Pod sztandarem Dzikiego Kwiaty, czyli 'Królowie Dary'

"Królowie Dary", Ken Liu


Ponieważ nasz umysł nie ma granic. Bo nic nie może spętać naszych myśli. 
Nie ma rzeczy zdolnej uśmiercić ludzką wyobraźnię. Wśród ludzi nie ma człowieka, który mógłby nakreślić granicę.
To, co tworzymy, jest nieskończone. Piękne, złudne, ulotne, ale nieskończone.
Wyobraźnia jest naszą bronią. Orężem, którym bronimy się przed rzeczywistością. 
Ken Liu złożył w nasze dłonie miecz ostrzejszy niż wszystkie poprzednie. Piękniejszy, bardziej wytworny, niebezpieczny, nieokiełznany. Miecz zdolny podbić serca wielu, wielu ludzi.
Ostrze, które w naszym władaniu, od nowa może kształtować rzeczywistość.
"Królowie Dary" to książka, która porywa. Nie jest to puste słowo. Nie jest to pochwała. To po prostu prawda.
Książka jest potężna, biorąc pod uwagę nie tylko jej gabaryty, ale również przesłanie. To lektura, która musi zawojować świat.

"Oto misterna, wielowątkowa i wielopoziomowa opowieść przepełniona duchem Orientu (...). Porywająca historia o walce z tyranią, mechanizmach politycznych, braterstwie i rywalizacji zdolnej obrócić wniwecz wszystko, co cenne."

Akcja rozgrywa się na Wyspach Dary.
Przed wstąpieniem na tron cesarza Mapidérégo Wyspami zarządzali królowie kilku największych królestw, w tym Xany. Jednak sytuacja zmieniła się w chwili, w której przyszły cesarz, wtedy jeszcze król Xany, dał porwać sie wielkiej idei.
Za cel swojego życia postawił sobie zjednoczenie królestw pod jednym sztandarem.
W ten sposób powstało Imperium Xany.
Cesarz Mapidéré sięgnął gwiazd, w ręku jednego człowieka zawarł władzę tak niewyobrażalną, że poruszyła nawet bogów.
To właśnie oni, wzburzeni i wściekli, stali się przyczyną rewolucji.
Zasiali w sercach ludu ziarna nienawiści, pragnienie wolności.
Bunt trafił na podatny grunt.
Jednak Wyspy Dary to nie tylko królestwa dobrze znane naszym głównym bohaterom, takie jak: Xana, Cocru, czy Amu. To także Wyspy, których jeszcze nie odkryto. Wyspy pozostające we władaniu pierwotnych mieszkańców tych ziem - Tan Adü.

Czymże jest przeznaczenie, jeśli nie przypadkami widzianymi w retrospekcji?
Ken Liu stworzył wielopoziomowy świat.
Składa się na niego nie tylko ziemia, po której przechadzają się bohaterowie, lecz także niebo i morza. Wykreował rzeczywistość na tyle złożoną i pełną tajemnic, że z łatwością mogłaby być uznana za realną.
Miałam chwile zawahania, kiedy zastanawiałam się, czy aby na pewno miejsca te nie są prawdziwe? Są opisane z niezwykłą dokładnością, która szokuje, ale pozwala także wkroczyć w ten obcy na początku świat.
Kuni był jak ziarno jeszcze przytwierdzone do zwiędłego kwiatu, które tylko czeka, aż podniesie się ciepły letni wiatr, aż rozpęta się burza.
Bohaterowie są żywi i plastyczni. To prawdziwi ludzie, nie kukły w rękach pisarza. Wydaje mi się, że po pewnym czasie wymknęli się spod pióra Kena Liu i zaczęły sami tworzyć swoją historię. Po prostu pisali swoje życie.
"Królowie Dary" to niezliczone rzesze postaci, które są nie tylko realne, ale także skomplikowane, tak samo jak prawdziwi ludzie. Nie można w kilku zdaniach opisać człowieka, jeśli chcemy zgłębić jego marzenia, pragnienia, historię i przyszłość.
Jednak można wyróżnić postacie, które wysuwają się na pierwszy plan.
Mata Zyndu i Kuni Garu.
Chryzantema i mlecz.
Są to faworyci bogów, oni dzierżą w dłoniach władzę zdolną zabijać i podnosić z martwych.
Początkowo bracia, jednak rewolucja zmienia nie tylko świat. Ona zmienia ludzi.
W ten sposób stanęli naprzeciw siebie, zerwali więzy i posunęli się do czynów tak plugawych, że nie powinny o nich wspominać księgi.

"Definicja sprawiedliwości zmienia się w trakcie trwania rewolucji."

Jednak nie dajcie się zwieść.

Na "Królów Dary" składają się także poboczni bohaterowie, którzy po cichu tworzą historię i ścieżki dla głównych postaci, królowie i królowe, bogowie i morskie stwory.
Ta książka nie jest prosta.
Jest równie skomplikowana, co nasz świat.
Ukazuje stare prawdy, nowe wartości. Pokazuje jak tworzy się historia i giną opowieści.

Nie wiem, co stało się po drodze, ale dla mnie nie jest to już zwyczajna książka.

To nie jest tylko książka fantastyczna.
To historia ludzi, którzy walczyli.
To odrębny, żywy i oddychający świat.
To piękno i zapach Orientu.
To prawdy, wartości i badanie rzeczywistości.
Książka i jej kreacje są jednocześnie narzędziem w dłoniach autora i jego orężem. Ta opowieść rozpoczęła własne życie, tu już nie trzeba pisać, wystarczy słuchać. Tak pisze się wieczność. Tak w sercach ludzi zapisuje się wielkość.
Śmiertelnicy nigdy nie są przewidywalni, właśnie dlatego praca z nimi jest taka trudna. - Zawahał się i dodał: - I tak wiele daje radości.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

 Kryśka

P.S. Strona autora <klik>

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top