"Mroczna tajemnica Don Orestesa Gonzagi Greco", Iwona Partyka
Zastanawiałam się zawsze, czy istnieje we mnie odpowiednia ilość pokory. Czytając "Mroczną tajemnicę..." zdałam sobie sprawę, że to, co zwykłam nazywać pokorą, jest jedynie jej marnym cieniem. Partyka nauczyła mnie znaczenia tego słowa od nowa.
Diagnoza
Długo myślałam jak zinterpretować tę książkę. W końcu wykoncypowałam, że jest to prześmiewcza, bezpruderyjna i bardzo oryginalna diagnoza społeczeństwa. Rozkład człowieka na czynniki pierwsze za pomocą słów.
Autorka nie splamiła rąk. Nie babrała się, nie roztkliwiała. To nie jest ckliwa podróż przez meandry ludzkiej duszy. To bezpardonowe, mechaniczne zgłębianie ludzkiego strachu i wstydu.
Rzecz dzieje się na przedmieściach. Kilka ulic, osiedle domków, w oddali bloki. Sklep, w którym umiera pewien człowiek i ludzka bezduszność. Ciało zostaje zaciągnięte na zaplecze i od tamtej pory na murach zaczynają pojawiać się napisy.
Bardzo dobry materiał na kryminał, gdyby nie to, że Partyka w sposób zupełnie niekontrolowany kieruje fabułą. Odwołania do napisów pojawiają się regularnie, w stałych odstępach czasu podsumowują kolejne działania mieszkańców, ale to nie na nich skupia się czytelnik.
Najważniejszą rolę odgrywają poszczególne sylwetki mieszkańców, które poznajemy ze swobodą i zażyłością. Wchodzimy z butami w życie, codzienność i tajemnice. Nie ma dla nas granic - jest tylko smycz, którą trzyma autorka i powoli, od czasu do czasu, zwiększa jej zasięg. Każde słowo - jak liryczne by nie było - jest postawione w sposób celowy.
Surowość
Partyka zdecydowała się wymieszać najróżniejsze style. Na każdej stronie przeskakuje pomiędzy delikatnością, brutalnością i obojętnością. Czasami tworzy akapity nieomal wierszowane, by zaraz potem przeskoczyć gwałtowanie w dialogi, opisy i rozbudowane wątki poboczne.
Czyni to książkę zaskakującą, nieprzewidywalną, ale nie niedopasowaną. Tego się nie spodziewałam. Wbrew moim oczekiwaniom i pozornemu bezwładowi wszystko jest uporządkowane i ustawione w odpowiedniej kolejności. Ponownie, autorka dała mi tylko złudne poczucie kontroli.
W tej książce byłam jedną z bohaterek. Nie tylko oceniałam, ale sama byłam oceniania. Było to jedno z najbardziej przykrych, ale i pouczających przeżyć.
Czytałam kilka recenzji tej książki, ale były tak naukowe, rozbudowane i głębokie, że nie udało mi się ich rozszyfrować. Czuję się trochę przytłoczona. Wiem, że moje odczucia i interpretacja niekoniecznie muszą zgadzać z rzeczywistym, profesjonalnym przesłaniem, ale sądzę, że był to jeszcze jeden, ostatni odcisk, jaki pozostawiła na mnie autorka. Konieczny, bo niezapomniany. Była to lekcja pokory w najbardziej surowym i nieoczekiwanym wydaniu.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości portalu BookHunter.pl i Wydawnictwa Novae Res.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz