"Hard Beat. Taniec nad otchłanią", K. Bromberg
PRZEDPREMIEROWO |
Zatańczyć na krawędzi szaleństwa. Pozwolić, by porwało nas pragnienie. Okręcić się na czubkach palców testując wytrzymałość.
Tanner Thomas. Ten Thomas. Człowiek legenda w swojej branży. Korespondent wojenny, który po ciężkiej próbie, jaką stała się utrata partnerki, powraca do gry.
To on relacjonuje dla nas wydarzenia mające miejsce w książce. Jest to o tyle niezwykłe, że niewiele autorek decyduje się na obsadzenie roli narratora pierwszoosobowego przez mężczyznę. Jednak K. Bromberg poczyniła ten ryzykowny ruch i uzyskała książkę, która w gatunek wnosi coś całkiem nowego. Nieopisaną świeżość wolną od kobiecych rozmyślań, kilometrowych opisów męskich mięśni oraz udawanej nieśmiałości. Jednocześnie cały tekst zachował lekkość i w nieprawdopodobny sposób oddał emocje bohaterów - nie tylko Tannera, ale również Beaux (czyt. Bo). W obu przypadkach słowa zyskały na wiarygodności właśnie ze względu na nietypowy punkt widzenia.
Bromberg udało się zrównoważyć szorstką męskość - domenę Tannera - i kobiecy dotyk, który stanowił jej podpis jako autorki.
Wspólna historia bohaterów zaczyna się w chwili, gdy Beaux zostaje przydzielona do pracy z Tannerem. Przejmuje posadę fotografki, którą wcześniej zajmowała Stella.
Autorka w relacji tej dwójki postawiła na czas. Nie od razu pokochali się miłością gorącą i szaloną. Nie od razu się także polubili. Co więcej, oboje usiłowali zachować dystans. Oboje skrywali tajemnice. Krążyli dookoła siebie - wypróbowując swoje granice i możliwości.
W chwili, gdy nastąpił rozejm, sytuacja zmieniła się niemal o 180 stopni, jednak nie nastąpiło to w przeciągu sekund. Bromberg rozłożyła proces poznania na etapy.
Jednocześnie nie zapomniała o słowach Tannera, że w obliczu niebezpieczeństwa wszystko przyjmuje swój własny bieg, zazwyczaj o wiele szybszy. Dostosowała każdy pojedynczy element relacji do słów, gestów i postaci, ponieważ to głównie od nich była ona zależna. Wzięła pod uwagę charaktery, przeszłość i oczekiwania. Możecie się więc domyślić, że uczucie jakie rodzi się pomiędzy Tannerem i Beaux jest skomplikowane, intymne i w zupełności wyjątkowe.
Fabuła jest dynamiczna i w gruncie rzeczy nieprzewidywalna. Do samego końca nie wiemy, gdzie kończą się tajemnice i kłamstwa, a zaczyna prawda. Autorka igra z czytelnikiem - wodzi go na pokuszenie erotycznymi scenami, rozgrzewa serce pięknym uczuciem, mrozi krew w żyłach zwrotami akcji i gwałtownymi wybuchami emocji.
Tłem dla wydarzeń jest konflikt zbrojny na Bliskim Wschodzie. Przynajmniej tak wnioskuję, ponieważ żadnego potwierdzenia swoich słów nie zauważyłam, ale choć nie zostało to powiedziane wprost, można się z łatwością domyślić. Upalne dni, pogardzane kobiety, terroryzm. Autorka nie oddała pola wojnie i o akcjach wojskowych relacje są raczej szczątkowe, ale wspominane są regularnie, więc stają się z każdym rozdziałem integralną częścią historii.
Bromberg nie stawia na dosadne opisy i wulgarne słownictwo. Wykorzystuje subtelne gesty, napomknięcia, komentarze, by stworzyć obraz, który zawładnie czytelnikiem. Płynnymi i spójnymi dialogami kreuje charaktery i klimat. Używając oczu Tannera, buduje świat pozornie dla nas obcy. Nie zapomina o żadnym z bohaterów - każdy, wraz z upływem słów, staje się postacią plastyczną i ludzką.
"Hard Beat. Taniec nad otchłanią" to książka warta przeczytania. Unosi się nad nią delikatny orientalny aromat, a jej szczyt wieńczą liczne tajemnice.
