"Czysty obłęd", Mark Lamprell
Gdy świat wali się nam na głowę, najlepiej jest poszukać wytrzymałego schronu. A czy tym schronem są objęcia żony, czy też mocny uścisk snu... cóż, każdy radzi sobie jak może. Michael O'Donell ma życie jak wielu z nas. Spokojny żywot, w gronie rodziny, trochę kłopotów finansowych, ale nie może narzekać. Aż pewnego dnia, jakby runął domek z kart, tak upada cała chwiejna egzystencja, którą wiedzie główny bohater. Ciąg porażek, problemów i policyjnych wariacji nie wróży dobrze przyszłości żadnego z domowników.
"Czasem człowiek nie może wziąć się w garść, dopóki się doszczętnie nie rozsypie…". Do tej rady skrzętnie stosuje się Michael. Jak na tym wyjdzie?
Zabawna historia mężczyzny, którego poznajemy w krytycznym dla niego momencie. Wszystkie problemy, jakie mógł wymyślić, i jakich, o dziwo, do tej pory unikał ( z różnym skutkiem), dopadają go w jednej chwili.
Nikt nie jest idealny. Nie zawsze będzie "z górki". Czasami trzeba się, dokładnie jak głosi opis, rozsypać, żeby ponownie ułożyć odpowiednio kawałki siebie. Problemy nigdy nie czekają na znak i nie przychodzą pojedynczo. Są niczym szerszenie w dziupli. Zbierają się miesiącami, cicho bzycząc, żeby w tym specjalnym dniu, gdy szczęście przymyka na ciebie oczy, wybuchnąć ci w twarz. Z hukiem.
Padasz na wznak, nie krzyczysz, cierpisz w ciszy. Twoja rodzina nadbiega cię ratować, ale co się dzieje? Również padają ofiarą zdradzieckich, mających świetną strategię szerszeni (alias problemów), które obezwładniają ich jeden po drugim. Cierpicie wspólnie. Potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, coś w was pęka. Drzecie się w niebogłosy. Razem z wrzaskiem nadchodzi wybawienie, szerszenie odlatują, nasycone waszymi cielskami. Leżycie przez chwilę, aż w końcu najsilniejszy, opoka rodziny, wstaje i podnosi każdego z was. Każdego z osobna. Opatrujcie rany i żyjecie dawnym rytmem. Bo, przecież trzeba żyć.
Tak, mniej więcej, wygląda cała książka. Na tym się opiera. Nic dodać, nic ująć.
Przesłanie? Każdy, nawet najbardziej wytrwały człowiek na świecie, może się załamać, popłakać i powiedzieć, że nigdzie nie idzie. Nic nie robi. Nie wstaje. Życie jest czasami zbyt ciężkie, aby podźwignąć je samotnie, niczym Atlas dźwigający świat na swoich barkach. My nie musimy być zdani jedynie na siebie. Mamy rodzinę, przyjaciół, ludzi, którzy wesprą nas, gdy tylko ich poprosimy.
Bardzo miła, luźna, czasami rozbrajająca książka :)
Krycha
0 komentarze:
Prześlij komentarz