11.
Żebranie o
lajki, czyli jak facebook niszczy człowieka
Lajk?
Or
No like?
Oto jest pytanie.
Teraz ludzie definiują drugą osobę i jej
osobowość oraz wartość jako człowieka przez ilość lajków. Może nie jest to
jeszcze aż tak powszechne w Polsce, ale w USA… myślę, że to znak. Czas zamknąć
Internet.
Jest fajny do zabawy, pośmiania się, relaksu, wyszukania
informacji, rozmowy, ale jego celem nie było, nie jest i nigdy nie będzie zmienianie ludzi
w bezmózgich idiotów.
To robi Facebook.
To robi Facebook.
Nie żebym była jego wielką przeciwniczką. Osobiście mam
konto i czynnie z niego korzystam. Mimo to nie spędzam na fejsie 24/7. Znam
osoby, które są całkowicie uzależnione od tego portalu i nie tylko. Również od
telefonów i innych, najróżniejszych portali społecznościowych. Nie ma dla nich większej świętości.
Jedna z moich koleżanek, spędza cały czas na Facebooku. Jest uzależniona i nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie przyjmuję
do świadomości najmniejszych sugestii, a wręcz reaguje na nie agresją.
Żebracy
Póki nie było Instagrama, a raczej nie był on tak popularny, czyli wtedy, gdy pisałam ten post, Facebook był jednym z najbardziej chłonnych miejsc, jeśli chodzi o zdjęcia.
Facebook nie oceniał. Nie usuwał. Nie oponował. Po prostu trwał i przyjmował nieskończoną ilość fotek.
Ludzie wstawiali tryliony zdjęć i oczekiwali na lajki. Odliczali z jaka częstotliwością przychodzą powiadomienia.
Zdjęcia wpadały do galerii z jednodniowym odstępem czasu. Jeżeli łapki nie sypały się gęsto i hojnie, wspomniany obraz był usuwany.
Facebook nie oceniał. Nie usuwał. Nie oponował. Po prostu trwał i przyjmował nieskończoną ilość fotek.
Ludzie wstawiali tryliony zdjęć i oczekiwali na lajki. Odliczali z jaka częstotliwością przychodzą powiadomienia.
Zdjęcia wpadały do galerii z jednodniowym odstępem czasu. Jeżeli łapki nie sypały się gęsto i hojnie, wspomniany obraz był usuwany.
Osoba czekała miesiąc i wstawiała zdjęcie ponownie. Za
drugim lub trzecim razem dostawała upragnioną ilość kciuków. 100 powinno
załatwić sprawę.
Pary
Fenomen stanowią dla mnie zdjęcia par.
Gęsto jest pod nimi od lajków, ponieważ sypią się podwójnie, ale również od pozytywnych komentarzy, gdy w rzeczywistości znajomi siedzą przez ekranami i hejtują, hejtują, hejtują...
Zastanawiałam się zawsze, jak pary umawiają się na takie wspólne
zdjęcia, np. podczas pocałunku.
Zakładam, że w pokoju panuje niezręczna cisza i wtedy nagle:
Zakładam, że w pokoju panuje niezręczna cisza i wtedy nagle:
- Zróbmy sobie selfie!
albo…
- Chodź, trzaśniemy sobie samojebkę. Niech zazdroszczą
frajerzy.
- Dobra, misiu. Kocham cię, wiesz?
- Wiem skarbie, ale słuchaj. Całujemy się i na mój znak
cykasz fotę.
To tak wygląda? Jak myślicie?
Jeżeli faktycznie, to nasz świat zmierza ku zagładzie.
Filtry
Kolejny podtemat. Może już nie tak aktualny, ponieważ zmieniła się mentalność fejbukowiczów, ale nadal obecny.
Poprzednie wstawiane zdjęcia, które opisywałam, są wstawiane
z pustym opisem, ewentualnie towarzyszy im cytat. Taki, wiecie, głęboki, jak dusza autorów.
W tym przypadku
ludzie piszą pod zdjęciem:
- Boże, jaka jestem brzydka!
albo…
- O matko! Wyszłam okropnie!
- Jejuuu! Jestem taaka brzydka!
