Zostałam narkomanką, czyli 'Margo'

"Margo", Tarryn Fisher


Umysł przez całe życie płata nam figle. Wydaje nam się, że panujemy nad nim. Władamy nim. W rzeczywistości to on kieruje nami. Posiadamy złudne poczucie siły, które pozwala nam rozgraniczać ludzi i świat na normalnych i nienormalnych. 
Dobrych i złych.
Gdy tak naprawdę wszystkie te słowa nie mają w sobie odcieni. Nie obrazują jak szara i zróżnicowana jest codzienność, która nas otacza. 

Nie stawiają umysłu na krawędzi. 
Nie karzą podważać. Wątpić.
"Margo" jest ich całkowitym przeciwieństwem.


Kość


Myślę, że większość ludzi stoi na granicy. Jesteśmy cywilizowani, ale tylko świadomość nałożonych na nas zasad czyni nas takimi. Tworzymy zewnętrzne fasady, które mają sygnalizować społeczeństwu pewne cechy będące, w naszym mniemaniu, odzwierciedleniem naszych osobowości.

Wessex Street - jedna z wielu ulic w mieście, jedna z miliardów na świecie, które kryją w swoich trzewiach kryminalistów, narkomanów i alkoholików. Ulica wyjątkowa. Ulica zepsuta. Ulica, na której mieszka Margo. 

Miejsce owiane strachem, któremu nie oddano sprawiedliwości. Ponieważ pośród masek, ukrytych motywów i kłamstw, Wessex Street jest prawdopodobnie jednym z niewielu miejsc, które mówi prawdę. O swoich mieszkańcach. O życiu. 
O brudnej, obrzydliwej i okrutnej codzienności, z którą zmaga się główna bohaterka.


(...) ludzie są zbudowanie do życia z cierpieniem. Słabi ludzi pozwalają, by ból ich dusił, doprowadzając do powolnej śmierci. Silni ludzie wykorzystują ból, Margo. Używają go jako paliwa.

To miejsce pełne szarości, które zaciera granice pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym co złudne. Ta szarość wtłaczana jest w każdego człowieka, który choć raz zajrzy w te strony. To ona rodzi przestępców i społeczne gnidy, ale to także ona zrodziła Margo. 
Poszukującą sprawiedliwości.

Sprawiedliwość


Jest płynnym tworem, którego tak rzadko doświadczamy. Przemyka pomiędzy palcami. Przelewa się jak najcenniejszy aksamit. Jakby chciała zakomunikować, że ten świat potrzebuje zła. Zepsucia, które jątrzy się w duszy każdego z nas. 

Bone systematycznie pochłania niewinne i te bardziej okrwawione duchy. Nie wybrzydza. Kolejne imiona i nazwiska nikną w przeszłości, ale jedno, według Margo, powinno zostać zapamiętane na wieki. Dlatego dziewczyna rozpoczyna własne dochodzenie. Próbuje zdemaskować mordercę.


Spoglądam w jej puste oczy kilka długich sekund, próbując dojrzeć w nich jakieś odpowiedzi. Nie ma żadnych. Ona jest chora. Nienormalna. Fizycznie piękna. Niewarta życia, które dostała. Jest drapieżnikiem. Złym człowiekiem. (...) Upada u moich stóp. Nieruchoma. Worek kości pozbawiony duszy.

Potem wymierzy sprawiedliwość.
Wielokrotnie.
Będzie bezlitosna. Będzie okrutna. Będzie taka, na jaką zasłużyli sprawcy zbrodni.'

Drzazgi


"Margo" to osobliwy portret dziewczyny, której umysł roztrzaskał się pod wpływem zła, na które naraził ją świat. Jego drzazgi, na których końcach wirują strzępki świadomości, wypełniają każdą stronę. Oszukuje nie tylko swoją posiadaczkę, ale również czytelnika.

Ta książka stawia nie tylko ważne pytania odnośnie zdrowia psychicznego, ale także roli kata. Margo pełni oryginalną rolę prokuratora, sędzi i ławy przysięgłych w jednym. Rozkłada na czynniki pierwsze swoje czyny - te, którym towarzyszył impuls i te planowane "na zimno". Ocenia swoje nastroje, zachowania, relacje z ludźmi - próbuje wykluczyć kolejne choroby i schorzenia. Usilnie stara się zapanować nad swoim ciałem i umysłem.


Badałam własną duszę, raz za razem, próbując dociec, dlaczego z taką łatwością pozbawiam ludzi życia. Zastanawiając się, czy morderstwo wypijamy razem z tutejszą wodą. I w ten sposób dotarłam do kilku prawd: zabijam, bo mogę. Zabijam, bo nikt mnie nie powstrzymuje. Zabijam, bo nikt nie powstrzymuje ich. Zabijam, by bronić niewinnych.

Czytelnik ma możliwość wejrzenia w jej działania. Trudno razem z nią nie poddawać ocenie świata, który nas otacza. Ciężko nie zastanawiać się nad słusznością roli jaką objęła Margo.

Autorka zdecydowała się na zakończenie otwarte, które jednak obwarowane jest niepokojem. Do samego końca dręczy nas uczucie nieuzasadnionego strachu. Wiemy, że nie wszystkie wątki zostały rozwiązane. Książka plącze nasze zmysły. Wodzi na manowce. Czyni umysł bezbronnym.

Narkotyk


Właśnie to sprawia, że jest równie dobra jak narkotyk. "Margo" uzależnia fabułą, kreacją bohaterów i stylem. Trudno się od niej oderwać. Jeszcze trudniej nie uronić łzy, gdy docieramy do ostatniej strony. 
Jestem pewna, że będziecie pod równie dużym wrażeniem jak ja. 


Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non. 
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top