Plamy opadowe, czyli 'Czarna wołga. Kryminalna historia PRL'

"Czarna wołga. Kryminalna historia PRL", Przemysław Semczuk


PRL - z czym nam się kojarzy?




Rozruchy, strajki... skojarzeń bez końca, ale mroczne zbrodnie? Historie kryminalne rodem z seriali? Tego nie uczą na lekcjach. Nie dowiemy się o tym z podręczników. Trzeba czytać, by wiedzieć.
Szukać, by odnaleźć.

Przemysław Semczuk wkracza na grząski grunt spalonych/zagubionych/unicestwionych dokumentów, zatuszowanych prawd i nierozwiązanych morderstw.
Opowiada nam historie, które nadałyby się raczej na scenariusz "CSI: Kryminalne zagadki Miami".

W książce mamy do dyspozycji zbiór niepowiązanych ze sobą zbrodni, z którymi zapoznawać się można w dowolnej kolejności.
Nie ma tutaj sekwencji. Jedno, co jest wspólne, to łamanie wszelkich możliwych przepisów.

Okazuje się, że w czasach, gdy człowiek nie czuje się wolny, a zarazem aparat sprawiedliwości nie działa najprężniej, nie trzeba wielkiej zachęty, by popaść w kryminał.
Czy to dla zabawy, dla dreszczu emocji, w celu udowodnienia czegoś sobie i władzom, by zarobić, zlikwidować, stworzyć mroczną legendę.

Niektóre fakty przekraczają wszelkie wyobrażenia, ale w największy szok wprawia sposób działania funkcjonariuszy. Bez zachowania jakichkolwiek zasad, chaotycznie, niezgodnie z prawem, po omacku, prewencyjnie. Właśnie ostatni punkt często wywoływał mój uśmiech.



W serialach nigdy nie jest wspomniany ogrom zapobiegawczych środków, do których uciekają się władze.
Otóż, moi drodzy, kiedy ktoś grozi zatruciem wody cyjankiem potasu w takiej ilości, która mogłaby uśmiercić całe miasto... prewencja nabiera całkiem nowego znaczenia.
Od listopada do grudnia 1981 roku doszło do następnych czterech zabójstw połączonych z gwałtami. Mimo to z chwilą ogłoszenia stanu wojennego działania grupy operacyjnej wstrzymano. Zawieszona zresztą niemal wszystkie sprawy kryminalne. Podczas narady w komendzie wojewódzkiej major Roman Hula z grupy "Frankenstein" zapytał Jerzego Grubę, dlaczego nie szukają mordercy. Zdenerwowany Gruba odpowiedział, że socjalizm się wali, a on tu z jakimś mordercą.
Niektóre czyny opisane w tej pozycji są tak zwyrodniałe, tak obrzydliwe i nieludzkie, że można stracić wszelką wiarę. Na co dzień, człowiek nie ma świadomości, nie odczuwa dreszczu strachu, uderzenia adrenaliny. Seryjni mordercy? Terroryści? Psychopaci ciemności?
Nie słyszymy o takich "ekscesach". Wiele informacji może do nas po prostu nie docierać, ponieważ władze raczej stronią od wywoływania paniki wśród ludności. Wtedy było podobnie. Zanim podano do prasy notatkę, która zawiadamiałaby obywateli o możliwym zagrożeniu, musiało stać się coś naprawdę strasznego. 
W innym wypadku próbowano zapobiegać, w ostateczności - leczyć.

Niektórych morderstw nigdy nie wyjaśniono, inne zatuszowano. Fakty zostały naumyślnie przekręcone. Jednak zdarzały się także triumfy Milicji Obywatelskiej. Czasami łapała sprawców, w wyniku daleko zakrojonego śledztwa odkrywała przyczynę i likwidowała zagrożenia.

To, czego trudno nie zauważyć, to fakt, że sposób działania MO i jej możliwości, prócz siły ludzkiej, były bardzo ograniczone. Tutaj nie liczyła się jakość podejmowanej akcji, a ilość. Rzadko przynosiło to pozytywny skutek.

"Czarna wołga. Kryminalna historia PRL" to świetna książka. Bardzo dobrze napisana, rzetelna pozycja, która wymaga pełnego skupienia, ponieważ wciąga, oh, jak ona wciąga!

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top