'(...) czy jesteś może chory na umyśle?', czyli 'Nigdziebądź'

"Nigdziebądź", Neil Gaiman


Jak ja go kocham. <westchnięcie>
Gaiman serwuje nam ten specyficzny rodzaj fantastyki, który nie tyle porusza, co wzbudza niepokój, ciągły i głośny.


Czy zastanawiałeś się czasem, mój drogi, czy istnieje coś Pod? Nie Nad, ponieważ Niebo, tylko coś więcej? No, dalej, wysil zmysły. Niebo to dopiero początek. Piekło to dopiero początek końca. Londyn Pod? To kraina, która nie istnieje, w której giną marzenia, życia i nadzieje. To miejsce, które w swoje trzewia przyjmie każdego.
Londyn Pod nie ma nic wspólnego z Londynem Nad. To zagubione uliczki, opuszczone domy, niestrzeżone bestie i skradzione życia.
Raz naznaczony, nigdy nie wrócisz, nie sięgniesz w górę. Wybieraj, czytelniku.
Pod? Czy Nad? Przedpiekle Pod, czy Czyściec Nad?
Każdą chwilę należy przeżywać. Czekanie to grzech przeciw czasom, które dopiero nadejdą, jak również przeciw obecnym, zlekceważonym chwilom.
Richard Mayhew to nasz główny bohater. W wyniku niefortunnego splotu okoliczności natrafia na Drzwi. Drzwi to Drzwi, to po prostu Drzwi, która tworzy Drzwi, Drzwiami jest i przez Drzwi przechodzi. To dziewczyna z Londynu Pod, która na zawsze zmienia życie Richarda.
Od chwili ich spotkania, aż do samego końca wędrują górą i dołem, przemierzając, szukając, walcząc i próbując zaufać. Podróż z pozoru krótka, ponieważ książka objętościowa nie zastrasza, wciąga nas w wir przygód, osobliwości, właściwych jedynie Gaimanowi, i postaci, które przyprawiają zarówno o dreszcz jak i śmiech.
Gaiman, jak w każdej swojej książce, łączy komizm sytuacyjny z niezaprzeczalną grozą oplatającą ciasno wszystkie słowa.
-Lubisz koty? - spytała.
-Tak - odrzekł Richard. - Dosyć lubię.
Na twarzy Anestezji odbiła się ulga.
-Udko? - spytała. - Czy pierś? 
Mamy do czynienia z legendarną Łowczynią, którą zabija pycha, Markizem de Carabas gustującym w przysługach i usługach każdego gatunku, Czarnymi Mnichami strzegącymi bram Nieba. Możemy gościć na obiedzie u Serpentyny i zaglądnąć do upadłego hrabiowskiego dworu. Razem ze Starym Baileym wykupimy ciało od Plemienia Kanałów i poczujemy jak nasze życie umyka nam przez usta za sprawą Aksamitnej.
Całość tworzy szokującą mieszankę, która wstrząsa czytelnikiem do głębi. Ponadto nie brakuje też tajemnicy i suspensu. Rozwiązanie zagadki nie okazuje się oczywiste, a wszystkie składowe motają się tak bardzo, że  końcowy rezultat dziwnie podburza nasze serca.
-Ciemność - odparła cicho kobieta w skórach. - Wszystkie koszmary, które wyłaniają się na świat, gdy zachodzi słońce (...). Teraz nadszedł czas, by bać się ciemności.
Fantastykę spod ręki pana Gaimana trzeba lubić, ją trzeba adorować, żeby wynieść z czytania przyjemność. Jest specyficzna i czasami trudna. Chwilami wprawia nas w dezorientację. Gaiman nie sięga po półśrodki, od razu uderza z całą siłą. Jego wyobraźnia jest nieskończona, szeroka jak wszechświat i genialna, ale jednocześnie poparta mitologią, legendami i baśniami. To wspaniałe połączenie, którego nigdy nie mam dość.
-Jak to jest być martwym? - szepnął. -Bardzo zimno, przyjacielu. Bardzo ciemno i bardzo zimno.
Książka tradycyjnie jest podzielona na rozdziały. Akcja rozgrywa się w Londynie Nad, który wszyscy dobrze znamy, oraz w Londynie Pod. Jest to miejsce mroczniejsze od najbardziej niebezpiecznych zakątków naszego świata.
Istnieje na granicy rzeczywistości i mary, zaraz obok nas, a jednak w oddali. Ocieramy się o tę krainę niemal codzienne, muskając ją opuszkami palców. Tworzą ją kanały, ukryte i zagubione uliczki, pominięte perony, wszystko to, co ludzie z biegiem czasu stracili z oczu.
To miejsce wzbudza strach, przerażenie i niedowierzanie. I niespotykany niepokój o rzeczywistość.
- Z miastami jest tak, jak z ludźmi, panie Vandemar - zauważył pan Croup z afektacją. - Najważniejszy jest stan ich wnętrzności.
"Nigdziebądź" to świetna lektura, od której trudno się oderwać. Wymagana jest dobrze działająca wyobraźnia i otwarty umysł. Trzeba też gustować w fantastyce, co oczywiste :)
Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top