Ku chwale kobiecej godności, czyli 'Czerwone szpilki'

"Czerwone szpilki", Wanda Szymanowska


Czasami chciałabym, by historia trwała wiecznie. Bym mogła nurzać się w świecie przedstawionym bez końca, bez granic i rzeczywistości pukającej do drzwi. Odczułam to szczególnie kończąc "Czerwone szpilki". Pani Wando! Pragnę więcej!


Stereotypowy wybieg mody


Antonina powraca - opalona, zakochana, pragnąca nowych wyzwań. Ruczaj Dolny nie tylko przeszedł metamorfozę, on rozkwitł w sposób jakiego Tosia nie przewidziała. Na lepsze zmienił się nie tylko wygląd, fasada. Ludzka mentalność wychynęła z jaskiń i powitała słońce. Dzięki zagubionej kobiecie mieszkańcy odnaleźli świat - prawdziwe morze kolorów, dźwięków i obrazów - poza granicami miasta.

To już nie jest tylko historia Antoniny, która poszukuje swojego miejsca na świecie. Przez trzy tomy poznajemy najróżniejsze postacie - od wiejskich diw, przez uciskane kobiety, by skończyć na wyzwolonych przedstawicielach wielkiego świata. Trylogia obuwnicza to plejada charakterów, które są nam aż nazbyt dobrze znane. Szymanowska nadawała im dusze i realny sznyt. 
Jednocześnie stworzyła obraz stereotypowych przedstawicieli wiejskiej społeczności. Przed naszymi oczami wymalowała wioskę - uniwersalny obszar, bez nazwy i przynależności do województwa. Miejsce, które, jak by nie było określane, można odnaleźć w każdym zakątku Polski. Panoszą się w nim liczne Stenie, królują Antoniny, w krzesłach rozlewają się wójtowie. 
Następnie poddała wszystko - mieszkańców i wieś - stopniowej modernizacji. 


Czerwone szpilki


W odnowioną rzeczywistość wkracza Antonina i od razu zostaje poddana nowej próbie. Jeżeli wieś nie chce do wielkiego świata, to wielki świat przyjedzie na wieś. 
W ten sposób w wiejskie progi wkraczają uśmiechnięte Niemki, by dać przykład i wymienić doświadczenia z polskimi przedstawicielkami płci pięknej. To dopiero pierwszy, ale jakże znamienny, krok w stronę umiarkowanego feminizmu, czyli zwykłego szacunku do swojej osoby, pewności siebie i gwarancji, że jest się czegoś wartą.
Jak zwykle to jedno wydarzenie jest zaledwie przystawką do pełnowymiarowej karuzeli emocji. Powstają sklepy, zasklepiają się dusze, mieszają sosy z niepewnych uczuć i niedokończonych zdań. Kolejne strony mijają i kolejne postaci determinują swój przyszły los. 
Szczupłe nogi Antoniny obute w seksowne,czerwone szpilki przemierzają ruczajowskie drogi i zmierzają ku prawdziwej miłości.

Myślę, że trylogia obuwnicza to nie tylko zbiór powieści obyczajowych. To również symboliczny pomnik ku chwale kobiecej godności, barwny obraz wiejskich realiów i podróż - nie tylko głównej bohaterki - w stronę stabilizacji i szczęścia.




Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości autorki
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.


Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top