O rzekomym szaleństwie, czyli 'Księżna Margaret'

"Księżna Margaret", Danielle Dutton

PRZEDPREMIEROWO

Uwielbiamy przeglądać konta na Instagramie z niezliczoną ilością obrazoburczych zdjęć. W ciszy napawamy się swoją wyższością i przestrzeganiem reguł. Naśmiewamy się, szydzimy - nic nie zmieniło się przez te wieki prócz obiektu naszego zainteresowania. Teraz są to faktycznie godni pożałowania poszukiwacze taniej sensacji.  
Kiedyś w roli głównej wyszydzanej występowała Księżna Margaret.

Szalona Maggie


Nie jestem feministką, ani historyczką, ale prawdziwie uwielbiam oczami bohaterów obserwować przemiany społeczne, polityczne i gospodarcze. Nawet jeśli opowiedziane są w okrojonym zakresie i w sposób czasami mglisty. Głównie dlatego skusiłam się na tę książkę. 
Celebrytka i skandalistka - te słowa poruszyły moją wyobraźnię. Dodatkowo fakt, że umieszczono je w jednym zdaniu z XVII wiekiem sprawiły, że przed moimi oczami zawirowały nieskończone możliwości tej książki.

Nie trudno w takim razie domyśleć się, że moje oczekiwania względem Dutton wystrzeliły pod sam sufit. Miałam nadzieję na pikantną relację, psychologiczną analizę i pobudzenie neuronów.

"Księżna Margaret" okazała się zupełnie inna. 

Autorka ukazała ją jako osobę nieśmiałą, o bogatym, płodnym umyśle. 
Przez cały czas oczekiwania na książkę, rysowałam ją w swojej głowie jako kogoś porywczego, pewnego siebie, zawziętego, agresywnego. 
Ale widziałam tylko sekundę. Patrzyłam na urywek. Zobrazowałam Margaret odcinając ją od jej przeszłości, czyli tego, co mogło ją ukształtować.

Właśnie dlatego przyznaję się do błędu. Dutton nie zawiesiła jej w próżni. Umieściła ją w konkretnym czasie i miejscu. Pozwoliła, by czytelnik odbył z nią podróż przez dzieciństwo, młodość i w końcu dorosłość. Uformowała postać nie zapominając o szczegółach i ludzkiej strukturze.

Szalona Maggie, której obraz przedstawiła nam autorka, jest kobietą śmiałą i nowoczesną jak na tamte czasy. Pisze, publikuje pod własnym nazwiskiem, jest dość odważna, by podważać myśli największych filozofów. Jednocześnie cechuje ją kruchość i chwiejność, która wielokrotnie podetnie jej skrzydła.

Myślę, że nie zrobię nikomu krzywdy, jeśli Szaloną Maggie - mimowolną skandalistkę, która lubiła modę i wiedzę - przyrównam do mniszka lekarskiego. Barwnego, wszędobylskiego kwiatu polnego, któremu niestraszna krytyka i który ma tak wiele, niedocenianych możliwości.

Właśnie taką Margaret poznajemy. Jedyną w swoim rodzaju.

Tło historyczne


Książka jest krótka, ale autorka ma na tyle pojemny  i wyrobiony styl, że na stosunkowo niewielkiej ilości stron udało jej się zawrzeć moc informacji.

Postać Margaret nie jest jedynym godnym uwagi elementem tej pozycji. Czytelnik jej oczami obserwuje przemiany XVII - wiecznej Anglii. Walka o władzę, zemsta na arystokracji, krew płynąca ulicami - to dopiero początek. Tam intrygi nigdy nie blakną, a posoka nigdy do końca nie zmywa się z bruku. Fascynującym jest, w roli niemego świadka, trwanie pośród tej zawieruchy.

Wielu może także zainteresować ówczesna medycyna, a raczej jej wynaturzona i okrutna forma. Upuszczanie krwi? To dopiero wierzchołek. 
Pacjent w tamtych czasach leczenie wszelkiego rodzaju kojarzył jedynie z ogromnym bólem. Lekarze nie znając mechaniki działania ludzkiego organizmu, pragnąc poklasku i nowych odkryć swoje wątpliwe techniki leczenia stosowali na arystokratycznych pacjentach. Zadawali ból w imię nauki.

Dla tych, których nieszczególnie interesuje historia, medycyna, czy nawet życie samej Księżnej, na pewno godnym uwagi okaże się temat mody. Jej powolny rozwój. Narodziny i zakorzenianie się pewnego stylu w osobie Margaret.


Literacka fikcja


"Księżna Margaret" to literacka fikcja, w której jednak, jak mi się wydaje, możemy odnaleźć pierwiastki prawdziwej osobowości Szalonej Maggie. Sposób w jaki przedstawiła ją autorka jest w zupełności subiektywny, ale bez wątpienia zachęca czytelnika do dalszego zgłębiania historii tej barwnej postaci.




cena: 36,90 zł
premiera: 24.02.2017





Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.


Dla tych, które pośród codziennej, szarej rzeczywistości mają ochotę poczuć się jak księżniczki, oferuję artykuł. Tiul, tiul, tiul i trochę więcej tiulu, czyli jak być Księżną w swoim własnym, betonowym zamku.


Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top