Czytanie - zabawa tylko dla geeków?
To nie jest wcale takie głupie pytanie.
Tak naprawdę jest bardzo "na czasie".
Gdzie reszta społeczeństwa? Gdzie te 63%?
Czytelnik w dzisiejszych czasach jest gatunkiem wymierającym, co widać po różnych sondach i badaniach.
Będąc szczerym? Można powiedzieć, że powoli odchodzimy do lamusa. Dlaczego? Dlaczego młodzież, której umysły są tak chłonne i naprawdę wspaniale skonstruowane, tak chętne wiedzy i pełne inspiracji, nie sięga po książki?
Czy to wstręt nabyty poprzez pokolenia? Podobny do zachowawczych reakcji zwierząt, które przez wieki były gnębione przez myśliwych i nauczyły się ich unikać? Czy jesteśmy aż tak prymitywni? A może czytelnictwo to po prostu coś, co straciło na wartości i znaczeniu? Może to już przeżytek?
Książka to papier, więc niektórzy mogą powiedzieć, że czytanie to prawie jak niszczenie środowiska. Już nie takie rzeczy słyszałam.
Nie znam się na innych grupach wiekowych, ale swoją, w sposób całkowicie obiektywny, mogę ocenić i niekoniecznie usprawiedliwić.
Młodzież to specyficzna grupa, szczególnie jeśli zwrócić się w kierunku osób prawie dorosłych, tych sławnych 18-ale-jeszcze-nie-potrafię-zagotować-wody-na-herbatę. Ja również do nich należę. Jesteśmy pokoleniem nieomal skrzywdzonym, jeśli nie przebierać w słowach. Liceum to nie jest szkoła, to klatka, w której szczury, czyli my, uczestniczą w krótkodystansowym wyścigu. Porzućcie złudzenia. Porzućcie nadzieje. Szkoła was zgniecie.
Przeciętny szczurek, proszę się nie oburzać, to tylko słowo, żyje od pobudki do zaśnięcia. Na jego codzienne perypetie składa się wiele czynników, jednak najważniejszym z nich jest: czy było coś na dzisiaj? Przeciętny szczurek wie, że coś na pewno było. Bo jak to tak? Nic nie było? To chyba dzień wolny.
Szczurek cały dzień chodzi zestresowany. Szczurek cały dzień myśli o ocenach. Szczurek cały dzień liczy dni do matury; egzaminu, który zda (lub też nie) za kilka miesięcy. Szczurek wie, że życie kończy się na nauce, ale szczurki to bardzo inteligentne stworzenia i zdają sobie także sprawę z prostego faktu: nie wszystko jest skończone, jeśli przedział jest otwarty.
Dlatego taki przeciętny uczniak ma dwie drogi, którymi może podążyć, gdy nastaje wolna chwila.
Pierwszy trakt to czytanie książek.
Druga droga zakłada alkohol, a wszyscy wiemy, co pociągają za sobą zacne trunki.
I taki biedny, młody człowiek stając w obliczu wyboru nie waha się ani chwili i optuje za furtką numer... 2.
Tak bardzo przewidywalnie. Tak bardzo na temat. Tak bardzo krótko.
Nie wiem, czy czytanie określa człowieka jako wartościowego lub nie. Nie mnie to oceniać, choć wydaje mi się, że nie. Jeśli nie czytamy, to ograniczamy swoje horyzonty i skazujemy się na widzenie w dwóch kolorach: czerni i bieli. A świat, jak banalnie, by to brzmiało (wiem, jak banalnie to brzmi), to odcienie wielokolorowej palety barw.
Dlaczego, więc odmawiamy sobie tej przyjemności i wygaszamy wizję?
Otóż, to całkiem proste. Świat pędzi do przodu, technologia rozwija się z każdym dniem coraz bardziej, jest wiele innych, ciekawszych rzeczy, które można robić. Siedzenie przed komputerem (również uprawiam tę sztukę), oglądanie durnych filmików (nie uprawiam), picie (dziękuję, wolę lampkę wina, niż butelkę wódki), palenie (lubię swój pełny oddech), narkotyzowanie się (a fe!) i wstawianie licznych selfie na Facebooka (nigdy nie uprawiałam i nie mam zamiaru) wydają się młodemu pokoleniu o wiele atrakcyjniejsze niż przedpotopowe książki.
W tym nawale najróżniejszych bodźców, będąc pod presją rodziców, szkoły, własnych ambicji, mając przed oczami zmarnowane życie, widząc bezrobocie i niezdaną maturę, pragnąc być pierwszym, mając w sobie nieodmienną żyłkę rywalizacji, mierząc się z dorosłością, której tak pragną, a jednocześnie po cichu się boją, młodzi ludzie rzadko wybierają trudniejszą drogi.
