Kryminał? Co to to nie!, czyli 'Martwe jezioro'

"Martwe jezioro", Olga Rudnicka


To skomplikowane? To mało powiedziane, gdy chodzi o rodzinę Beaty Rostowskiej. Beatka jest wszystkim, czym nie powinna być -rozczarowaniem, plamą na honorze rodziny, rozpustnicą, idiotką, niezależną kobietą.
Jednak zaproszenie na ślub siostry rodzi nadzieje. Czyżby na horyzoncie świtało pojednanie? Ah, chwila, cofnijmy się o kilka kroków.
Jakie pojednanie? Jaka rodzina?
Wszelkie ciepłe uczucia względem tego gniazda żmij wyparowują, gdy Beata ściska w rękach akt zgonu. Swój akt zgonu. Własny, podpisany.
Wspaniale. Nie żyjesz. Co teraz? Może małe zmartwychwstanie, konfrontacja i burda?

Stoi jak byk, no jak babcię kocham!, że miał to być kryminał. Bądźmy ze sobą szczerzy, stańmy przed lustrem, odetchnijmy głęboko. Tak, przygotujcie się do tego odbierającego dech wyznania. Brzmi ono: To NIE JEST kryminał.
Nawet ja, niedouczona nowicjuszka kryminałów, mogę powiedzieć z całkowitą pewnością w głosie, że kryminału to tu nie ma. Zagadka? Owszem. Dużo romansu? Jak najbardziej.
Jeśli już miałabym użyć słowa "kryminał" to pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest to romans z bardzo dalekim i lekkim wątkiem kryminalnym.
Gdy już pogodziłam się z tym faktem doszłam do wniosku, że mimo wszystko książka bardzo, ale to bardzo, mi się podoba.
Pani Rudnicka operuje humorem niczym ostrzem. Chwilami śmiałam się do łez. Są też momenty pełne powagi, jednak nie "dobijają" czytelnika jak najgorsza zaraza. Raczej delikatnie ukazują drugą stronę osobowości wszystkich postaci. Czynią je realnymi i prawdziwymi.
Wszyscy bohaterowie są ciekawi, charakterni i autentyczni. Nie ma w nich grama "papierowości". Beata, która jest główną bohaterką, szokuje nas dystansem, humorem i pragmatyzmem. Jacek i Ula, rodzeństwo, a zarazem przyjaciele Beatki, są jej całkowitym przeciwieństwem. Wiecznie roześmiani, roztrzepani i swawolni. Świetnie wykreowane zostały postacie ojca, matki i siostry Beaty. Są chłodni, wredni, egocentryczni i nie znają pojęcia "uczucie". Czasami bije od nich prawdziwe okrucieństwo.
Historia jest skomplikowana i, tak jak już napisałam, zagadkowa. Interesowało mnie rozwiązanie tajemnicy, ale bardziej skupiałam się na życiu Beaty niż na przeszłości, która brała udział w zagadce.
Romans jest grubymi nićmi szyty, ale tak ma być. Prawdziwie interesująca gra między dwojgiem młodych ludzi. Utarczki słowne, bitwy umysłów i walka o wzajemne zainteresowanie. Wszystko poprzeplatane jest śmiechem i troską oraz kilkoma zawirowaniami. Jeden z prawdziwszych romansów.
W kilku słowach ujmując, książka jest bardzo dobra, zabawna, ciekawa, wciągająca.., mogę wymieniać wszelkie pozytywne przymioty, ale faktem pozostanie, że kryminał to to nie jest.
No, ale warto przeczytać :))
Kryśka

CONVERSATION

2 komentarze:

  1. Kiedy jest trup i policja, to jest kryminał. :P
    To debiut Rudnickiej. Jak sięgniesz po "Zacisze13" lub "Natalii5", to będzie bardziej kryminalnie. ;) Chociaż Rudnicka słynie z tego, że woli stawiać na dialogi i zabawne sytuacje, snując gdzieś po drodze kryminalną intrygę, niż skupiać się tylko na niej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mam zamiar czytać "Zacisze13", a "snuje" to dobre słowo :D kryminalnie zrobiło się dopiero na ostatnich stronach, a tak to właśnie dialogi i trochę romansu, ale a to zabawnie :D

      Usuń

Back
to top