"Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga", Dariusz Kortko, Judyta Watoła
Siedlisko ludzkiej duszy
Trudno pisać o człowieku, który niczym bóg odważył się postawić śmierci wyzwanie. Z wielkim wahaniem stawia się słowa o kimś, kto rewolucjonizował świat medycyny. Jednak już nie tak trudno wydobyć z siebie uwagi o despocie, alkoholiku, mężu, ojcu i dziadku - o zwykłej osobie, która, jak my wszyscy, stąpała po ziemi.
Religa był kimś wielkim - wizjonerem w świecie, który nie był gotowy, by zmierzyć się z nowoczesnością. Cudotwórcą ratującym życie. Osobą, która każdą śmierć pacjenta topiła w alkoholu. Nauczycielem szkolącym przyszłe pokolenia. Ojcem oddanym pracy ponad wszystko.
Mogłabym wstawić tu jakąś denną notkę biograficzną, pokusić się o liczne cytaty i powoływanie się na słowa osób całkowicie mi obcych.
Zdecydowałam się jednak na proste wyznanie.
Zbigniew Religa powinien być przykładem dla każdego lekarza.
Ba! Dla każdego człowieka.
Z kart biografii wyłania się postać, która nie tylko nie szukała poklasku, ukłonów i pieniędzy, ale do samego końca pragnęła lepszego jutra dla przeciętnego człowieka. Ktoś, kto miał wizję i plany na przyszłość. Ktoś, komu do samego końca przyświecały światłe idee.
Najpierw w roli lekarza ratował życia. Następnie jako senator i minister próbował zmieniać ustrój. Nie widział zgnilizny polityki i brudnych gierek - po prostu chciał czynić dobro.
Naiwne? Raczej utopijne i pełne wiary w innych ludzi.
Do samego końca zachował w sobie prostolinijność, nadzieję i zaufanie.
Jasne światło
Biografia jest napisana rzetelnie, choć uważam, że trochę stronniczo. Jak widać po moich wcześniejszych słowach, przedstawiono Religę w jasnym świetle, wręcz oślepiającym. Z chęcią przeczytałabym coś bardziej obiektywnego, ale nie jestem pewna, czy wyszłoby mi to na dobre.
O tak wielkich osobistościach lepiej myśleć pozytywnie. Teraz nie chodzi już o wyciąganie brudów, kompromisów i uników, na które gotów był doktor. Uczczenie pamięci kogoś, kto jako pierwszy przeszczepił serce, uratował życie tysiącom i do końca walczył o dobro bliźniego. Taki był cel. Wykreowano obraz nie bez skazy, ale lekko wybielony, przynajmniej takie mam wrażenie, mimo to jestem skłonna zapisać to na plus.
Całokształt
Autorzy mają lekkie pióra, czyta się szybko. Jest kilka zdjęć, czcionka jest przystępna, a całość nie zajmuje więcej niż dzień. To wiedza, która powinna znaleźć się w naszych głowach. Tym bardziej, że nie wymaga to większego wysiłku, a lektura to sama przyjemność.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz