'The Watchers', czyli #Roma-roma-romantik!

The Watchers, Kristina Weaver


Confusion


Dostałam ostatnio kilka zapytań, które tytułowano "gdzie jesteś". Poczułam się zobligowana do tego, by zawiadomić Was, że żyję. Nie tylko żyję, ale również chodzę, jem i usiłuję, jak zawsze, spętać świat liną rozsądku. Z różnym skutkiem. Powodem mojej ostatniej nieobecności jest nadchodząca nieuchronnie matura, dla której poświęciłam bloga. Stąd tak długi okres posuchy.


Ex-military


Skoro już się trochę przed wami potłumaczyłam, myślę, że mogę przejść do recenzji. Wszyscy dobrze wiecie, że najlepszym lekarstwem na zmęczenie materiału są książki. Jednak w tej sytuacji nie wszystkie gatunki będą miały taki sam leczniczy efekt. 
Otóż, w chwilach wyczerpania należy sięgnąć po romanse, które mają w sobie niewiele treści, ale cechuje je bardzo plastyczny język. 

Te dwie cechy sprawiają, ze czytanie wymaga niewielkich nakładów energii, a pozostawia po sobie wiele satysfakcji. Co więcej, jeżeli dana pozycja jest naprawdę dobra i wartościowa, nie wywołuje u czytelnika niesmaku i zniechęcenia.

"The Watchers" to pakiet sześciu książek, który pewnego dnia był dostępny na Amazon.com za darmo. Dowiedziałam się o tym z Freebooksy.com. Pisałam pewnego dnia o tej stronie, więc jeżeli nadal jesteście zainteresowani, warto zajrzeć i poszukać czegoś dla siebie.

Znaleziony przeze mnie pakiet okazał się przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę". Znajdziemy w nim takie tytuły jak:

  • Seducing the Storm
  • Bringing down Jericho
  • Flirting with Fire
  • Landing King
  • All Shook Up
  • Owning Trace

Pakiet ma całkiem dobre recenzje, do których się przyłączam. Jednak, jak zawsze, wśród wymienionych tytułów mam swoich faworytów, takich jak "Seducing the Storm" i "Bringing down Jericho".


Cosy romance


Weaver postawiła na humor, którego w romansach od dłuższego czasu bardzo mi brakowało. Zazwyczaj autorki unikają żartów i "luzu" jak ognia. Wybierają jedną z dwóch możliwych ścieżek - lame romance lub dark romance.

Lame romance to romans, który można nazwać okaleczonym. Jest pozbawiony wszystkich silniejszych emocji, więc trudno nazwać go prawdziwym romansem. Ogranicza się do płaczliwych i nic nieznaczących formułek. Nie ma w nim akcji, a bohaterowie są papierowi. Autorki piszą zachowawczo. Nie pozwalają sobie na rozwinięcie skrzydeł.

Dark romance to podgatunek, który lubię najbardziej. Jest pełen ostrej, szybkiej akcji, mocnych emocji, ale często brakuje w nim luzu i śmiechu.

Cosy romance - sądzę, że ta nazwa najbardziej pasuje do "The Watchers".

Pakiet charakteryzuje nie tylko duża dawka humoru, ale także dobrze wykreowani bohaterowie. Ich sylwetki nie są wymagające, ale zadowolą poszukujące romansoholiczki. Mężczyźni są silni, samczy i troskliwi. Jednocześnie ich osobowości nie zlewają się w jedną, nieskładną całość, choć pracują w tej samej agencji ochrony i w armii tworzyli zgraną drużynę. Natomiast główne bohaterki bardzo się od siebie różnią, chociaż każda ma dziwną skłonność do wpadania w tarapaty.

Akcja nie ogranicza się tylko do jednej książki. Autorka postarała się, by wszystkie części łączył jeden tajemniczy wątek.
Z jednej strony czytelnika pochłaniają rozgrywające się wydarzenia - często pełne adrenaliny, niepewności i uczucia, z drugiej strony trudno nam zapomnieć o tajemniczej osobowości, która ujawnia się już w pierwszej części. Czytamy nie tylko dla kolejnych historii, ale również po to, by rozwikłać zagadkę.


The Watchers


Jeżeli, tak jak ja, uciekacie przed zmęczeniem w książki, "The Watchers" będą dla Was wybawieniem. To lekkie, pełne humoru romanse, które każdą czytelniczkę zabiorą w niezapomnianą, przytulną, zabawną i pełną tęsknoty podróż. 

Trudno nie polecić.



Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top