Za kulisami, czyli 'Ambasadorowie. Czego nie powie Ci królowa'

"Ambasadorowie. Czego nie powie Ci królowa", Łukasz Walewski, Marcin Pośpiech


Ambasador. 
Od zawsze ta funkcja kojarzyła mi się ze starszymi panami, którzy przechadzają w opiętych frakach zajadając krewetki. O ambasadorach i konsulach niewiele się mówi. To ludzie duchy, którzy bywają, rozmawiają, omawiają, ale robią to na tyle dyskretnie, z tak wielkim taktem, że media masowego przekazu nie wyrzekną o nich słowa. 


Mucha


Czytając "Ambasadorów..." chciałam mieć muszkę i frak. Mogłabym wtedy chrząkać znacząco i poprawiać ją co jakiś czas. 
Do pełnego obrazu zaczytanego ambasadora, nie wiem skąd u mnie taka wizja, brakowało mi tylko zakręconego wąsa. Kiwałabym spokojnie nogą i potakiwała z wieloznacznym uśmiechem, ponieważ "Ambasadorowie..." to książka, której trudno nie przytakiwać.

Składają się na nią ciekawe anegdotki i silna, nieprzejednana wiedza.
Autorzy nie tylko zawarli w niej istotę tytułowej funkcji, ale rozszerzyli ją nie zapominając o wielu znaczących, lecz często pominiętych elementach. 


Praca ambasadora wielu może wydawać się zajęciem wyjątkowym, niezwykle prestiżowym. Ambasador mieszka przecież w rezydencji, a już samo to słowo wskazuje na wysoki status, wyjątkową pozycję. W istocie często bywa, że rezydencja wcale rezydencji nie przypomina, nie ma służących, ochrony, a na spotkania jeździ się nie limuzyną, ale metrem czy autobusem. 

Ryszard Piasecki, były ambasador w Chile, były konsul w Brazylii

Można powiedzieć, że wprowadzają czytelnika w arkana zawodu. Przedstawiają blaski i cienie, a także meandry, którymi poruszają się ambasadorzy - czasami z gracją, chwilami po omacku.


Frak


Zapoznajemy się z tajnikami pracy, prawdziwym życiem, jakie wiedzie dyplomata oraz licznymi sytuacjami kryzysowymi. 
Najbardziej szokującym odkryciem jest ciężar odpowiedzialności, który spoczywa na barkach każdego ambasadora. Jednak ta praca to nie tylko stres, pot i łzy. To także bankiety, podróże, rozmowy i negocjacje - wszystko najlepiej przy jedzeniu i zaprawione alkoholem.

Otrzymujemy szeroki, panoramiczny obraz pracy, codzienności i obowiązków. Przez chwilę poruszamy się w świecie, który był nam dotąd nieznany. Zdarza się, że zachłystamy się informacjami, które płyną szerokim strumieniem.


Życie dyplomaty składa się z trzech składników: protokołu, alkoholu i kropli żołądkowych.

Adlai E. Stevenson II, ambasador USA

Historie zebrane w książce padły z ust tych, którzy je przeżyli. Mają wymiar osobisty, jednocześnie nadają książce niepowtarzalnego stylu. Lekkie pióro jest sztandarową cechą tej pozycji, a zawarte w niej opowieści sprawiają, że czujemy się jak w kuluarach - otoczeni atmosferą tajemnicy i niedopowiedzeń. 


Kieliszek wina (lub czegoś mocniejszego)


"Ambasadorów..." trzeba czytać z należytym szacunkiem. Lampka wina w dłoni, ewentualnie koniak. Do tego lekko przydymiony pokój, skrzypce w tle i nasza postać - zatopiona w fotelu, z książką w dłoniach. Piękna okładka dopełni obrazu i doda chwili smaczku.


Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non. 
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top