Ten Thomas
Tanner Thomas. Ten Thomas. Człowiek legenda w swojej branży. Korespondent wojenny, który po ciężkiej próbie, jaką stała się utrata partnerki, powraca do gry.
To on relacjonuje dla nas wydarzenia mające miejsce w książce. Jest to o tyle niezwykłe, że niewiele autorek decyduje się na obsadzenie roli narratora pierwszoosobowego przez mężczyznę. Jednak K. Bromberg poczyniła ten ryzykowny ruch i uzyskała książkę, która w gatunek wnosi coś całkiem nowego. Nieopisaną świeżość wolną od kobiecych rozmyślań, kilometrowych opisów męskich mięśni oraz udawanej nieśmiałości. Jednocześnie cały tekst zachował lekkość i w nieprawdopodobny sposób oddał emocje bohaterów - nie tylko Tannera, ale również Beaux (czyt. Bo). W obu przypadkach słowa zyskały na wiarygodności właśnie ze względu na nietypowy punkt widzenia.
Bromberg udało się zrównoważyć szorstką męskość - domenę Tannera - i kobiecy dotyk, który stanowił jej podpis jako autorki.
Wspólna historia bohaterów zaczyna się w chwili, gdy Beaux zostaje przydzielona do pracy z Tannerem. Przejmuje posadę fotografki, którą wcześniej zajmowała Stella.
Autorka w relacji tej dwójki postawiła na czas. Nie od razu pokochali się miłością gorącą i szaloną. Nie od razu się także polubili. Co więcej, oboje usiłowali zachować dystans. Oboje skrywali tajemnice. Krążyli dookoła siebie - wypróbowując swoje granice i możliwości.
W chwili, gdy nastąpił rozejm, sytuacja zmieniła się niemal o 180 stopni, jednak nie nastąpiło to w przeciągu sekund. Bromberg rozłożyła proces poznania na etapy.
Jednocześnie nie zapomniała o słowach Tannera, że w obliczu niebezpieczeństwa wszystko przyjmuje swój własny bieg, zazwyczaj o wiele szybszy. Dostosowała każdy pojedynczy element relacji do słów, gestów i postaci, ponieważ to głównie od nich była ona zależna. Wzięła pod uwagę charaktery, przeszłość i oczekiwania. Możecie się więc domyślić, że uczucie jakie rodzi się pomiędzy Tannerem i Beaux jest skomplikowane, intymne i w zupełności wyjątkowe.
Czego się spodziewać?
Fabuła jest dynamiczna i w gruncie rzeczy nieprzewidywalna. Do samego końca nie wiemy, gdzie kończą się tajemnice i kłamstwa, a zaczyna prawda. Autorka igra z czytelnikiem - wodzi go na pokuszenie erotycznymi scenami, rozgrzewa serce pięknym uczuciem, mrozi krew w żyłach zwrotami akcji i gwałtownymi wybuchami emocji.
Tłem dla wydarzeń jest konflikt zbrojny na Bliskim Wschodzie. Przynajmniej tak wnioskuję, ponieważ żadnego potwierdzenia swoich słów nie zauważyłam, ale choć nie zostało to powiedziane wprost, można się z łatwością domyślić. Upalne dni, pogardzane kobiety, terroryzm. Autorka nie oddała pola wojnie i o akcjach wojskowych relacje są raczej szczątkowe, ale wspominane są regularnie, więc stają się z każdym rozdziałem integralną częścią historii.
- Czasem łatwiej jest stworzyć sobie tutaj własną rzeczywistość. To paradoks, bo przecież naszym zadaniem jest relacjonowanie tego, co się tu dzieje, a tymczasem ja wykorzystuję to miejsce, by stworzyć sobie własny świat...
Bromberg nie stawia na dosadne opisy i wulgarne słownictwo. Wykorzystuje subtelne gesty, napomknięcia, komentarze, by stworzyć obraz, który zawładnie czytelnikiem. Płynnymi i spójnymi dialogami kreuje charaktery i klimat. Używając oczu Tannera, buduje świat pozornie dla nas obcy. Nie zapomina o żadnym z bohaterów - każdy, wraz z upływem słów, staje się postacią plastyczną i ludzką.
"Hard Beat. Taniec nad otchłanią" to książka warta przeczytania. Unosi się nad nią delikatny orientalny aromat, a jej szczyt wieńczą liczne tajemnice.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Editio.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
0 komentarze:
Prześlij komentarz