Grande dame, czyli 'Mary McGrory. Pierwsza królowa dziennikarstwa'

"Mary McGrory. Pierwsza królowa dziennikarstwa", John Norris



Mary McGrory 

Amerykańska dziennikarka i publicystka .
Początkowo związana z redakcją „Boston Herald”, od 1947 z „Washington Star”. W 1954 relacjonowała przesłuchania komisji senatora McCarthy’ego.
Jako zdecydowana przeciwniczka wojny wietnamskiej i krytyk polityki Nixona znalazła się na „czarnej liście” przeciwników prezydenta. Artykuły o aferze Watergate przyniosły jej nagrodę Pulitzera w 1975.
W 1981 po zamknięciu „Washington Star” przeszła do „The Washington Post”.
źródło: Wikipedia

Kobieta

Mary McGrory była przede wszystkim przedstawicielką naszej płci. 
Nigdy nie wyszła za mąż, nie miała dzieci, otaczała ją liczna rodzina, choć mało kto widział ja taką, jaka była naprawdę - w chwilach samotności, w domu, w ogródku, pośród własnych myśli.
Aktywnie działała na rzecz sierot. Rocznie potrafiła przekazać nawet 50 tysięcy dolarów na cele charytatywne. Rozwijała, kształciła, uczyła swoich małych wielbicieli szacunku do pracy. Dawała im radość, oferowała niewielkie przyjemności. Zasięg jej czynów sięgał dużo dalej, niż można by się spodziewać. Korzystając z przywilejów, które dostarczała jej pozycja jednej z najlepszych dziennikarek, swoimi felietonami wzywała polityków do rewizji ich zachowań i podjęcia określonych działań.
Do pomocy w Świętej Annie potrafiła zmobilizować nie tylko najbliższe otoczenie, ale również głowy państwa i współpracowników.
Nie było dla niej granic, gdy w grę wchodziło szczęście dzieci i ich przyszłość.
Zrealizowała się jako matka, chociaż nie dane jej było założyć rodzinę.
Artykuł o Mary McGrory - "Jak jedna z największych krytyczek Nixona zmieniła dziennikarstwo"

Aktywistka

Przez cały okres swojej działalności mocno i nieustępliwie trzymała się swoich przekonań. Zapalona przeciwniczka wojny i wyścigu zbrojeń, liberalny głos wśród prawicowej zawieruchy. Jej felietony o szkodliwości broni jądrowej i niebezpieczeństwie, które ze sobą niesie, czytały miliony. 
Tacy potężni, tacy bogaci, tacy silni i nie możemy wymyślić nic innego, tylko iść na wojnę. Ojcowie założyciele zalaliby się łzami.
Mary McGrory o wojnie 
Nie powoływała się na suche formułki, niesprawdzone przypuszczenia, uderzała w struny, które wywoływały reakcje w każdym obywatelu USA. Historie powzięte z życia przekształcała w opiniotwórcze narzędzie.

Dziennikarka

Zawsze na czas. Zawsze z notatnikiem w ręku.
Przez długo czas Mary McGrory pozostawała jedyną kobietą w zdominowanym przez mężczyzn zawodzie. Zrobiła coś, co dla wielu pozostaje jej największym osiągnięciem. Wybiła się. Stworzyła swój wizerunek, a raczej pozwoliła, by wykreował się na jej dokonaniach.
Swoją wewnętrzną siłą, apodyktycznością, pewnością siebie, zalotnością, z przewrotnym uśmiechem na ustach manipulowała zastępami mężczyzn. Wydawała polecenia, które spełniali bez szemrania. Nosili za nią walizki, ustępowali miejsca. Przeszła etapy od najbardziej pożądanej na szczytach władzy do słodkiej staruszki. Jednak niezależnie od stanu zdrowia i ciała pozostawała kimś, komu chciało się wyznać swoje grzechy. Rozmowa z nią była za każdym razem tak samo lekka, delikatna i pełna normalności i ciepła. Domowa Mary przywodziła na myśl rodzinne strony, irlandzki humor i zadziorność. Usypiała ofiarę, by w następnej chwili uderzyć i uzyskać informacje, o które dziennikarze się zabijali. 
Nikt nie miał jej tego za złe. Póki jej felieton lub reportaż nie pojawił się na pierwszych stronach wielu gazet. 
-To nie jest kwestia naruszania przepisów prawa - powiedział Haldeman. - To kwestia maksymalnego wykorzystania przepisów prawa tak, abyśmy to my odnieśli korzyści, a nie kto inny.
Współpracownik Nixona po stworzeniu czarnej listy*

