Ku wolności, czyli 'Zielone kalosze'

"Zielone kalosze", Wanda Szymanowska


Kobieta - zwierzę miejskie


Antonina to osóbka lekko wyniosła, dość ugodowa, choć potrafiąca zawalczyć o swoje, biegle władająca niemieckim i lubująca się w grze na fortepianie. Miejska pani, który, by wyrwać się z zaborczych mężowskich ramion i spod etykietki bogatej kury domowej, wyjeżdża na wieś.
Inkasuje rozpadającą się chałupkę, sztuk jedna. Dorzuca do tego Dom Kultury, jeżeli rozpadający się barak można w ogóle tak nazwać, fortepian po zmarłej już pani Jadzi - prekursorce wiejskiej kultury i parę zielonych kaloszy, bo to rzecz niezbędna. I tak, Antonina - zwierzę miejskie, stała się Tonią - kotem wiejskim. Z tym, że rasowym. Szlachetnym.


Pierwszym, co rzuca mi się w oczy, jest kontrast pomiędzy postaciami płci pięknej. 


Antonina to kobieta światowa. Zna swoją wartość i postanawia definitywnie odmienić swoje życie. Ma wykształcenie oraz możliwości, które wręcz sypią się jej pod nogi. 

Zjednuje sobie serca napotykanych ludzi, lecz gustuje w samotności.
Trudno jej nie lubić. To spokojna, ale silna postać. Staje się ostoją we wsi, sygnałem nadchodzących zmian.
Autorka jednak nie pokusiła się o bohaterkę monochromatyczną. Antonina odlana jest z gliny, czyli po prostu jest człowiekiem. Prócz cech godnych pochwały i budzących podziw, nosi w sobie również subtelną wyższość. Nie można powiedzieć, że jest ona naznaczona protekcjonalnością, ale świat Toni, jako kobiety światowej, jest ograniczony. 

Ogrodzony konwenansami i zasadami, które na wieś wstępu nie mają. 
Hołduje powiedzeniu "jeżeli wkroczysz między wrony, musisz krakać tak jak one", ale nie pozwala się zmienić.
Jakaś bariera powstrzymuje ją przez wyzbyciem się miejskiej brawury.

To cudowny kontrast, ponieważ uwydatnia różnice pomiędzy wsią i miastem, a jednocześnie uwypukla wady charakteru i nieporozumienia z niego wynikające.

Stenia natomiast jest typową wiejską kobietą, która została stłamszona przez przydaną jej łatkę. Boryka się z pijącym mężem, prowadzi miejscowy sklepik, trajkocze jak najęta, a gotuje jak prawdziwy mistrz kuchni. Płynie z prądem, dopóki na swojej drodze nie napotyka Antoniny. Zmiana jaka zachodzi w Steni jest o wiele bardziej rażąca niż ta zachodząca w jej przyjaciółce. Można powiedzieć, że Tonia przywiozła ze sobą na wieś oświecenie i edukację. 



Taką osobliwą właściwość miało życie na wsi: wszyscy wszystko wiedzą. Nawet jak na jednym końcu ktoś puści bąka, to na przeciwległym snuje się zapach. (...) W miastowym mrówkowcu marne życie wiedli ludzie samotni. Szansa na zauważenie czyjegoś zniknięcia równała się zeru. A tutaj, wszyscy wiedzieliby nawet, że kogoś boli brzuch.

Jedynym, co mierziło mnie w Antoninie, ale jednocześnie było nieodłączną jej cechą, były momenty, gdy mdlała z wrażenia. Nie wiem, czy było koniecznym wtłaczać w nią tę przypadłość, ale to jedyne zastrzeżenia, które mogę wymienić.

Pośród stron poznajemy również Mundka - nieuleczalnego alkoholika, sprawcę zamieszania ze Stenią, Edka - Anioła Stróża, który zawsze jest tam, gdzie akurat jest potrzebny i Marysię - wychuchaną córeczkę Antoniny, z którą nie przypadłyśmy sobie do gustu. Niezgodność charakterów jak to się mówi.
Każdy z bohaterów coś wnosi, dodaje nowy kolor i zmienia bieg wydarzeń. To książka o nich, o ich życiu - o wzlotach i upadkach.



Rzeka


Fabuła płynie niczym rzeka. Zakręca, rwie się, czasami przystaje, ale nigdy nie nudzi. Wyobrażam sobie jak trudno stworzyć ciekawą powieść opisując prozaiczne życie. Nie ma tu śmierci, którą tropi bohaterka, nie ma romansu, na którym można by poużywać. 
To historia kobiety, która postanowiła zmienić swoje życie. Droga jaką przebywa ku wolności mimowolnie odmieniając nie tylko siebie, ale również napotkane osoby.
"Zielone kalosze" to książka "w sile wieku" z pełnymi werwy dialogami i trafnymi opisami wsi, które niejednemu przypadną do gustu. Na dodatek, to dopiero pierwsza część trylogii! Będzie się działo! 



Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości autorki
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top