Kiedy przysłowie stosujemy w praktyce, czyli 'Gdzie diabeł nie może'

"Gdzie diabeł nie może", Dorota Ostrowska



Dzisiaj coś lekkiego - na odprężenie, by zapomnieć o różnicach i dać ponieść się fantazji.

Przysłowie


Gdzie diabeł nie może... tam babę pośle. Trudno nie dokończyć, prawda? Jeżeli tutaj ciężko utrzymać język za zębami, to wyobraźcie sobie jakiego wysiłku wymaga odgonienie uśmiechu z twarzy, gdy czytamy książkę.

Powiedzieć (lub też napisać) że Dorota Ostrowska ma talent - to za mało.
Napisała książkę, która wyróżnia się ostrym, czasami wisielczym humorem, który niezmiennie kojarzy mi się z Charley Davidson. Pełno w niej odwołań do absurdów PRL'u. Wszystko jednak trzyma się w ryzach i pasuje do siebie.
To chyba jest największym zaskoczeniem, ponieważ autorce udało się ująć ziemię (bagatela), ale co ważniejsze - piekło w prześmiewcze ramy polskiej codzienności.
Jednocześnie miejsce potępienia dusz nie straciło nic ze swojej przerażającej aury. 
Są diabły - komandosi i ciury, ghule, potępione dusze, Najwyższa Władza, czyli upadłe anioły oraz snujące się po pograniczu dusze zawieszone. Nie zapisane w ewidencji, bez określonego przydziału, z wolną ręką, co do czarnych interesów.
Właśnie kimś takich jest Duszyczka - już martwa, ale jeszcze nie anioł, ani diablica, dusza potępiona to też nie jej działka, a tym bardziej nie wpisuje się do czyśćca - skąd, nawiasem mówiąc, uciekła.

Świat przedstawiony jest niesamowity - jakby wyjęty z kart powieści i rozłożony przed naszymi oczami - do wglądu. Sposób w jaki autorka rozwiązała od zawsze śliską sprawę - jak przedstawić czyściec i piekło -  jest fenomenalny. 
Nie będę skracać, ponieważ odejmę jej rozwiązaniom cały urok. Musicie zaufać mi na słowo, a najlepiej samym się przekonać.

Duszyczka


Równie pomysłowo zostały wykreowane postacie. Mają pewne uszczerbki, w niektórych momentach brakuje im realności, ale z niesłychanym szykiem poddają się woli autorki. Bez potknięć i zawahań. Nawet, jeżeli pewne sytuacje sama opisałabym inaczej, może coś odjęła, coś dodała, a niektóre w ogóle zanegowała, to muszę przyznać - jak chwiejna nie byłaby akcja, jak bardzo nie poddawałabym jej w wątpliwość, autorce, w większości przypadków, udawało się wybronić.

Główną bohaterką jest Duszyczka - kobieta bezimienna, która w wyniku spisku zostaje przetransportowana na "tamtą" stronę.
Tutaj muszę zaznaczyć, że owszem, sprawdziłam datę wydania ebooka i z wielkim ubolewaniem muszę przyznać, że ukazał się po książce "Ja, diablica". Wszelkie podobieństwa są w takim razie umyślne. 
Nie przejmujcie się jednak, ponieważ dotyczą one tylko kilku pierwszych stron. Reszta przesiąknięta jest oryginalnością Ostrowskiej i nijak ma się do Miszczuk.

Nasza bohaterka wpada w coraz to nowsze kłopoty, ale wszystko robi z taką brawurą i pewnością siebie (czasami straceńczą), że trudno nie uśmiechać się do jej wyborów. Razem z Bazylim (nie, to nie to, co myślicie. Żadna miłość.), Zenkiem i Szlajaczem stawia czynny opór diablim prawom, ubija interesy i produkuje złoto.

Prócz Duszyczki poznajemy również inne równie barwne postacie jak: Azazel - natrętny i porywczy amant, Mefistofeles - produkcja najlepszego koniaku w piekle, Bazyli - "umarł, bo nie chciał ratować" fotograf, Zenek - strącony aniołek w gorącym związku z czosnkiem i Szlajacz - gdzie chcesz, co chcesz, chodzący geszeft.

Was ist schelcht?


Zabrakło mi odwołań do rodziny. To tak jakby Duszyczka nikogo nie miała. Książka mogłaby być również dłuższa, wątek walki o rozkręcenie własnego interesu bardziej rozwinięty, a finalnie akcja mogłaby zostać poprowadzona w całkiem inna stronę. Wiem, że Duszyczka to nie alfa i omega, ale gdyby przechytrzyła diabły i już teraz umocniła swoją pozycję - nie miałabym nic przeciwko.
Dodatkowo nie obraziłabym się, gdyby wszystkie groźby, które słała pod adresem swoich wrogów spełniły się chociażby w małym stopniu. Trochę więcej walki, adrenaliny i byłabym przeszczęśliwa.
Postacie są poprawnie skonstruowane i ciekawe, ale jeszcze nie piszą tej książki.Jak na razie dają sobą kierować. Dobre i to.
Dorota Ostrowska wydała książkę, którą czyta się lekko.Nie wymaga wielkiego wysiłku, a jednocześnie wywołuje śmiech i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Szalony miks PRL'u, kąśliwego humoru i chrześcijańskiej wiary. Pozycja idealna na letni dzień.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top