"Złota godzina", Sara Donati
"Złota godzina", jak mogliście dowiedzieć się z wielu innych recenzji, jest książką, która opiewa na, bagatela, 857 stron wyłączając notkę od autorki.
Wyobraźcie sobie moją minę, gdy zważyłam cegłę w dłoni i rozejrzałam się po książkach, które stosami zaścielały biurko. Zadrżałam ze strachu, ponieważ nauka zawsze stoi na pierwszych miejscu, a blog wymaga szczególnej uwagi i szacunki. Książki, które czytam, tym bardziej, Należyte skupienie, napawanie się słowem - to jest mój warunek. Nigdy go nie zignorowałam i nie zamierzam.
Ponadczasowa
Powieść rozgrywa się w latach 80 XIX wieku. W wieku przemian społecznych, gospodarczych i mentalnych. "Złota godzina" tętni nie tylko życiem Nowego Jorku - miasta, którego rozwój mamy możliwość oglądać jak na serii starych zdjęć - ona pęka w szwach od tematów, których od dawna w literaturze nie poruszono w tak kobiecy, delikatny, a zarazem stanowczy sposób.
Najmocniej jest tu zaakcentowana kwestia kobieca. Walka o wolność i prawo do samostanowienia. Próba wyrównania sił w świecie, którym od zawsze rządziła męska, surowa ręka.
Zaraz potem, niczym nieoszlifowane diamenty, połyskują dzieci. Tysiące, miliony dzieci. Dusze skazane na ulice, głód, zatargi z prawem i śmierć. Donati ma wielki talent. Budując tak monumentalną opwieść, poruszając tak newralgiczne tematy, nie pozwoliła, by czytelnik czuł się przytłoczony. Oparła ją na silnych filarach.
Stworzyła wyrazistym bohaterów, osadziła ich postacie w barwnym, witalnym Nowym Jorku i pozwoliła, by sami pisali historię. Ich dusze wyrzeźbiła z materiałów czytelnikowi nieznanych. Dzięki temu uczyniła ich wyjątkowymi. Puściła w ruch fabułę i niczym zegarmistrz świata doglądała każdego tyknięcia.
Autorka nie pozwoliła także, by tematyka medycyny, wartości wiedzy i ciągłego rozwoju przeszła bez echa. Połączyła problematykę zdrowotną ze sprawą kobiecą. Argumentowała i umacniała swoje stanowiska, a robiła to przez usta bohaterów. Jednocześnie nie odebrała im indywidualności.
Nowy Jork XIX wieku okazał się nie tylko miastem dynamicznym i nowoczesnym jak na tamte czasy, ale również głęboko zranionym ignorancją warstw bogatych i zacofanym w fundamentalnych kwestiach.
Monumentalna
Jest to jedno z pierwszych słów, jakie przychodzi na myśl, gdy widzimy "Złotą godzinę". Potężna, wielowątkowa, obejmująca wiele ponadczasowych zagadnień i nieskończenie interesująca. Nie tylko z punktu historycznego, ale także mentalnego i społeczno-obyczajowego. Donati nie ograniczała liczba stron.
W jednym tomie zawarła codzienne, czasami lekkie, czasami cięższe życie. Ludzkie problemy i słabości.
Poprzez postacie, jakie pojawiają się na stronach oddała klimat i mentalność. Główne bohaterki - Sophie i Anna - są skonstruowane bardzo precyzyjnie. Jednocześnie, jak każdy ludzki organizm, mają w sobie pewną tajemnicę. Są silnymi, pewnymi siebie kobietami, ale, jak każdy człowiek, a tym bardziej kobieta, mają wiele słabości. Próbują naprawić świat nie tracąc z oczu tego, co najważniejsze, czyli swojego szczęścia i zdrowia.
Donati postawiła na szarość. Nie pozwoliła czytelnikowi sądzić szybko i bez namysłu. Wymusiła skupienie, wprowadziła reguły. Ocenianie czynów leżało w naszej gestii tylko w przypadku typowych "czarnych charakterów". Tymczasem reszta bohaterów jawiła się w szarym świetle.
Nie zostali wybieleni, ale autorka pokazała dwoistość ludzkiej natury. Bezsilność i świadomość przegranej. Okrutne zachowania, brutalne gesty, odizolowanie. Równocześnie rozerwała zasłonę i pozwoliła ujrzeć nam wnętrza. Poprowadziła nas w kierunku zrozumienia i przebaczenia, ponieważ "nic co ludzkie nie jest mi obce", a także "człowiek to trzcina, ale trzcina myśląca".
Czytelnik łączy się z bohaterami w sposób, który można nazwać tylko wyjątkowym. Uzależnia się od ich słów, czynów i charakterów. Kibicuję im, przypatruje się gestom i zachowaniom, ale nigdy nie zapomina o Losie. Nieprzewidywalności, która cechuje nie tylko nasze codzienne życie, ale również życie bohaterów. Nigdy do końca nie wiemy, co wydarzy się na następnej stronie.
Zagubiona?
Czuję się po tej lekturze zagubiona. Jakby w półśnie podróżując pomiędzy stronami życia. Nie mogę się skupić, nie jestem w stanie otrząsnąć się z liter. Pokrywa mnie matowa powłoka historii, do której przykładam dzisiejszą sytuację na świecie.
"Złota godzina" jest książka, do której na pewno wrócę. Mimo swojej objętości czyta się szybko. Nie wiem, czy jestem autorce wdzięczna, czy też żałuję, że tak wiele zawarła w jednym tomie. Czuję się nasycona, ale równocześnie mam do siebie żal, że nie rozłożyłam tej powieści w czasie. Przeczytałam ją jednym tchem, chciwie przewracając strony. Następnym razem będę się delektować.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz