"Babska misja", Małgorzata J.Kursa
Kursa również radzi sobie pierwszorzędnie.
Lukrecja alias Luka pracuje w miejscowej gazecie. Ma uczulenie na komplementy, wspaniale gotuje i, jak wkrótce się przekonamy, smykałkę do spraw kryminalnych.
Zaczyna się prozaicznie.
Włamanie do redakcji, zniknięcie zdjęć, brak śladów, jednak to jedno zdarzenia pociąga za sobą lawinę szokujących zbrodni. Podejrzana śmierć młodej dziewczyny jest tylko szczytem góry podejrzeń i niepotwierdzonych faktów.
W poszukiwaniu odpowiedzi pomaga Luce Łukasz - dawny znajomy, który przyłapał ją w sklepie na kupowaniu herbatek odchudzających. I to nie dla siebie.
"Babska misja" to ciekawa książką, która zgrabnie łączy kryminał i romans - nie pojedynczy a podwójny! Wszystko odmierzone jest w idealnych proporcjach. Autorka trzyma nas w napięciu, ale rozładowuje potencjalnie ciężkie sytuacje zdrowym humorem i wzajemnymi podchodami bohaterów.
Nie zawiedziemy się na pewno w kwestii postaci. Lekki romans nie przyprawia o mdłości, trochę bawi, jest też uroczo, ale bez przesady. Do tego zbrodnia, tajemnice i rozwiązanie akcji, które przyprawia o melancholijny uśmiech.
Jest kilka minusów, ale są to raczej moje obiektywne odczucia dotyczące głównie Moniki - przyjaciółki Luki.
Może na sam koniec autorka mogła też oszczędzić nam kilku zawirowań uczuciowych, lecz poza tym nie mam nic do zarzucenia.
To nie pierwsza książka utrzymana w takim klimacie, na pewno też nie ostatnia. Nie jest jednak kopią, przynajmniej ja nie miałam wrażenia, że czytam powtórkę.
Swojski nastrój, plastyczni bohaterowie, dreszczyk emocji i niezaprzeczalny dryg autorki - to mieszanka, od której trudno się oderwać. Do tego język i konstrukcja sytuacji - bardzo autentyczne, często też ujmujące i humorystyczne.
Czyta się naprawdę dobrze. Jest to świetna pozycja na upalny dzień, w którym pragniemy chwili tylko dla siebie.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz