"Świąteczna kafejka", Amanda Prowse
Święta to czas, gdy chcemy być z bliskimi. Szukamy komfortu, rodzinnego zamieszania, chwili dla siebie, ciepła i relaksu. Żyjemy w czasach, które sprawiają, że okres świąteczny zaczyna się w chwili, w której zmieniają się bloki reklamowe. Pojawiają się niepokojący Mikołajowie, dziwne dialogi, nieśmieszne świąteczne żarty i liczne magiczne sklepowe przeceny.
Dobrze wtedy znaleźć chwilę dla siebie. Wytłumić harmider i otworzyć książkę. Zerknąć na okładkę, przeczytać pierwsze zdanie. Pozwolić, by złapała nas chwila. Rozejrzycie się dookoła (tak jak ja), skryjecie się pod kocem (w kolorowe paski) i skradniecie dla siebie godzinkę (albo dwie), bo każdy potrzebuje ucieczki.
Kafejka
Bea jest postacią, z którymi spotykam się niezwykle rzadko. Ma w dłoni wachlarz doświadczeń, na nosie okulary wieku, ale postawiona jest w sytuacji zgoła nietypowej, albowiem poszukuje utraconej miłości.
Razem z wnuczką - Florą - stanowią fundament opowieści. Na ich wspólnej przygodzie, podróży i spędzonym czasie opierają się główne założenia, które chciała zrealizować Prowse.
Rodzaje miłości
"Świąteczna kafejka" to książka obyczajowa z silnym wątkiem miłosnym, który zdominował fabułę. Jednocześnie nie budźcie w sobie fałszywych uprzedzeń. Akcja toczy się statecznym rytmem, ma w sobie pewna naiwność, ale trzeba oddać autorce, że utrzymała świąteczny, ciepły klimat.
Nie ma tu romansu. Znajdziemy za to najróżniejsze rodzaje miłości - od tej rodzinnej, przez młodzieńczą, do dojrzałej i ognistej.
Autorka budując postacie - jak na przykład Flory- z wyczuciem analizowała każdy rodzaj miłości, którą w sobie nosimy.
Podróż wnuczki i babci jest odkrywaniem i definiowaniem. Stąpaniem nie tylko w kierunku dojrzałości, ale, co ważniejsze ze względu na Beę, szczęścia i realizacji marzeń.
Kąsający cynizm
Uderzyła mnie naiwność, choć może jest to zbyt mocne słowo. Może happy end i słodka atmosfera napotkały mój kąsający cynizm. Czasami uśmiechałam się z dystansem, ale jednocześnie cieszyłam się historią. Oderwałam się od "tu i teraz". Wypełniłam umysł pozytywnymi emocjami.
"Świąteczna kafejka" okazała się łagodnym balsamem, który możemy zaaplikować w chwili, gdy przytłacza nas rzeczywistość. Smutna, ponura pogoda, zimny, porywisty wiatr i plaskające pod nogami błoto - wszystko to możemy odegnać zwracając się w kierunku książki pióra Amandy Prowse.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz