"Dziedzictwo Orchana", Aline Ohanesian
Dziedzictwo w mniejszym lub większym stopniu determinuje to, kim jesteśmy. Dzieje przodków mimowolnie wplatają się w otaczającą nas rzeczywistość. Historia zatacza koło łącząc się w najmniej spodziewanym momencie.
Spruta nić
Jest rok 1990. Orchan Türkoğlu powraca do Sivasu z wygnania na pogrzeb dziadka - Kemala. Ekscentryczny staruszek umiera zanurzony w jednym z siedemnastu kotłów na dziedzińcu przed domem. Farba koloru indygo obmyła jego ciało.
Jednak nawet po śmierci senior rodu kieruje czynami jego członków. Pozostawia po sobie testament. Władzę nad fabryką włókienniczą przekazuje wnukowi. Blok mieszkalny oddaje w ręce swojego syna, z zastrzeżeniem, że zapewni dożywotnie utrzymanie Fatmie - ciotce Orchana.
Rodzinny dom składa w dłonie Sedy Melkonian - kobiety, której imię osiada na gałęziach morwy, jakby przyciągane tajemniczą siłą.
Orchan zgodnie w wolą dziadka wyrusza na poszukiwanie ducha. By poznać i zrozumieć.
Niespodziewane staje przed prawdą, która burzy starannie budowany propagandowy obraz i rozrywa na strzępy kłamstwa, które do tej pory szczelnie otaczały domowników.
- Co będziesz jadła? - pyta Lucine z płaczem.- To -mówi mairig, spoglądając na swoje dłonie.W świetle księżyca Bedros dostrzega w jej dłoniach otwarty Nowy Testament. Delikatne palce matki unoszą kartkę i wyrywają ją. Towarzyszy temu taki dźwię, jakby wymierzała policzek Bogu. Zgniata kartkę w małą kulkę, unosi do góry i wpycha do ust.- Na co się tak gapisz? - pyta gniewnie. - Jeżeli Bóg nie zje swoich słów, to ja to zrobię za niego.
Bohaterowie pełnią w książce funkcję dwojaką.
Z jednej strony autorka traktuje ich przedmiotowo. Są jedynie użytecznymi pionkami, których rolą jest przekazanie czytelnikowi prawdy na temat Ormian w roku 1915. Co zatajono, czego się wyparto. Opowiadają, ponieważ w tych wyjątkowych momentach ich rola sprowadza się właśnie do tego. Nie mają przeżywać. Ich zadaniem jest pozwolić czytelnikowi, by to on doświadczał. Dobry truwer nie wpływa na słuchacza, a odsuwa się na bok i umożliwia wysnucie wniosków, ustosunkowanie się do nowo odkrytej historii i faktów.
Jednocześnie Seda, która snuje historię, jest jej uczestniczką. Emocje z teraźniejszości zastępuje tymi z przeszłości. Rozdrapuje ranę? Wielu mogłoby tak powiedzieć. Jednak strup nigdy nie powstał. To wciąż jątrząca się rana - czerwona i zaogniona.
Orchan był jednym z odbiorców opowieści. Odbiła ona na nim swoje piętno, ale w czasie, gdy pruła się nić kłamstwa, siedział niemy, jakby jego postać mógł zastąpić ktokolwiek z nas.
Kilim
W "Dziedzictwie Orchana" rozterki bohaterów pełnią rolę drugoplanową. Są częścią składową historii, ponieważ to rodzina Türkoğlu była uczestnikiem wydarzeń, ale równocześnie nie odciągają uwagi od najważniejszego, czyli faktów.
Kiedy Turcja przyłączyła się do Niemiec w czasie I Wojny Światowej, Ormian uznano za potencjalnych zdrajców. Niezwykła chrześcijańska krew stanowiła zagrożenie dla muzułmańskich idei. Dlatego zdecydowano się na wyłączenie ich z równania.
Podjęto decyzję o ludobójstwie.
Ostatnie słowo odgrywa w książce rolę priorytetową.
Autorka walczy o prawdę. O to, by świat odważył się wypowiedzieć obłożoną klątwą frazę. Przybycie Orchana do "Ararat" zbiega się z wystawą organizowaną ku pamięci zabitych w ludobójstwie i tych, którym udało się uciec. Ma to wymiar symboliczny z racji pochodzenia Orchana - jest on Turkiem, czyli potomkiem ciemiężycieli Ormian.
Poruszane są również tematy religijne, ale w bardzo subtelny sposób. Autorka dowodzi, że wiara to po prostu potrzeba zaufania i pewność, że ktoś nad nami czuwa. Zwątpienie i końcowe zanegowanie istnienia Boga dotyka zarówno islam jak i chrześcijaństwo. Wojna zrywa jakiekolwiek podziały i czyni równymi. Nie ma Allaha i Pana Boga. Jest Bóg, który opuścił nas w chwilach trwogi. Siedzący wysoko, wyniesiony na piedestał. Ten, któremu zawierzono wszystkie śmierci. Ten, który porzucił swe owce.
Środkowa Anatolia, inaczej niż w Stambuł, którego majestat odbija się w Bosforze, jest kwintesencją tej drugiej Turcji, w której dużo trudniej odnaleźć jakieś ślady świetności czy postępu. Tutaj pasterze chodzą za meczącymi długowłosymi kozami, a krępe wieśniaczki dźwigają na plecach wiązki chrustu. Czas i postęp są dwoma krewniakami, którzy dawno utracili ze sobą kontakt (...)
"Dziedzictwo Orchana" to piękna, barwa powieść, która porusza tematy od dawna niepodnoszone. Powrót aż do I Wojny Światowej, lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku, Turcja, Ormianie. Tego w literaturze jest niewiele.
Autorka nadała przeszłości formę, utkała ją powoli, z należytą uwagą o kolory, strukturę i figury. Równocześnie nie zaniedbała małych szczegółów i autentyczności bohaterów.
Trudno uwierzyć, że jest to debiutancka powieść.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece.
Dziękuję :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz