O niedosycie, czyli 'Prawdodziejka'

"Prawdodziejka", Susan Dennard


Jest już tyle recenzji tej książki. W większość są pozytywne, a ja, choć lubię wyłamywać się ze schematu, to nie mam takiego zamiaru. 

Prawdodziejka


Pomysł  okazał się unikatowy. Tworzenie odgałęzień magii, bazując na słowie 'czarodziejka' tworzy wiele, naprawdę wiele możliwości. Dennard zdecydowała się powołać do życia całkiem nowy świat. Projekt na wielką skalę - to  jej trzeba przyznać. Wielu się na tym potknęło. By wprowadzić czytelnika w fantastyczną rzeczywistość trzeba albo dobrze rozwiniętego zmysłu przewodnika i gawędziarza, albo wielu kartek papieru, które uniosłyby podwaliny nowego świata. 
Dennard zdecydowała się na coś pośredniego. Nie zarzuciła nas szeroką gamą opisów, które same mogłyby tworzyć osobną książkę. Nie wyznaczyła także jednego, wiodącego przewodnika. 
"Prawdodziejka" nie straciła przez to na wartości, ale czytelnikowi, czyli mi, trudniej było złapać wszystkie nitki. Ogrom obcych i trudnych nazw, skomplikowane powiązania, przeszłość determinująca teraźniejszość i przyszłość. Było tak wiele do zrozumienia, a ja zgubiłam się gdzieś pomiędzy.

Pokonywanie z Safi i Iseult kolejnych etapów podróży było czystą przyjemnością.  Razem z nimi walczyłam, biegłam, śmiałam się i drżałam, ale nie do końca pozwoliłam sobie na wolność myśli. Wciąż musiałam pozostawać w pełni skupiona. "Prawdodziejka" okazała się po prostu za krótka, by zaspokoić mój głód wiedzy, pragnienie  odmalowania obcego świata i potrzebę związania się z którymś z bohaterów. 
Dla jednych nie będzie to wadą i w sumie chyba nawet nie powinnam używać tego słowa. Dennard po prostu za bardzo powściągnęła dłoń. Rozmach zawsze jest w takich pozycjach mile widziany, a ja zawsze pragnę wyciągnąć z jednego tomu jak najwięcej. Tutaj informacje były podawane stopniowo - moja chciwość nie mogła tego znieść.

Więziodziejka


O ile w kwestii świata przedstawionego nie jestem do końca usatysfakcjonowana, o tyle bohaterowie spełnili wszystkie, wygórowane wymagania. Są barwni, zróżnicowani, powiązani ze sobą na różne sposoby. Swoją plastycznością i autentyzmem wywołują wiele emocji. Nie sposób pozostać zdystansowanym.

Główną bohaterką jest Safiya - prawdodziejka - ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że ta powieść ma wielu głównych bohaterów. 
Zależy, kogo obdarzymy naszą sympatią. Autorka dała nam wolność wyboru. Ja skierowałam swoje oczy na Iseult. Lekko zamrugałam też w stronę Aeduana. Oboje są postaciami nie tylko skrytymi, ale również wbrew pozorom, najbardziej interesującymi. Przynajmniej dla mnie. 
Safi jest głośna, energiczna, porywcza. Nie działa racjonalnie, choć ma wielki potencjał. Zastanawia mnie, jak potoczą się jej losy w następnych książkach. Merik, który wiąże swoje losy z życiem Safi, jest postacią do jądra swej istoty... prawą.  To jeden z tych dobrych, przystojnych, właściwych mężczyzn. Z zainteresowaniem będę śledzić ich przyszłość w następnej książce, ale nie ukrywam, że bardziej zainteresowana jestem drugą parą.
Iseult i Aeduan. Ona jest logiczna, spokojna, pełna rezerwy i jakby nieodkryta przez otoczenie. Na dodatek jej siła leży wciąż uśpiona. Czeka na przebudzenie. Aeduan natomiast to energia, niebezpieczeństwo, posmak adrenaliny na języku.

Są zaledwie kilkorgiem z plejady bohaterów. Dennard przedstawia nam szeroki wachlarz możliwości. Jednocześnie osadza postacie w świecie nie tylko nowym, ale również wielostopniowym. Pełnym intryg i pułapek. 
My nie tylko czytamy. My prześlizgujemy się pomiędzy ostrymi krawędziami, unikamy śmiercionośnych ostrzy i kołyszemy się na statku. Pędzimy razem z fabułą. Odkrywamy kolejne karty.

Krwiodziej


"Prawdodziejka" to dopiero pierwszy krok, jaki poczyniła autorka. Zaledwie cisza przed prawdziwą burzą, której oczekuję w "Wiatrodzieju". Teraz pozostaje mi tylko czekać i fantazjować o przyszłych losach bohaterów. Susan Dennard ma lekkie, płynnie prowadzone pióro. Tworzy historię, od której trudno się oderwać. Szkicuje świat pełen energii, życia i stąpania pośród intryg. To trzeba przeczytać.

Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non. 
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top