I mój ulubiony:
- Nie kłamcie w komentarzach. Wiem! Jestem straszna!
Nie rozumiem tego. Facebook niszczy pewność siebie i
psychikę. Również oczy, jeśli mnie pytacie. Jednak w odpowiednich warunkach może również budować samoocenę. Wystarczy odpowiednie zaplecze.
- Za ładna jesteś! Podziel się!
- Oddaj trochę urody.
O matko! Jakie wy jesteście słodkie, oryginalne i wyjątkowe!
Wasze komentarze na pewno są szczere. Szczególnie, gdy potem najeżdżacie na tę swoją „przyjaciółkę” przez pół następnego dnia.
Wybaczcie jad, który wylewa się z moich ust, ale moja krew wrze, gdy myślę o tych wszystkich przesłodzonych, fałszywych i dwulicowych komentarzach. Jakby wyduszenie z siebie w codziennym życiu jakiegoś komplementu było czymś niemożliwym.
Dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj rzeczywistość nie odzwierciedla fejsbukowych kłamstw, więc nasze usta milczą, a głowa próbuje przetworzyć informacje.
Wybaczcie jad, który wylewa się z moich ust, ale moja krew wrze, gdy myślę o tych wszystkich przesłodzonych, fałszywych i dwulicowych komentarzach. Jakby wyduszenie z siebie w codziennym życiu jakiegoś komplementu było czymś niemożliwym.
Dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj rzeczywistość nie odzwierciedla fejsbukowych kłamstw, więc nasze usta milczą, a głowa próbuje przetworzyć informacje.
Gdy ludzie spotykają się twarzą w twarz nagle nie potrafią
poprowadzić konstruktywnej rozmowy. Pisać może każdy. W Internecie można BYĆ każdym, ale w
prawdziwym, brutalnym świecie prawdopodobnie nie będziecie wiedzieć kim
jesteście. To bardzo smutne. Ograniczyliśmy swoje mózgi do skrótów i pustych frazesów. Ogołociliśmy się z inteligencji. Na własne, cholerne życzenie.
Są na Fb również i tacy, którzy relacjonują, lub relacjonowali, swoje życie. Krok po kroku. Sekunda pod sekundzie. Oddech po oddechu.
Reporterzy
Są na Fb również i tacy, którzy relacjonują, lub relacjonowali, swoje życie. Krok po kroku. Sekunda pod sekundzie. Oddech po oddechu.
Nawet nie mam na to słów. Dopiero to szczerze pokazuje
poziom, w jakim Facebook opanował nasze życie. Pierwsze, co robimy po powrocie do domu to wejście na główną i ogarnięcie nowych postów, zalajkowanie żebrakom i
zhejtowanie niektórych komentarzy, memów czy zdjęć.
Tym samym napędzamy błędne koło.
Samozwańczy reporterzy czują się potrzebni i doceniani, więc wstępują na kolejne, coraz bardziej obrazoburcze i odzierające z prywatności, levele.
Tym samym napędzamy błędne koło.
Samozwańczy reporterzy czują się potrzebni i doceniani, więc wstępują na kolejne, coraz bardziej obrazoburcze i odzierające z prywatności, levele.
Hejterzy
Haters gonna hate. Always.
Istnieją również tacy. Oni nigdy nie znikną. Wszyscy mamy w sobie małego hejtera, ale niektórzy zdecydowali, że będzie to ich życie. Praca. Pozwolili, by nienawiść, zazdrość i jad wyżarły im duszę. To zmieniło oblicze Fb.
Stał się nie tylko portalem społecznościowym, na którym ludzie upubliczniali fragmenty lub całość swojego życia. Okazał się także fabryką, w której powstawała internetowa agresja.
Na każde potknięcie powstała szybka i niewymagająca wysiłku umysłowego odzywka. Można ją szybko zbić i ukazać głupotę autora, ale oznaczałoby to zniżenie się do jego poziomu, a tego żaden, zdroworozsądkowy człowiek, nie zrobi.
Istnieją również tacy. Oni nigdy nie znikną. Wszyscy mamy w sobie małego hejtera, ale niektórzy zdecydowali, że będzie to ich życie. Praca. Pozwolili, by nienawiść, zazdrość i jad wyżarły im duszę. To zmieniło oblicze Fb.
