"Ogar Boga. Popiół i Piach", Anna Gręda
Nie jest to debiut pani Grędy. Czy czuć? Zdecydowanie. Czy książka jest dobra? Jest dobra pod względem stylistycznym, a co z treścią?
Kira Santiago jest żywym dowodem na to, że cięty język, seksapil i umiejętność posługiwania się naostrzoną stalą to istotnie zabójcza mieszanka.Zrewidujmy to zdanie. Przeczytałam i mogę z czystym sercem powiedzieć, że mimo zapewnień autorki o tym, jaka to Kira nie jest seksowna, bohaterka jawiła mi się cały czas jako ośliniona kulturystka <ja tam nic do kulturystek nie mam, żeby nie było> z surowym mięchem w jednej dłoni i komórką w drugiej. Taki obraz powstał w mojej głowie. Być może to tylko moje wyobrażenie, ale to wszystko wina autorki! Tak bardzo chciała wprowadzić nastrój grozy i ukształtować książkę na dark fantasy, że udało się jej to, aż za dobrze. Wszystko przybrało dla mnie karykaturalną i wynaturzoną formę, a chwilami po prostu odechciewało mi się czytać.
Gdzie ten ostry język? No ja przepraszam, ale czytałam wiele książek, w których takowy występował, tu natomiast go nie zauważyłam.
Jeszcze odniosę się do tych jakże niebezpiecznych umiejętności. Powiem tak, nie obraziłabym się na bardziej realistyczne opisy odrywania głów i rozszarpywania wnętrzności. Jestem żądna krrrwi! I zdecydowanie zabrakło mi ćwiczeń Kiry w klubie. Gdy zniknął temat treningów, na dalszy plan odszedł również jej przyjaciel John, który zdobył moją sympatię niemal od razu. Dlaczego autorka całkiem odepchnęła codzienne życie Kiry? Nie wiem. Nie był to dobry zabieg.
Kira zwołuje swoich dawnych towarzyszy broni...etc.Fajnie, fajnie, nie powiem. Postacie, które stworzyła autorka są bardzo wyraziste i odznaczają się ostrymi charakterkami. Pani Gręda czasami raczy nas narracją z ich punktu widzenia. Trzeba też nadmienić, że owi towarzysze kręcą między sobą. I to konkretnie. Jedyne, czego zabrakło mi w każdej relacji miłosnej to... cóż, romantyzm, troska, miłość. Wszystko było chłodne, wyćwiczone, bez emocji. Autorka trochę zeszła z tonu z Silvyrem i Amelią, ale Kira i jej 'tajemniczy towarzysz'... śmiechu warte.
Albo to ja taka spragniona płomiennego romansu.
Łowczyni nie wie jednak, że w pobliżu czai się ktoś silniejszy i groźniejszy od niej, który nie ma zamiaru stać z boku i biernie czekać na dalszy ciąg wydarzeń.Fascynujące. Powiedzmy sobie wprost. Ten ktoś to demon i ujawnia się od razu. Na nic nie czeka, żeby nie było. On i Kira czują do siebie miętę, ale:
1. Autorka nie rozwija myśli prócz kilku 'hot momentsów'.
2. Nawet, jeśli rozwija to wszystko owiewa chłód i zamieć śnieżna.
3. Brak seksu... I zrobiło się jakoś tak pusto, bo to fantasy, a tam zawsze jest seks :)
Rozczarowałam się także tym, jakże 'niebezpiecznym' i 'nieprzewidywalnym' osobnikiem. Nie jest wcale taki najsilniejszy <ja to bym chciała od razu herosa> i jakieś dziwne ciuchy nosi <płaszcz do łydek xd> i jakoś opisany jest tak...no, bo ja wiem...nieatrakcyjnie.
Skutecznie zniechęciły mnie też zagraniczne imiona. Co to? Polskie wyszły z mody? :)
Książka nie jest zła, bardzo mroczna <choć chwilami śmieszna> i pokropiona lekko kryminałem. Da się czytać, nawet wciąga i w ogóle nie jest wymagająca.
430 stron, <jak jest napisane na Lubimy Czytać> a mija w oka mgnieniu.
Kryśka
P.S.Czy wampir zawsze musi być Francuzem?
Chwila, chwila. Czy Len z Dogewy był Francuzem? Hę? :P Ją się pytam! :P
OdpowiedzUsuńI co? W fantasy musi być seks? Serio? :P A ja myślałam, że Kryśka wszystko z seksem seksownie objeżdża, a tu proszę.. TĘSKNI! ;) No i co to jest ten "ogar"? Tyyyyle pytań! Proszę o odpowiedzi :P
Już, już :D może nie Len! ale ale! jeśli pójdziemy sobie do książek pani Hamilton występują tam gęsto wampiry francuskie, gęsto, gęsto :D spotkałam się też w innych pozycjach, ale nie pamiętam dokładnie, więc nie przytaczam :D fantaaaasy :D no seks to seks trochę urozmaicenia, a ja już tyle poczytałam, że naprawdę w wielkiej większość akt płciowy występuje :D trochę faktycznie mi się zatęskniło :D no co zrobić! "Ogar" to główna bohaterka :D nie będę spoilerować, ale chodzi głównie o jej posturę i legendy, w których występuje :D
UsuńMoże miało być "ogr", ale to brzmi za bardzo skandynawsko i wcisnęli tam "a", dla lepszej wymowy? :P
UsuńJa nie wiem... no sama nie wiem... bardziej mnie ciekawią i bawią Twoje komentarze, niż perspektywa przeczytania tej książki ;)
Książka, hhm, no nie jest warta czytania, jeśli masz przy boku coś ciekawszego :D w ten sposób powiem, ale dobra jest na podróż, czy parny dzień, gdy mózg siada i zakłada gąbczaste nogi odmawiając współpracy :D a z tym "ogrem" to możliwe, bohaterka właściwie bardzo podobnie jawi się w mojej wyobraźni :D
Usuń