Abstrahując od nowel-izacji
...ponieważ wszyscy musieliśmy je czytać. Ale czy spojrzeliśmy na te książki w sposób wolny od chmury zwanej "szkołą". Czy były dla nas po prostu dobrą literaturą, a nie "lekturami", "nowelami", "kontekstami"?
Co to jest nowela?
Nowela to utwór literacki niewielkich rozmiarów, na ogół pisany prozą (nowele wierszowane należą do rzadkości). Charakterystyczną cechą gatunku jest jego konstrukcja: jednowątkowa akcja powinna sprawnie zmierzać do punktu kulminacyjnego i rozwiązania. Z uwagi na swoje rozmiary, w noweli unika się pobocznych wątków czy przedstawiania zdarzeń niezwiązanych ściśle z fabułą. Brak więc tutaj głębszej charakterystyki postaci, bogatych opisów czy epizodów.Opowiadana historia skupia się na ogół wokół jednego motywu, zdarzenia, przedmiotu mającego jednocześnie znaczenie symboliczne.
definicja z eszkola.pl
I teraz... dobrze wiem, jak odstraszają definicje. Słowo: lektura? To prawie tak jakbyśmy zostali skazani na prace społeczne. Straszna rzecz. Niebywale przerażająca dla młodego czytlenika, który (często gęsto) w swoim życiu nie przeczytał nawet jednej książki (z własnej woli, oczywiście). Dlatego, spokojnie moi drodzy, nowela to wcale nie rzecz straszna, a konkretna, krótka i pełna przesłania.
Można wynieść z niej coś więcej niż tylko konteksty na maturę, naprawdę. Nie od parady była najbardziej popularną formą literacką wśród pozytywistów. Dla nich liczyła się praktyczna część tekstu, to, by uczył, kierował młodym czytelnikiem, a jednocześnie nie męczył.
"Kamizelka", Bolesław Prus
Moja ulubiona nowelka. Bolesław Prus jak zwykle dał z siebie wszystko.
Kamizelka jest po prostu kamizelką. Starym, wysłużonym kawałkiem garderoby, który spoczywa w rękach naszego narratora. Nie jest to zwykły człowiek, lecz jeden z tych, którzy zbierają osobliwości, zatrzymując w swoich domach historię. Nośnikiem jednej z tych historii jest właśnie nieszczęsna kamizelka odkupiona od handlarza.
Narrator jest po prostu obserwatorem.
Ze zbolałym sercem ogląda przemianę małżeństwa, nad którym zawisł cień.
-Mój Boże! - szeptał całując żonę po rękach - a ja myślałem, że już tak będę chudnął do... końca. Od dwu miesięcy dziś dopiero, pierwszy raz, uwierzyłem w to, że mogę być zdrów.
Bo to przy chorym wszyscy kłamią, a żona najwięcej. Ale kamizelka - ta już nie skłamie!...
Ludzie, którzy winni żyć w szczęściu, ponieważ nikomu do tej pory nie zawadzali, wystawieni są na najbardziej zdradziecki wiatr - choroby. Okłamują się nawzajem, oszukują swoje oczy próbując odmienić rzeczywistość. Lojalnie, do samego końca, w cichej rozpaczy, trwają przy sobie i usiłują zatrzeć prawdę. A wszystko to z powodu pozornie nietrwałego uczucia - miłości.
Dziś patrząc na starą kamizelkę widzę, że nad jej ściągaczami pracowały dwie osoby. Pan - co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień - skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy."Kamizelka" to piękna historia dwojga ludzi. Cudowne wcielenie do życia słów przysięgi "...i że cię nie opuszczę...". A jednocześnie spokojnie zmierzenie się ze śmiercią najbliższej osoby, naszą bezsilnością wobec choroby i walką (cichą lub głośną), którą prowadzi każdy z nas w takiej chwili.
Każda nowela ma swojego sokoła. Tutaj sokołem została kamizelka, jak dziwnie by to nie brzmiało.
Szkice węglem, Henryk Sienkiewicz
Chyba pierwszy raz mogę powiedzieć: zrozumieliśmy się z Heńkiem!
Witajcie w Baraniej Głowie, wsi, gdzie sprawiedliwość jest jak papier toaletowy. Krótko mówiąc, można się nią podetrzeć. Tutaj rządzi pieniądz. I Zołzikiewicz, pan pisarz, pan piśmienny.
Zbliża się pobór do wojska i tym razem syn Wójta nie wywinie się odpowiedzialności... prawda? Tego mistycznego chłopaka nie poznajemy, lecz spotykamy naszych głównych bohaterów.
Zołzikiewicz jest pisarzem, człowiekiem, który w garści trzyma całą wieś. Zaleca się do panny Jadwigi, córki szlachcica. Jednocześnie gorąco pragnie Rzepowej, chłopki o miłej aparycji, żony Rzepy, miejscowego drwala, ponieważ ma na nią "apetycik", jak sam się wyraził.
Od Wójta zaczyna się cała intryga. To on potrzebuje kozła ofiarnego na miejsce synalka. To on godzi się, by pisarz czynił, co musi, by sprawę zamknąć ze skutkiem fatalnym dla domniemanego kozła ofiarnego, a korzystnym dla synalka.
Tymże wspomnianym kozłem ofiarnym zostaje... Rzepa. Człowiek niepiśmienny, wplątany w całą sprawę bez swojej wiedzy, oszukany, sprowadzony na manowce. Bezbronny wobec słów i kufla piwa ulega namowom Zołzikiewicza oraz Wójta i podpisuje kwitek.
Tenże "kwitek" zakłada i ogłasza wszem i wobec, że, niżej podpisany Rzepa, dobrowolnie zajmie miejsce syna Wójta w wojsku.
Tenże "kwitek" zakłada i ogłasza wszem i wobec, że, niżej podpisany Rzepa, dobrowolnie zajmie miejsce syna Wójta w wojsku.
Much było w kancelarii jak w oborze. Wszystkie ściany, popstrzone od nich, straciły swój dawny kolor. (...) Muchy łaziły po wójcie, ale szczególnie nęciła je wypomadowana, woniejąca goździkami głowa pana Zołzikiewicza (...). Pan Zołzikiewicz podnosił od czasu do czasu ostrożnie rękę, a potem spuszczał ją nagle (...) schyliwszy czuprynę, wybierał palcami trupy z włosów i zrzucał je na ziemię.
Następnego dnia, gdy wszystko wychodzi na jaw, Rzepa robi to, co dobrze zna i co przynosi mu otuchę. Czyli upija się. Jego żona natomiast porusza niebo i ziemię, by znaleźć dla męża wybawienie. Krąży od panny Jadwigi, do jej ojca, od ojca do naczelnika. Po drodze zahacza o księdza i zagląda do sądu. Jednak nic nie przynosi rezultatu.
Chora, zmęczona, doświadczona przez życie, pragnąca dobra męża i dziecka idzie do... Zołzikiewicza, a tam...
Pan pisarz... zdmuchnął świecę.Rzepowa po największym z możliwych poświęceń powraca do domu, gdzie, o dziwo, czeka Rzepa. Z mordem w oczach. I siekierą za pazuchą.
Rozległo się głuche uderzenie, potem jęk i stuk głowy o podłogę; potem drugie uderzenie, słabszy jęk; potem trzecie uderzenie, czwarte, piąte, szóste. Na podłogę lunął strumień krwi, węgle na kominie przygasły. Drganie przeszło Rzepową od stóp do głów, potem trup jej wyprężył się i pozostał nieruchomy.
Wyzwanie 2016 - 11/16
Czytajcie ze zrozumieniem.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz