"Grimm City. Bestie", Jakub Ćwiek
Grimm City powraca.
Jeszcze bardziej mroczne.
Z każdym słowem wzniecające pył i zbrodnię.
GRIMM CITY
Grimm City rzuciło na mnie urok już w pierwszej książce. Zabójstwo Wolfa, Czerwony Kapturek, ale przede wszystkim pomysł na świat przedstawiony - wszystko to razem i oddzielnie urzekło mnie w "Grimm City. Wilk!". Sprawiło, że czekałam z niecierpliwością na drugą część serii.
Gdy ta nadeszła, wiedziałam, że nie zawiedzie oczekiwań. Ćwiek ponownie zaprasza nas do rzeczywistości, która chwyta czytelnika tłustymi, czarnymi paluchami i umiejscawia w jednej z wielu ludzkich opowieści.
(...) gdy zaczął mówić, opowiadał jeszcze dłużej. Ze szczegółami, ale tak, jakby składał suchą relację, czy bardziej raport. (...) jeden z tych, w których starasz się oddzielić słowa od szarpiących tobą emocji. Kiedy wiesz, że jeżeli podejmiesz się oceny dokonanych wydarzeń, kiedy pojmiesz ich ogrom, oszalejesz. Więc tego nie robisz, a tylko pozwalasz umysłowi ubrać fakty w słowa, słowom ujść z ust, a potem już tylko modlisz się cicho i bezskutecznie, by nigdy więcej nie wróciły do ciebie pewne obrazy i myśli.
Akcja jest wielowątkowa, choć zbrodnie sprawiają wrażenie połączonych. Tworzą ułudę jednolitości, którą w strzępy rozrywają bohaterowie. Grimm City poznajemy od podszewki - mieszkania, urzędy, dzielnice. Miasto rozdzielone mostem na zainfekowaną, ale żywą tkankę i gnijący ochłap staje przed nami otworem, chociaż nie odkrywa wszystkich swoich tajemnic. Niektóre zaułki pozostają nieoświetlone, okna wybite, a drzwi zamknięte.
W mieście, które tętni tłustą krwią Olbrzyma, potrzebuje obrońców, a znajduje jedynie skorumpowanych Karłów, zapadła cisza. Rozejm przyniósł pozorny spokój, nadchodzący zamęt i całkiem nowe zbrodnie.
Gdy upada jeden z Thorninich, miasto zastyga. Wojna czeka tuż za rogiem. Tylko jeden człowiek nie zatrzymuje się nawet na chwilę. Drwal nie zna odpoczynku. A może to Bestia?
"Matka nie mówiła ci, że za marzenia się płaci?"
Jedno, co zawsze uderza mnie w książkach Ćwieka, to kreacja bohaterów. Są unikalni. Pod względem behawiorystycznym są niczym odbicia prawdziwych ludzi. Z krwi i kości. Jednak poza tym mają w sobie mrok właściwy Grimm City. Wywołują niepokój i sympatię. To typowa dla ćwiekowych bohaterów mieszanka.
Nie sposób pomylić ze sobą postaci. Nawet charaktery nie odgrywające głównych ról, są stworzone z perfekcjonizmem autora, który zakłada ludzką ułomność.
Ciekawym zabiegiem jest też wprowadzenie terminu Bestii i połączenie go z człowieczeństwem. Stworzenie hybrydy, która stała się podwaliną książki.
Bestie!
Jestem pod dużym wrażeniem - bohaterów, wykreowanej rzeczywistości i realizmu. Z każdą przewracaną stroną musiałam przypominać sobie, że to tylko książka. Ze wszech miar interesująca i wywołująca dreszcze.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Sine Qua Non.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Kryśka
0 komentarze:
Prześlij komentarz