"Masa o kobietach polskiej mafii", Artur Górski, Jarosław Sokołowski
Po pierwsze, jeśli oczekujecie grzecznej, delikatnej, budującej lektury-nie trafiliście pod właściwy adres.
Po drugie, jeśli oczekujecie, że znajdziecie tu piękne, szalone historie o "kobietach polskiej mafii", które niczym Lara Croft brylują i wzbudzają szacunek... Również nie stoicie przy właściwym drzwiach. Tytułem wyszli panowie poza granicę faktu, ale myślę, że wnętrze wynagradza to uchybienie.
Nie sądziłam, że to będzie miła książka, wiedziałam, że trafię na dużą dawkę prawdy i bezpardonowych faktów z życia byłego gangstera. Nie zmieniło to jednak wyrazu mojej twarzy, gdy zagłębiłam się w lekturę.
Książka sama w sobie jest niesamowicie ciekawa, bo kogo nie interesuje słynna pruszkowska mafia? Kto nie żyje postacią Al Capone? Czyj umysł nie pragnie konfrontacji twardych faktów z naszymi lekkimi wymysłami?
No właśnie. Jeśli Wasze odpowiedzi są podobne do moich, mogę Was zapewnić, że szczęka opadnie Wam do podłogi, a zebranie jej będzie musiało poczekać do końca czytania.
Masa-Jarosław Sokołowski-opowiada tak naprawdę o ludzkiej naturze, trochę o samej mafii i niewiele o prawdziwych kobietach polskiej mafii.
Nie zdarzało się, aby taka pani robiła mi jakieś sceny przy rozstaniu-każda z nich wiedziała, że między nami panuje coś w rodzaju biznesowego układu (...).Prostytucja, seks, zdrada-codzienność polskiego gangstera. Przynajmniej ja pojęłam ją w ten sposób. Jednak najbardziej zafascynowała mnie, a jednocześnie zdeprawowała, postawa pana Sokołowskiego. Mimo statusu świadka koronnego i raczej elokwentnych wypowiedzi człowiek ten nie do końca zrewidował swój sposób myślenia. Zdrada żony wciąż pozostaje dopuszczalna. Jawi się jako codzienność, norma społeczna, pewna reguła, która panuje w środowisku gangsterskim.
Na równie z postawą zszokowało mnie podejście mężczyzn do kobiet. Rozumiem, te kobiety w większości wiedziały na co się piszą. Mimo to, traktowanie cudzego ciała jak zabawki, wzbudzanie zwierzęcego strachu i zachowywanie się jak zwierzę-w złym tego słowa znaczeniu-nieodmiennie budziło, budzi i budzić będzie moje obrzydzenie i wewnętrzny sprzeciw.
Dziewczyna popłakała się, próbowała brać jurorów na litość, ale ponieważ byli niewzruszeni, zrobiła wymagane dwie pałki, po czym odebrała upragniony dokument.Choć muszę przyznać, że otworzyłam oczy. Wstyd się przyznać, ale moja świadomość świata wciąż pozostaje bardzo mała. Nie doświadczyłam w życiu prawdziwego zła, nie zetknęłam się z ludźmi, którzy mogli być dla mnie zagrożeniem.
Brutalność, bezwzględność-to cechy, które od zawsze kształtowały większą część świata, ale dopiero teraz pojęłam, w małym stopniu, co naprawdę znaczą te słowa.
Do akcji wkroczyła Agnieszka z młotkiem w ręku. Podała Grzegorzowi narzędzie zbrodni, a sama przytrzymała zabójcę swojego męża. Grzegorz bił tak długo, aż Gruby (...) wyzionął ducha.Kobiety mafii, o których wspomina tytuł pojawiają się dopiero na koniec. Są to figury kobiet, które wywalczyły sobie pozycje swoim szaleństwem i żądzą krwi. Inaczej nie jestem w stanie pojąć, jak zdołały przetrwać. Poza tym, sam Masa przyznaje, że większość z tych pań była lekko świrnięta.
Książkę czyta się znakomicie. Szybko, jednym tchem pochłaniamy strony. Czytanie ułatwia fakt, że całość pisana jest w formie długiego wywiadu. Artur Górski pyta, Masa odpowiada.
Kiedy mężczyźni urządzali męskie zakrapiane imprezy, one organizowały własne. (...) To nie były popołudniowe herbatki kulturalnych dam, tylko ostry ochlaj wulgarnych bazarówek.Mam nadzieję, że wszystko w książce jest prawdą, zgodnie z tym, co mówią autorzy. Nie wszyscy mogą chcieć czytać o zdeprawowanym środowisku, krwi i bezduszności, ale tych, którzy się zdecydują, mogę zapewnić, że książka poszerzy Wasze horyzonty. Inaczej zaczniecie postrzegać niektóre rzeczy. Czasem się wzdrygniecie (okej, często będzie się wzdragać), chwilami skrzywicie, ale po przeczytaniu, będziecie czuć się bardziej elokwentnie.
Gwarantuję.
Wyzwanie 2015 - 43/50
0 komentarze:
Prześlij komentarz