"Dygot", Jakub Małecki
Pełno jest wspaniałych książek na tym świecie. Już się o tym przekonałam, ale "Dygot" nie jest tylko bardzo dobry, jest straszny i przerażający.
W sumie nie wiem, jak zrecenzować tą książkę. Rozpoczyna się niewinnie. Mężczyzna spotyka kobietę, zakochują się w sobie, a potem wraz z upływem lat dzieją się straszne rzeczy.
Tym gorsze, że prawdziwe i możliwe w realnym życiu. Bardziej kłujące, ponieważ charakteryzujące polskie wsie przez bardzo długi okres czasu, gdy Polska próbowała ponownie podnieść się na stabilne i silne nogi.
Składowe tej historii osobno nie robiłyby wrażenia, jednak połączone razem wywierają piorunujący efekt. Zdzierają maskę człowieczeństwa i wymuszają na nas kontakt z prawdziwym okrucieństwem, zabobonem, strachem, przerażeniem, miłością, przyjaźnią, bólem, histerią. Wrzucają nas w głębie, gdzie nie ma pozorów.
-Nie jestem wnusiu, tylko Wiktor - powiedział, odsuwając się.
-A wcale nie - odparła i uśmiechnęła się szeroko. - Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece.Ta opowieść czyni każdego z nas równym. Wyrywa na wierzch nasze bóle, słabości i najgorsze z żądzy. Poprzez małego chłopca, skrzywdzoną dziewczynkę i dorosłych połączonych więzami krwi czy też emocji, mierzymy się z prawdą o ludzkiej naturze.
Chwilami odkładałam książkę na bok i próbowałam odgonić łzy. Czasami zastanawiałam się, czy rozpacz i stagnacja są wystarczającymi powodami, by uzasadnić pijaństwo i strach przed wyjątkowym. Zadawałam sobie pytanie, w jaki sposób matka mogłaby uchronić dziecko przed złymi wyborami? Czy obecność ojca jest tak znacząca dla rozwoju słabszej jednostki? Dlaczego, mimo świadomości, że wybory są złe, godzimy się na ich podjęcie? Czemu nie krzyczymy, nie bijemy się w pierś, gdy przychodzi nam pokutować?
Księżyc pożerało rozmyte. Nadchodziło z jednej strony, jak tarcza. Puścił się biegiem z powrotem. Całe pole w czerni. W uszach szum i głosy. Księżyc pożarty.Dlaczego godzimy się na strach?
Czy to właśnie on wywołuje w ludziach tak skrajne reakcje? A może strach jest tylko zapalnikiem dla naturalnego dla człowieka okrucieństwa?
Takie pytania są nieodzowne przy czytaniu "Dygotu".
Tutaj nie można mydlić sobie oczu. Ludzie, bohaterowie tej książki, są niczym Polska powstająca z gruzów poniżenia. Oni nie wiedzą, nie rozumieją, szukają, a jednocześnie krzywdzą, by zmniejszyć ból własnego istnienia.
Zadajcie sobie te pytania po przeczytaniu "Dygotu". Gwarantuje, że przynajmniej kilka przybierze całkiem nowy wymiar.
Wyzwanie 2016 - 1/16
0 komentarze:
Prześlij komentarz