Do jej pokonania potrzebny jest wysiłek umysłowy, trzeba zmierzyć się z własnymi poglądami, zrewidować opinie i znane sobie fakty. Nastolatek musi ustosunkować się do świata, w którym żyje. Wymusza się na nim własne zdanie. Książka zmusza do myślenia.
Książka kształci, poszerza horyzonty, buduje słownictwo, czyni nas ludźmi myślącymi. Czy tego chcemy, czy też nie, kształtuje nas.
Pozwala nam zdefiniować się jako osobę.
Tymczasem, czasami ze strachu, czasami z lenistwa, z ignorancji, z potrzeby zaimponowania, wpasowania się w środowisko, godzimy się na łatwiejszy trakt. Łatwo nie mieć zdania. Łatwo wypowiadać zasłyszane gdzieś formułki. Łatwo płynąć z prądem. Jednak świat, kulturę i społeczeństwo budują ludzie, którzy płyną pod prąd.
To jest niezbity fakt.
Boimy się indywidualności. Boimy się odstawać. Bycie oryginalnym to nie tylko głośne słowa, oryginalne ciuchy i buta. Osobowości nie buduje się z pychy i ignorancji.
Do tego trzeba siły. Trzeba wiedzy.
Wartościowy człowiek, to człowiek wykształcony.
I wiecie co?
Nieważne, co czytasz, ważne, że czytasz.Powiedziała mi to moja mama. I zgadzam się w stu procentach. Zaczynałam od komiksów, rozwinęłam się na tyle, że jestem gotowa na poważniejszą lekturę niż trywialne książki młodzieżowe. Nie trzeba od razu przechodzić do literatury faktu, dokumentów i biografii.
Jednak, gdyby życie było tak proste, a powód nieczytania tylko jeden, wszyscy już dawno, by czytali.
Młodzież jest także niebywale leniwa, wiem to z własnego doświadczenia. Człowiek z natury jest leniwy, ale młodzi? To już wyższy poziom wtajemniczenia.
Po co robić coś, co wymaga wysiłku? Lepiej pozwolić innym "się produkować", a samemu popatrzeć.
Nie czytamy z powodu wstrętu do książek. Nie żartowałam na początku. Nauka oznacza książki. Książki oznaczają czytanie. Czytanie oznacza wysiłek, co niejako łączy się z lenistwem, ale sięga jeszcze głębiej ponieważ w tym przypadku oznacza także oceny (czyt. jedynki i dwóje). To nadaje książkom osobliwy negatywny charakter. Niesprawiedliwie, ale dzieje się to mimowolnie, bez udziału naszej świadomości.
Ludzie mylą książki, które czytamy dla przyjemności z tymi, które czytać musimy. Nie rozgraniczają tych dwóch znaczeń. Wrzucają wszystko do jednego worka.
Tym sposobem uczą się odrzucać książkę w jakiejkolwiek formie, czy to w postaci papierowej, ebooka, czy też audiobooka.
Książka nie chroni przed głupotą. Po prostu daje nam szersze spojrzenie na różne sprawy. Daje wybór i możliwości, chroni mózg przed głupotą innych i wymusza indywidualizm. Jednak, jeśli głupota nadejdzie z naszego wnętrza... przed tym książka nas nie uchroni. Co najwyżej złagodzi bolesny upadek.
Oprócz wszystkich zalet czytania jest także jedna wada. Jeśli jest się książkowym geekiem, jak ja, człowiek mimowolnie godzi się na odseparowanie. Godzi się ze świadomością, że nie do końca pasuje, a ludzie niekoniecznie go rozumieją. To nie jest smutne. To nie jest złe, ale stawia w niekomfortowej sytuacji, jeśli wciąż uczęszcza się do szkoły. Czasami przykro słuchać tego, co mówią rówieśnicy. Chwilami nie rozumiem ich zachowania, które jest po prostu irracjonalne. Zdarza mi się odczuć zakłopotanie i niepewność. Czasem czuję politowanie, od czasu do czasu złość, że nie czytają i z własnej woli nakładają na siebie ograniczenia. Najczęściej jednak płynę obojętna, ponieważ to ich wybór, to ich życie, ich mózg.
Są dorośli, prawda?
Wiedzą, co robią.
Kryśka
coś na temat :)
http://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/wyniki-badan-czytelnictwa-w-polsce,638128.htmlhttp://wyborcza.pl/1,75410,19767438,dramatyczne-wyniki-badan-czytelnictwa-dlaczego-czytamy-coraz.html
0 komentarze:
Prześlij komentarz