia i które wielu mogłoby zdefiniować jako "nudne". Właśnie one są fundamentem książki. "Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" klimatem i lekkością przypominają mi "Zabić drozda".
Styl natomiast, to całkiem inna sprawa. Jest to debiutancka książka autorki, dlatego, aż dziw, że tak piękna, choć to słowo wciąż nie do końca oddaje jej naturę. Lepiej brzmi "osobliwa" i "cudowna" i mam nadzieję, a także cichą pewność, że po przeczytaniu określicie ją podobnymi przymiotami.
A ja – ja urodziłam się ze skrzydłami, jako odmieniec, który nie miał prawa liczyć na coś tak majestatycznego jak miłość. To nasz los, nasze przeznaczenie, to ono decyduje o takich rzeczach, prawda?
Bohaterka tytułowa - Ava Lavender jest córką Viviane oraz wnuczką Emilienne. Te trzy kobiety są niezaprzeczalną siłą tej książki. Każda z nich jest wyjątkowa, to aż bije po oczach, ale jednocześnie trudno zaprzeczyć, że w pewien sposób są do siebie złudnie podobne.
Czy to przez krew, geny czy drobnostki, czytelnik zauważa ich pokrewieństwo, potrzebę bycia, przeżywania. Inni bohaterowie, jak Henry - brat Avy, czy też Jack - ciężar na sercu Viviane, również są nierozerwalnie połączeni w książką i bohaterkami.
Miłość, jak powszechnie wiadomo, kieruje się własną logiką, za nic mając nasze plany czy zamiary.
Gdyby nie każda, pojedyncza składowa gdzieś zapodziałby się urok i osobliwość. Gdyby nie ich słowa, myśli, wybory, nigdy nie targałyby nami takie emocje. Gdyby nie Ava, biedna, kochana, osobliwa i całkowicie cudowna Ava, moje łzy nie rozbiłyby się o bolesne słowa.
I w końcu... zakończenie. Najbardziej nieoczywisty fragment. Nieukształtowana forma w naszych dłoniach. Strach. Nadzieja. Pytania.
Los Avy w naszych rękach. Jak zakończy się jej lot?

Najbardziej oszałamiająca książka, jaką kiedykolwiek czytałam. Do bólu piękna. Po raz pierwszy rozumiem te słowa. Ekspresyjna, bogata, nieoczywista i pod każdym względem wyjątkowa.
Wielka szkoda, że skończyłam ją tak szybko.
Gorąco polecam.


Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top