Haczyk tkwi w wykonaniu, czyli 'Połączeni. Uwolnij mnie'

"Połączeni. Uwolnij mnie", Laurelin Paige


Mówi się, że romanse to szablony. Wycięte z papieru i opakowane w inne okładki. Nie do końca zgadzam się z tą opinią. Trochę bym ją zmodyfikowała. 

Romanse to teksty w istocie szablonowe, ale ich środek, czyli część, na której autorka odciska dłoń, zawsze ma inne wypełnienie. Zależnie do myśli, charakteru, wyglądu, nawyków... koncepcji. Dla każdego, kto tworzy jakikolwiek tekst, staje się on mimowolnie unikatowy. Im więcej czytam romansów, tym nabieram coraz większej pokory w stosunku nie tylko do autorek, ale samych czytelniczek. 
Nie mówię tu o sobie, ale gronach fanek i kobiet, które swoje serce oddały papierowym historiom. To one w każdej książce znajdują coś dla siebie, w każdej odnajdują wyjątkowość, którą czasami recenzentom trudno dostrzec. Zastanawiam się więc, czy romanse nie są przypadkiem najtrudniejszymi książkami do zrecenzowania. W końcu schemat jest powielany, fundament ten sam, ale meble, kolory ścian i atmosfera... to już w całości domena autorki. 

Niespodziewany efekt


"Połączeni. Uwolnij mnie" to pozycja, po której nie spodziewałam się takich efektów. Owszem, miało być pieprznie, miało być gorąco i z dreszczykiem, ale dlaczego właśnie ta książka skłoniła mnie do takich, a nie innych, rozmyślań?

Może to przez Gwen, która swoją początkową postawą przygruchała sobie moją sympatię. W końcu dziewczyna jest siłą samą w sobie, ale na tyle napiętą i cienką, że może złamać ją najlżejszy podmuch kłopotów. Kiedy spotyka JC, widzi oczy, które skrywają liczne tajemnice i pęknięcia. Zna je z własnego doświadczenia. Zostaje nawiązane połączenie. Przerwie je?

Na pierwszy plan w książce wysuwają się sceny seksu. Jest go dużo, ponieważ Gwen i JC zawierają układ oparty na obopólnych korzyściach. Nie trudno więc sobie wyobrazić, że zbliżenia są rozmaite, w wielu pozycjach i miejscach - to plejada umiejętności i wytrwałości. 

Książka jest stosunkowo krótka, ale autorce udało się wpleść pomiędzy łóżkowe pielesze trochę akcji i dreszczyku. Jest ojciec, który wyszedł z więzienia, mroczna przeszłość, próba samobójcza, rodzinne perypetie i nawet praca w klubie. Oczywiście, nie mogło również zabraknąć uczuciowego zamieszania i niepewności. Przezwyciężania własnych słabości oraz lęków. 
To baza, na której często buduje się współczesne romanse. Jest stabilna i gwarantuje poczytność. Haczyk tkwi w tym, by dobrze wykonać robotę.

Haczyk


Właśnie o pracę chodzi. Pisanie książki to nie tylko tworzenie i kreowania, to również ciężka praca. Paige wykonała ją z nawiązką. Swój styl podrasowała w poprzednich książkach.

"Połączonych. Uwolnij mnie" od tych średnich romansów różni umiejętne pióro autorki i jej mocny odcisk. Nie ma wątpliwości, że znajdziemy tu wiele szablonowych sytuacji. Możliwe, że cała książka to jeden wielki szablon. Powielany i kopiowany, ale wypełnienie... 
Moje Drogie, liczy się wnętrze, prawda? Tu znajdziemy ciekawych bohaterów, coś więcej niż łóżkowe zapasy i pokłady uczucia, które, choć przyjemne, nie zawsze jest łatwe w użyciu.

"Połączeni. Uwolnij mnie" może nie zawojuje Waszych serc, ale na pewno będziecie czekać na kontynuację. Zdecydowanie znajdziecie tu ślad autorki, lecz wyczujecie również wolność, jaką oddała bohaterom i miłość, którą dzielą. To porządna, rzetelna praca warta wspomnienia i uznania.

Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiece
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka 

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top