'Złodziej stulecia', Gaja Kołodziej

Znacie to uczucie?


Znacie to uczucie, gdy otwieracie paczkę, wyjmujecie książkę, bierzecie inauguracyjny łyk herbaty, przesuwacie oczami po pierwszych słowach i już wiecie... Wiecie, że przepadliście na kilka następnych godzin. Nie ma zawahania, ani niezręcznego przewracania stron. Jesteście tylko Wy, bohaterka i rozwijająca się historia.

"Złodziej stulecia" to książka z założenia młodzieżowa, ale w dzisiejszym świecie gatunek to tylko etykietka, która pozwala czytelnikowi zlokalizować książkę w księgarni. Ta konkretna pozycja zainteresuje o wiele bardziej rozbudowaną grupę odbiorców. Gaja Kołodziej wprowadziła na rynek perełkę. Zanim zagłębimy się w porywającą fabułę, powinniśmy oddać honor warsztatowi pisarskiemu autorki. Operowanie językiem polskim to nie lada sztuka, a w tej pozycji słowa niosły mnie jak na skrzydłach. 


Θ


Główną bohaterką jest Wiktoria - studentka, siostra, młoda kobieta. Niczym nie wyróżniałaby się z tłumu, gdyby nie jej androgyniczna uroda i zamiłowanie do robotów. Jak każdy umysł ścisły, dziewczyna wyłapuje nawet najmniejsze niuanse, dokładnie je analizuje, a następnie podejmuje odpowiednie działania służące demaskacji. Nic więc dziwnego, że odkryty pewnego dnia tajemniczy symbol Thetha stał się jej obsesją. Czy istnieje coś bardziej fascynującego i porywające niż poszukiwanie Złodzieja stulecia? Ponieważ to właśnie on kryje się za jedną z liter greckiego alfabetu.

Naturalnym jest, że zaintrygowała mnie fabuła. Tempo wydarzeń w pewnych momentach odbierało dech - nie tylko ze względu na ich raptowność, ale także nieprzewidywalność. Jednak z każdą przewróconą kartką postać Wiktorii również stawała się coraz bardziej intrygująca. Z jednej strony była Iron Woman - silną i niezwyciężoną, pokonującą przeciwności losu i walczącą o swoją pozycję. Z drugiej? Okazała się delikatną dziewczyną, w której gorały dwa pierwotne pragnienia - miłości i akceptacji. Czyż nie zna ich każda z nas?

Wszyscy bohaterowie zapadają w pamięć. Mają swoje wady i zalety. Odciskają w czytelniczych sercach piętno, zmieniając nas w ten czy inny sposób. Jednak, zgodnie z założeniem, to własnie Wiktoria okazała się postacią, z którą się utożsamiłam. Jestem pewna, że każdy odnajdzie z nią nić porozumienia.


Kompleksowa


"Złodziej stulecia" odznacza się wyjątkowy bohaterami, ale także niebanalną fabułą, o czym wspominam nie po raz pierwszy. Autorka zręcznie splotła w gładką całość poszukiwanie nieuchwytnego przestępcy oraz codzienne życie bohaterki. 
Przedstawiła czytelnikowi dość rozległy odcinek czasu w skondensowanej formie, która zawierała jedynie wartościowe informacje. Pominęła zbędne "zapychacze", skupiając się na tym, co zainteresuje odbiorcę. Jednocześnie w niewymuszony sposób przemyciła dość dużą liczbę komunikatów o Wiktorii, jej rodzinie, znajomych, studiach i codziennych aktywnościach czyniąc książkę kompleksową.

Lektura objętościowo nie przytłacza i bardzo szybko się czyta. Autorka postarała się o przystępność treści i autentyczność bohaterów. Zaoferowała pozycję, która wiele młodych osób może zainteresować literaturą, a starych wyjadaczy na chwile oderwie od monotonii dnia codziennego. Czy można chcieć czegoś więcej?


Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lucky oraz autorki
Dziękuję. :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top