Kto wprawia świat w ruch?, czyli 'Pierwsza przyczyna'

"Pierwsza przyczyna", Grzegorz Bryk


Karzeł

W sztuce jaką jest życie, nie ma określonej sceny. Brakuje granic, które oddzieliłyby aktorów od żądnej rozrywki gawiedzi. 
Dialogi nie są do końca rozpisane, scenarzysta zgubił miarę, publiką może być każdy. Gramy dla siebie nawzajem, usiłujemy sprostać wymogom, które narzucił nam Stwórca. Krążymy, kłamiemy, kochamy i umieramy - robimy to wszystko w nieświadomości, że cichym obserwatorem, jak bluźnierczo by to nie brzmiało, nie jest Bóg a sam Diabeł.
Siła nieczysta.
Rogaty przeciwnik Nieba.
To on osądza i decyduje, kto zagra w dzisiejszym finałowym spektaklu. 
Chwila ciszy.
Szmer w podziemiach.
Poruszenie na Ziemi, gdy rodzi się nowy człowiek.
Role rozdzielone, punkty kulminacyjne zarysowane, nić rozpięta... kurtyna w górę!

W tym spektaklu udział biorą:

Jeden Karzeł, pełniący funkcję wysłannika odgórnej instancji.
Rola: Napastowanie niewinnego pisarza, pobicie dwóch podejrzanych mięśniaków, wywołanie zamieszek w sklepie alkoholowym, taniec przy ogniu z psami (trzymają się za ogony) do dźwięków piszczałki Rokitnika.

Jeden Lord, bohater tragiczny.
Rola: Pokochanie kobiety, rozwinięcie umiejętności erotycznych, rozrost masy mięśniowej, uzależnienie od opium, morderstwa. Opowieść historii swojego życia aktor powinien osnuć świstem siekiery, gdy poszukiwać będzie pierścionka.

Dwie Klaryski, od gry na pianinie i przeorysza
Rola (od gry na pianinie): Urwana linia życia, ściągnięcie śmierci na Cygankę, demoniczne sny, spędzenie dwudziestu lat w Zakonie Klarysek, wywołanie krwawych łez Ikon. Na końcu umiera zażywając truciznę.
Rola (przeorysza): przyjąć zlęknioną duszyczkę pod dach zakonu, inwigilować wszystkie swoje podopieczne, wypędzać diabła miotłą.

Czterech mężczyzn, katolik - księgarz, ateista - nauczyciel od muzyki, niespełniony twórca, dziennikarz - upija się z Karłem, pisarz - zna burmistrza!
Rola (katolik): dyskusje teologiczne z ateistą na początku sztuki, oddaje "Przemiany" Owidiusza jegomościowi w cylindrze.
Rola (ateista): być ateistą, dyskusje teologiczne z katolikiem na początku książki, katarynkę nabyć i stracić na rzecz jegomościa w cylindrze, zwariować wobec ostatecznego dowodu.
Rola (dziennikarz): upić się z Karłem, wywinąć się diabłu.
Rola (pisarz): wyrzucić telefon przez okno, dać się sprać po twarzy Liliputowi, oddać się ekshibicjonizmowi, zapisać historię niedoszłych kochanków.

Jeden Wieczny, imię jego Ahaswerus
Rola: przybyć, spowodować masowe samobójstwa i popłoch wśród zwierząt. Zapewnia truciznę, odpowiada za szczytowy moment w sztuce.

Miejsce akcji: Sandomierz
Reżyser: jegomość w cylindrze

Podwójna książka


Klimat powieści przypomina mi "Mistrza i Małgorzatę" - ten osobliwy dreszcz, błyszczące z niecierpliwości oczy, lekko rozchylone usta wobec niespodziewanych zdarzeń.
Tutaj fabuła nie biegnie, nie ciągnie się jak melasa, ona przepływa pomiędzy palcami. Adrenalina nie buzuje w żyłach, ale również nie przysypiamy. Płyniemy z nurtem. W równowadze, którą zapewnił autor, utrzymujemy się na powierzchni, ocieramy się o kolejne wydarzenia. Jednocześnie akcja nie traci spójności, a my nie opuszczamy kart powieści. Przeciwnie, obieramy rolę niemych obserwatorów. 
Rozgrywające się akcja przeplatana jest licznymi retrospekcjami, które tworzą wrażenie "książki w książce".
Do tego wszystkiego, bohaterowie, fabuła i pomysł opakowane są schludnie w uliczki i detale Sandomierza.

Z niekłamaną przyjemnością przewracałam kolejne strony.
Autorowi udało się połączyć smutek, a może nawet nie tyle smutek co ludzką bezsilność wobec Losu i wyrafinowaną autentyczność.
Nie mogłam do końca oddać się melancholii, ponieważ, tak jak w prawdziwym życiu, pomiędzy słowami zagościł też humor, trochę komizmu i uwagi odnośnie alkoholu, które były swoistymi przytykami w stronę naszego narodu, ale w dobrym guście. 
-Wszystko musi się kręcić. Jakby się nie kręciło, to by stało, a jakby stało to by się nie zmieniało. Gdyby się zaś nie zmieniało, to wszystko byłoby o dupę rozbić. No i nudno by było.(...) A kręcić ktoś musi.
Połączenie wiary ze zjawiskami czysto paranormalnymi, które przywodzą na myśl działanie siły nieczystej, polskiej mentalności, pytań zadawanych od zarania dziejów i historii tragicznej miłości daje mieszankę niespodziewaną. Pisaną małymi literkami, oryginalną, dopracowaną naprawdę w każdym calu i bardzo dobrą stylistycznie.


Theatrum mundi


Trudno nie wspomnieć o przebijającym ze stron toposie theatrum mundi. Autor bardzo mocno uwypuklił, że człowiek jest jedynie aktorem na scenie jaką jest świat. Popieram zabieg, którego w żadnym wypadku się nie spodziewałam, a świetnie spuentował całą powieść.
-Zdrówko! - zawołał Bobo (...) - Wznieśmy toast, za sztukę! Za poezję! Za to, że świat się kręci!

Mankamenty


Znalazłam kilka literówek, które na chwilę zachwiały moim zaangażowaniem w książkę. Do tego wszystkiego niestety dołożyła się niezmiernie mała czcionka. Utrudnia czytanie, ale nie czyni go niemożliwym. Po prostu budzi dyskomfort, lecz książka jest warta wysiłku, który fundujemy oczom.

"Pierwsza przyczyna" jest jedną z tych książek, które potrzebują wiernych czytelników. Takich, którzy dostrzegą jej potencjał, mimo trudnych słów na pierwszych stronach. Wstęp, choć trudno wchodzi, jest ściśle związany z fabułą. Nieodzowny fragment, mimo przyciężkiej formy. Odłożyć tę książkę to niewybaczalny, według mnie, czyn, ponieważ dopiero po dysputach teologicznych i słowach pisarza Bosa: "Diabeł dał mi w pysk" wpadamy do rzeki, której nurt porywa nas bez reszty.

Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości autora
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top