EvoBox, czyli 'Tytany'

"Tytany", Victoria Scott


Scott powraca z czymś nowym i ekscytującym.
Autorka serii "Ogień i Woda" nie osiadła na laurach. Oddała w nasze dłonie książkę, która wciągnęła nie tylko mnie, ale również siostrę młodszą o jakieś 5 lat. To już coś mówi, a mianowicie, że "Tytany" wybijają się z utartego schematu.

Oczywiście, już słyszę głosy, które mówią: "ale ona jest taka a taka, a Katniss to była taka a taka". Zauważyłam, że faktycznie po premierze "Igrzysk śmierci" bohaterki książek fantastycznych dla młodzieży są porównywane, bardzo ostro i krytycznie, do Katniss Everdeen. Całkowicie to rozumiem, sama tak robię, ponieważ jest do czego porównywać.
Jednak powiem tak: trudno niektórych cech nie powielać, w końcu autorka tworzy książkę dla młodzieży, która siłą rzeczy ma pewne elementy charakteru uwypuklać, a inne wygładzać.
Nie czyni Astrid na siłę idealną. Nie. Po prostu nie robi z niej też idiotki i dziwoląga. Dziewczyna, jak każda z nas, jak każda czytelniczka, ma swoje wady i zalety. Nie jest też kopią innych książkowych bohaterek. Autorka uczyniła ją wyjątkową i oryginalną.
Osobą, która raczej nadaje kierunek niż się mu podporządkowuje.
Szybuje nad rozpadliną i przez ułamek sekundy wisimy w powietrzu, spoglądają w dół na tłum krzyczących twarzy. Spoglądając w dół na świat z naszego miejsca w niebie. Tu, wśród gwiazd, nie ma żadnego dźwięku. Jest tylko spokój i szczęście, i cudowna chwila, którą będę w sobie nosiła do śmierci.
Druga sprawa, która sprawiła, że moje serce urosło dla autorki. Mianowicie, w całej książce nie ma słowa o głupich, roztkliwiających, rozdzierających romansowych niepewnościach bohaterki. Jest ona, jej siła, determinacja i upór. Jest jej Tytan, przyjaciółka, Gałgan i rodzina. Nie ma przeklętego słowa o chłopcu, który sprawia, że dziewczyna traci głowę i nie wie, czego chce.
Czyni ją słabą i rozmamłaną.
Autorka wręcz kpi z nas w pewnym momencie, gdy, jak mogłoby się wydawać, już, już pcha Astrid w ramiona jakiegoś Alvaro. Na szczęście wszystko przyjmuje dość nieoczekiwany, ale jakże pożądany, obrót.

Książki Victorii Scott mają to do siebie, że czyta się je nie tylko szybko, ale również z wielkim oddaniem. Naprawdę, napisane są z wprawą i smakiem i choć tematyka nie jest może zbyt wzniosła, bo nie są to w końcu reportaż o głodzie, biedzie etc., to historia trafia do serca. Każdy z bohaterów wnosi do akcji coś nowego, nadaje jej niespodziewany bieg. To tak, jakby to postacie kształtowały kolejne strony, nie autorka. Samodzielne tworzą swoją przyszłość.
Wszystko jest przedstawione bardzo plastycznie i precyzyjnie, więc nie trudno wpaść w rytm i zniknąć dla świata.

Akcja jest bardzo wartka, w pewnym momencie wręcz pędzi niczym mustang, ale, w tym przypadku, nie mogę powiedzieć, żeby była to wada. Nie jest tak, że autorka okrada "Tytany" z walorów poprzez szybką akcję. Raczej je podkreśla i nie pozwala na znudzenie.
Ta książka ma poprawić humor, wzbudzić w młodych miłość do literatury i szacunek do pewnych podstawowych wartości. Te kilka punktów zalicza bez problemu.
Dodatkowo, na kilka godzin zapadamy się w świat, w którym z rozwianymi włosami pędzimy wśród pól na swoim Tytanie.

"Tytany" to naprawdę dobra, wartościowa książka. Nie powielająca schematów, tworzące nowe prądy i trzymająca w napięciu do samego końca. Potrafi zaskoczyć, wzruszyć i wywołać uśmiech. Może nie dla wszystkich grup wiekowych, ale młodzież, nastolatki na pewno się w niej zakochają. Mi podobała się bardzo.


Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa IUVI
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top