"Black Ice", Becca Fitzpatrick
Kto jest kim? Czy każdy jest tym, za kogo się podaje? Gdzie patrzeć, aby widzieć prawdę? Komu zaufać? Kogo zabić? W czyich słowach czai się rozwiązanie zagadki? Całe życie wierzysz w stałe, są to ludzie, przedmioty, elementy twojej codzienności, które nadają jej sens. I pewnego dnia, Los, Fortuna, albo inne cholerstwo wrzuca cię w środek śnieżycy. Wtedy rozpoczyna się walka. Twoja własna, osobista wojna z przyrodą, pogodą i ludźmi, których uważałeś za "tych dobrych". Prawda potrafi być brutalna, umie ranić, zabijać, a nawet torturować po nocach, ale jest także wyzwoleniem. Wyzwoleniem, którego Britt nie chce i nie zdoła odrzucić.
Czytałam wcześniejszą serię pani Fitzpatrick, ale, powiem szczerze, ani trochę nie przypadła mi do gustu. Jednak w tej książce znalazłam wiele z tego, czego szukałam.
Bohaterowie, co ja mogę odkrywczego powiedzieć, czego byście nie wiedzieli? Są ludzcy, wywołują silne emocje, ale również mają w sobie coś nierzeczywistego. Może przez klimat, który stwarzają góry, może przez styl pisania autorki, jednak poruszają w nas coś. To "coś" jest ukryte głęboko i nie sądziłam, że we mnie żyje. Jest to pragnienie adrenaliny, żądza walki i chęć odkrycia wszelkich tajemnic.
Właśnie one trzymają nas w napięciu po ostatnie strony książki. Kto zabija? Kim w rzeczywistości jest Mason? Te pytania zadajemy sobie zbyt często by zliczyć i dopiero na samiuteńkim końcu odnajdujemy odpowiedzi. Autorka trzyma nas w niepewności tak długo, jak pozwala jej na to historia i akcja.
Sięgnęłam i spodziewałam się szmiry, a dostałam bardzo znośną książkę. Coś czym można zająć myśli, a co ważniejsze nie jest to "zapychacz" umysłu, który ma na celu ogłupienie. Nie ma tam idiotycznych dialogów miłosnych, pełnych patetycznych wyznań (a przynajmniej niezbyt dużo), za to opijemy się dobrej akcji i tajemnic.
Od razu mówię, nie zrażajcie się opisem książki, który widnieje na wszelkich możliwych stronach i jest nie dość, że denny, to nieprawdziwy. Myli czytelnika, zniechęca i utrudnia czytanie, ponieważ wciąż spodziewamy się rozlewu miłosnego szamba. Tymczasem autorka podniosła się po poprzedniej serii, przynajmniej w moim mniemaniu, tupnęła nogą i zszokowała niedowiarków i sceptyków, tudzież hejterów, którymi i ja czasem potrafię być.
Wyzwanie 2015 - 21/50
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz