'Bossman', Vi Keeland



Romanse. Regularnie do nich wracam, jednak ostatnio częstotliwość naszych spotkań znacząco spadła. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony do mojej głowy powrócił racjonalizm. Przestałam upiększać i ślepo oddawać się marzeniom. Z drugiej - wydaje mi się, że w życiu każdej z nas potrzeba odrobiny książkowego romantyzmu i nierealności byśmy mogły sprawnie funkcjonować. Codzienność nie zawsze jest usłana różami, a nie istnieje lepsza forma odpoczynku niż ta, którą zapewnia lekki romans z odrobiną humoru. Vi Keeland oferuje nam właśnie taką pozycję. "Bossman" to strzał w dziesiątkę.



O bohaterach


Autorka nie celuje w to, by za pomocą bohaterów przemawiać do najgłębszych, najbardziej atawistycznych i skrytych warstw naszej osobowości. Chce, aby przeciętny czytelnik nawiązał z nimi silną relację, jednocześnie nie zatracając się w nich. 

Reese i Chase spełniają swoje zadanie. Ich znajomość kwitnie na naszych oczach. Kibicujemy im, jednocześnie nie będąc do końca pewnymi tego, jak rozwinie się akcja.

Strach nie powstrzyma śmierci. Ale zatrzyma życie.

Keeland stworzyła postaci, które znajdują się na pograniczu autentyzmu i fikcji. Zakochani są piękni, charyzmatyczni, silni oraz niezwykle namiętni. Jednak upadają tak samo jak my. Łamią się i poddają demonom przeszłości. Nie są to bohaterowie skomplikowani, jednak posiadają życie wewnętrzne i są na tyle złożeni, by poznawanie ich historii było przyjemnością.



W domowym zaciszu


"Bossman" to jeden z tych romansów, który szybko zjednuje sobie całe rzesze czytelniczek. Autorka w racjonalny i zrównoważony sposób dobrała cechy głównych bohaterów. Stworzyła ich takimi, jakimi chcemy ich widzieć. 


Romanse są po to, byśmy mogły doświadczać miłości, poczucia bezpieczeństwa i nieprzebranych dawek erotyzmu nie wychodząc z domu. Ta pozycja spełnia wszystkie te kryteria i dodaje kilka bonusów. Trafią się chwile, podczas których wspólnie z główną bohaterką spłonimy się rumieńcem,. Momenty pełne zażenowania - jednocześnie śmieszne i straszne. Czasem poczujemy smutek, może nawet złość. 


(...) Nie chodzi o to, by zapomnieć o przeszłości. Chodzi o uczynienie jej wspomnieniem i stworzenie przyszłości bez jej wypływu.

Jedno jest pewne. W tej książce nie brakuje emocji. Zaspokaja ona wszystkie czytelnicze potrzeby przeciętnej kobiety, która w ciągu zapracowanego dnia poszukuje chwili ukojenia - azylu pod postacią wykreowanego świata pełnego idealnych mężczyzn, możliwości i romantyzmu.



Azyl


Poszukujecie odpowiedniej dawki erotyzmu? A może pragniecie skupić się na fikcyjnych problemach zamiast na tych realnych, które pojawiają się w codziennym życiu? "Bossman" spełni wasze oczekiwania. W jego ramionach odnajdziecie azyl. To romans, który niezwykle wciąga. Pochłoniecie go w przeciągu jednego dnia zapominając o wszystkim dookoła.


Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top