Stał się nie tylko portalem społecznościowym, na którym ludzie upubliczniali fragmenty lub całość swojego życia. Okazał się także fabryką, w której powstawała internetowa agresja.
Na każde potknięcie powstała szybka i niewymagająca wysiłku umysłowego odzywka. Można ją szybko zbić i ukazać głupotę autora, ale oznaczałoby to zniżenie się do jego poziomu, a tego żaden, zdroworozsądkowy człowiek, nie zrobi.
- Zgubiłeś słownik ortograficzny?
- Nie masz gdzie położyć tych cycków?
- Nie bolą cię kolana od tego tłuszczu?
Istnieją różne typy fejsbukowiczów. Są obecni w naszym otoczeniu. Może nawet w każdym z nas istnieje cząstka, jakiś ułamek któregoś z fejsbukowiczów. W końcu nie jesteśmy obiektywni.
Fb jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, która sięga w głąb internetu i pociąga za sobą wiele innych, świetnie prosperujących portali społecznościowych i aplikacji. Powoli, ale bezlitośnie opanowują nasze życie. Pozwalamy, by zdominowały nasze myśli i codzienność. Potrzebujemy wstrząsu, by wybudzić się z tego transu. Pytanie, kiedy on nastąpi?
Istnieją różne typy fejsbukowiczów. Są obecni w naszym otoczeniu. Może nawet w każdym z nas istnieje cząstka, jakiś ułamek któregoś z fejsbukowiczów. W końcu nie jesteśmy obiektywni.
Fb jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, która sięga w głąb internetu i pociąga za sobą wiele innych, świetnie prosperujących portali społecznościowych i aplikacji. Powoli, ale bezlitośnie opanowują nasze życie. Pozwalamy, by zdominowały nasze myśli i codzienność. Potrzebujemy wstrząsu, by wybudzić się z tego transu. Pytanie, kiedy on nastąpi?
Nie zaakceptuję. Niech gnije w czyśćcu.
Kryśka
Zupełnie jakbym słyszała moje myśli :D. Wcześniej wśród moich znajomych na facebooku było kilka osób, które notorycznie wrzucały swoje zdjęcia oczekując lajków i zapewnień jak cudownie wyglądają. Albo 50 takich samych zdjęć swoich dzieci. A najbardziej denerwowały mnie osoby, które pisały, że są złe albo smutne, ale gdy ktoś się pytał o co chodzi, to stwierdzały, że nie chcą o tym mówić publicznie. Paranoja. Ale już na szczęście nie mam z tym problemu. Około 80% znajomych ustawiłam jako "dalszych znajomych" i teraz nie muszę oglądać żadnych powiadomień od nich. Dzięki temu zdecydowanie mniej siedzę na fejsie i nie muszę przeglądać czegoś, co mnie nie interesuje. Tobie też to polecam. :).
OdpowiedzUsuńNo właśnie! A niektórzy wręcz warczą na mnie jak powiem coś takiego, w sensie szczerą prawdę :D Właśnie leci drugi tydzień jak robię sobie "odwyk" od Fb i o matko! Moje myśli są moje i nie zaśmiecają ich niepotrzebne informacje. A oceny! Kobieto, tak dobrych już dawno nie miałam. Zupełnie inny poziom nauki :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie próbuję komentować takich postów. Szkoda czasu. Zwłaszcza, że takie osoby często wstawiają zdjęcia, na których wyglądają bardzo niekorzystnie, a i tak mają kilkadziesiąt komentarzy w stylu "jaka jesteś piękna". Jak dla mnie to straszna głupota :D.
UsuńPowodzenia w Twoim dalszym "odwyku" od fejsa :)
Z tych brzydkich można się przynajmniej pośmiać, gorsze są te, które są tak "zamazane", że w sumie nie widać twarzy, ale wszyscy twardo piszą: pięknie, jaka ty jesteś śliczna itp. Pokolenia zniszczone przez Fb :'(
OdpowiedzUsuńDziękuję :D kurczowo się go trzymam