* czarna lista - lista zawierająca dwudziestu najbardziej znienawidzonych przez Nixona przeciwników i wrogów politycznych. Znalazło się na niej również nazwisko Mary. 
Pisała ostro, bezkompromisowo, czasami stronniczo, ale zawsze z pełną rzetelnością i talentem. Trafiała do serc lub podburzała umysły. Ludzie ją kochali lub jej nienawidzili. Na informację nigdy nie czekała, zdobywała je z pierwszej ręki. Pogłoski nie miały dla niej żadnej wartości.
Mimo wybitnych dokonań na polu zawodowym i prywatnym, nigdy nie nadawała się na panią domu. Czas wolała spędzać z mężczyznami, feministki traktowała raczej obojętnie, a wszelkie słowa sprzeciwu kilkoma wyrażeniami potrafiła odrzeć z jakiejkolwiek racjonalności.
Mary McGrory była filarem ówczesnego społeczeństwa, tak wielką siłą, że w jej stronę zwracały się całe rzesze ludzi. Tematyka jej tekstów mogła dotyczyć ogrodnictwa, problemów społecznych lub polityki, ale zawsze wywoływała silne emocje - zachwyt lub odrzucenie.
Z nikim się nie patyczkowała, gdy trzeba było, wracała do czystego obiektywizmu. Z uporem obstawała przy swoich przekonaniach. Rzadko kiedy cofała słowa. U polityków wywoływała zgagę, u przyjaciół dreszcz ekscytacji, u kochanków - pożądania. Jej charyzma nie miała granic. 
Kobieta opoka. Królowa dziennikarstwa. Ikona stylu. Wzór dla pokoleń.
To tylko kilka z określeń, które należą się tej niesamowitej kobiecie.
Zbiór felietonów w wykonaniu Mary - Washington Post

Polityka

Norris w obiektywny sposób zarysowuje obraz Mary. Nie skupia się na wadach, ani na zaletach. Pozwala czytelnikowi, zachęca go, by sam wysnuł wnioski i ustosunkował się do słów i czynów tej słynnej kobiety.
Jednocześnie stykamy się także z szerokim spectrum polityków, doradców i światowych postaci, które zagościły w życiu Królowej dziennikarstwa.  Było ich wielu, każdy z nich do jej życia wniósł coś wyjątkowego. Niektórych mieszała z błotem, innych hołubiła. Kobieta wielu talentów, niczym kwiat w stronę słońca, zwracała się w kierunku silnych, charyzmatycznych mężczyzn.

Mamy okazję szczegółowo zapoznać się z największymi aferami, ustrojem USA i sposobem, w jaki prowadzi się tam kampanie. Przewracając strony wstępujemy w kolejne dekady, obserwujemy zmiany na świecie. Wojny, upadki, wzloty i krachy gospodarcze. 
Norris nie szczędzi nam wrażeń.

Przedstawia nam postać Królowej, składa jej hołd, oddaje wady i zalety, ale przede wszystkim kłania się kobiecie, która swoim dorobkiem dziennikarskim umożliwiła rzetelne odtworzenie minionych dziesięcioleci.


"Mary McGrory. Pierwsza królowa dziennikarstwa" to pozycja, która nosi cechy reportażu, jednak, podobnie jak teksty Mary, nie pozwala zamknąć się w sztywne ramy.

Świetna książka, perfekcyjnie napisana, o kobiecie w świecie polityki na przestrzeni lat. 

Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece
Dziękuję :)

Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top