"Proces", Franz Kafka
Wyzwanie Labrysa 2016.
Bądźmy szczerzy. Książka bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją, wręcz pochłonęłam, jednym tchem, miała jedyny w swoim rodzaju klimat absurdu, ale czy coś zrozumiałam?
Nie.
Dlatego też zasięgnęłam wiadomości u mojej mądrej rodzicielki. I wszystko nagle nabrało sensu. Mało tego! Na wierzch wypłynęła logiczność tekstu i jego uniwersalizm, ponieważ to jest pierwsza cecha, którą trzeba podkreślić. Jest to książka, która odnosi się do każdego z nas. Zapytacie, w jaki sposób?
Otóż, posłużę się punktami, by wyjaśnić, zgodnie ze wskazówkami mamuśki, trzy sposoby interpretacji "Procesu".
1. "Proces" Kafki jako przepowiednia przyszłości.
Określa się Kafkę mianem proroka, ponieważ niejako nakreślił system totalitarny. Stworzył pierwowzór. Jego zasady, cechy i specyfikę. Teraz, opierając się na głównym bohaterze - Józefie K., możemy szerzej rozwinąć ten podpunkt.
Mianowicie, Józef K. jest, przynajmniej według mnie, archetypem obywatela państwa totalitarnego, w którym człowiek jest traktowany przedmiotowo.
Przeciętny obywatel inwigilowany jest na każdej możliwej płaszczyźnie. Jego życie, przekonania, plany, powiązania nic nie znaczą, ponieważ w każdej chwili może zasiąść na ławie oskarżonych. Co więcej zrobi to całkowicie nieświadomie. Nikt nie poinformuje go o procesie, a wyrok zapadnie bez jakiejkolwiek możliwości do obrony. Stanie się kolejnym straconym na niekończącej się liście wybranych "do odstrzelenia". Oczywiście nieważne jest czy jest winny czy też nie. Machiną sądownictwa kieruje władza, a napędzają ją właśnie bezbronni obywatele.
Pan chce widzieć sens, a dopuszcza się największego bezsensu. To doprawdy może przyprawić o rozpacz.2. "Proces" jako przykład państwa biurokratycznego.
Od samego początku wędrujemy labiryntem korytarzy kancelarii, sądów i kruczków prawnych. Na swojej drodze spotykamy urzędników wyższych, niższych oraz pośrednich. Każdy bardziej sumienny od poprzedniego, jednak, co najzabawniejsze, nieważne jak ciężko pracują i jak wiele spraw rozważą, procesy nie mają końca. Mijają lata, a oskarżony coraz głębiej zapada się w bagna prawa. Nie ma znaczenia jak wielu adwokatów wynajmie, ile czasu spędzi w poczekalni czekając na koniec procesu, czy jak wiele złoży podań. To wszystko to wciąż jedynie zasłona dymna, która czyni ludzi zwierzętami z cyrku gotowymi na każde wezwanie tresera. Wykonują oni sztuki, płaszczą się, tracą majątki, popadają w szaleństwo, a wszystko to ku uciesze najwyższego sędziego.
Z ciągu paradoksów wyłania się jedno tylko przesłanie: człowiek nie ma szans w starciu z biurokracją.
Sąd niczego od ciebie nie chce. Przyjmuje cię, gdy przychodzisz, wypuszcza, gdy odchodzisz.3. "Proces" jako drogowskaz.
Możemy skupić się także na bardziej filozoficznym obrazie książki. Wtedy musimy podjąć kwestię egzystencjalistów, którzy głosili, że człowiek dokonuje wyborów w trzech sferach swojego życia.
1) Wybieramy między tym co przyjemne, a tym co nieprzyjemne. Między tym co ładne, a tym co brzydkie. W tej sferze Józef K. osiągnął spełnienie. Posiada wysokie stanowisko w banku, dobrze zarabia, ma kochankę, liczne znajomości oraz pieniądze. Czego chcieć więcej?
2) Powinien się Józef K. zastanowić, ponieważ w sferze dotyczącej wyboru między dobrem a złem poległ na całej linii. Moralność to dla niego obce słowo, dokonuje wyborów nie biorąc pod uwagę dalszych konsekwencji. Jest w pewien sposób upośledzony, ponieważ nie rozróżnia dobra i zła. Granica między tymi, bądźmy szczerzy, skrajnymi słowami pozostaje zatarta.
3) Wreszcie, dotykamy sfery najważniejszej, która czyni nas ludźmi. Określa nasze człowieczeństwo, przynajmniej według Kafki, i stanowi niezbędny element życia każdego z nas.
Mówimy tu o sferze duchowej. Bóg, Istota wyższa, bogowie pogańscy, jak by nie nazwać kogoś kto sprawuje nad nami piecze i dokonuje ostatecznego sądu, fakty wciąż pozostają faktami.
Mianowicie, bez wiary zanika nasza pokora, a wraz z nią skromność i wrodzone instynkty. Prowadzi to do krnąbrności i buty. To one gubią nas na sądzie ostatecznym. Zatracamy świadomość, że nigdy nie jesteśmy niewinni. Tak naprawdę, słowo "niewinny" nigdy nie powinno zaistnieć w słowniku ludzi, ponieważ od zawsze ciąży na nas grzech pierworodny. Jeśli zaś nie wierzycie w grzech pierworodny, niech pozostanie dla Was jasne, że nigdy nie jesteśmy do końca czyści. Brudy naszych wyborów i złe uczynki ciążą na nas, nieważne jak mocno temu zaprzeczamy.
Możemy także wyodrębnić słowo "Bóg" z tego równania i skupić się na samym człowieku. Duchowość to nie tylko religia, to także wiara w idee, heroizm, męczeństwo. Człowiek prócz rzeczywistości, w której obraca się na co dzień, tworzy takze nadrzeczywistość. O ile "zwykła" rzeczywistość tyczy się jedynie przetrwania na płaszczyźnie biologicznej i zaspokojenia naszych podstawowym potrzeb, o tyle nadrzeczywistość dotyczy naszej duchowości.
Własnie umiejętność konstruowania nadrzeczywistości czyni nad istotami ludzkimi, homo sapiens, jeśli wolicie. Wierzymy w rzeczy nienamacalne, popieramy idee, wierzymy w odwagę, miłość i przyjaźń. Jesteśmy gotowi oddać życie w imię ojczyzny. Heroizm jest wśród nas, ludzi, na porządku dziennym. Dlatego też człowiek skupiony jedynie na pracy, na przejściu z jednego dnia w następny, nigdy tak naprawdę nie będzie żył. Pozostanie zawieszony, a następnie czeka go śmierć. Jak każdego z nas, co prawda, ale dobrze by było przedtem doświadczać, marzyć, walczyć i kochać.
Smutne zapatrywanie [...]. Z kłamstwa robi się istotę porządku świata."Proces" jest książką do bólu uniwersalną.
Fabuła jest prosta i przejrzysta. Bohaterowie nie wyłamują się ze schematu. W ręku autora służą raczej za narzędzie, nie są osobnymi bytami, jak to często w książkach bywa. Mają przedstawiać sobą jakieś postawy, charaktery, czyny i wybory.
Nawet coś tak błahego jak imię głównego bohatera-Józef K.-jasno sygnalizuje, że istotą tej książki jest oskarżenie, proces i wyrok.
Bardzo polecam. "Proces" Kafki jest świetnym przykładem tego w jak skondensowanej formie można przekazać ogrom wiedzy i ważne przesłanie.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz