"Kochani dlaczego się poddaliście?", Ava Dellaira
Wzruszająca to mało powiedziane. Nie ma słów, które opisałyby tą książkę z należytym szacunkiem.
Pierwszy raz spotkałam się z czymś tak niespotykanym. Byłam przygotowana na denną historię, trochę dramy i patosu i młodzieżowego romansu. Na pewno nie oczekiwałam uczuć, które we mnie uderzyły. Nie spodziewałam się, że będę płakać.
Historia, którą przeczytałam została opowiedziana z perspektywy dziewczyny o imieniu Laurel. Nie jest to kolejna historyjka ku pokrzepieniu dziewiczych serduszek. Jest to zbiór listów, które pisze główna bohaterka. Dzięki zapiskom możemy śledzić jej przemianę, przemyślenia, bardzo mądre i trafiające do serca, oraz łączyć się z nią w każdej cholernej chwili. To nieprawdopodobne jak można pokochać bohaterkę.
Na początku uważałam, że jest trochę infantylna. Z czasem zrozumiałam jej zachowanie i motywy, które nią kierowały. Stała się dla mnie bohaterką, kimś kto jest uosobieniem siły i uporu. Czasami z goryczą, czasami z nienawiścią, zazwyczaj jednak z humorem przedstawiała swoje rozterki, bóle i realia życia kogoś, kto stracił bliską osobę. Ukazała proces zdrowienia, podstawy, których potrzebujemy, aby wyjść z ciemności.
Wszelkie wartości, które są nam znane z wielu książek, z życia, z wierszy... gdy czytamy "Kochani dlaczego się poddaliście" dociera do nas, że nie potrafimy bez nich funkcjonować. Słowa, które miały dotychczas banalne znaczenie, jak "prawda" czy "miłość" nabierają głębszego znaczenia i zaczynają 'pracować' w naszych duszach na zupełnie innych warunkach.
Zapoznajemy się też z kilkoma ciekawymi faktami o ludziach, którzy popełnili samobójstwa. Właśnie do nich pisze Laurel.
Książka rozprawia się ze wszystkimi możliwymi problemami młodych, ale też dorosłych. Jesteśmy prowadzeni za rękę przez morze smutku, rozpaczy i bólu. Zrozumiałam, że wszystko jest płoche, a rozwiązanie leży w zasięgu ręki. Ludzie, którzy są nam rodziną i przyjaciółmi, a których często nie doceniamy, mogą okazać się naszym ratunkiem.
To piękna opowieść o dorastaniu, walce z kostuchą i uprzedzeniami, o miłości i przyjaźni. Niezapomniana podróż, którą przebywamy, wyzbywając się naszych strachów, ucząc się siebie i pobierając ważne nauki.
Nie ma w niej grama dramatyzmu czy przesady. Pełna jest spokoju i miłości. To prawie tak, jakbyśmy byli na sesji u terapeuty. Kończymy ją świeży, silni i gotowi na wszystko, co może przynieść życie.
Porusza najważniejsze kwestie, które mogą dręczyć młodych ludzi, ale nie omieszka też zahaczyć o fakt, że dorośli są równie bezbronni i zagubieni.
Niesie w sobie uniwersalne prawdy i pytania, które zadaje każdy z nas, przynajmniej raz w życiu. To obowiązkowa lektura dla tych, którzy nie wiedzą kim są, czują niepewność i pragną zniknąć, ale także dla tych, których te problemy nie dotyczą. To po prostu majstersztyk.
Kryśka
Tożto szok! Jakoś tak czytając opis, który mówi o "listach miłosnych do zmarłych", uznałam, że to będzie jakiś tandetny kicz, który przesłania będzie miał tyle, co kot napłakał... a tu Kryśka poruszona! A jak Kryśka poruszona, to chyba jednak ta lektura nie jest zła. ;)
OdpowiedzUsuńZatwierdzam! :D Książka jest całkowicie wspaniała, nie czytałam opisu, żeby sobie nie nabruździć i jestem głęboko wzruszona, jeszcze z takim realizmem się nie spotkałam!
UsuńOpisy tak potrafią człekowi namieszać w głowie, są czasami tak bezczelnymi spoilerami, że to głowa mała! :) Po Twojej rekomendacji, myślę, że tytuł leci na listę książek chcianych. :)
UsuńJej! Nie zawiedziesz się Stworku! :D Opisy często mogłyby zastąpić książkę i rzadko oddają choć ułamek tego o czym książka opowiada :/
Usuń