Monotonia, trójkąt i pozorne fantasy, czyli cykl: Wodospady Cienia

C.C.Hunter,  seria Wodospady Cienia: "Urodzona o północy", "Przebudzona o świcie", "Zabrana o zmierzchu", "Szepty o wchodzie księżyca"



Powiedzmy sobie szczerze, gdybym przeczytała trochę recenzji, to pewnie nie przeczytałabym tych książek. Są, co tu dużo mówić, fenomenalnie przeciętne. Nie rażą niczym szczególnym, nie wywierają silnym emocji, są nijakie. Zwykłe jakieś takie. Jak biała kartka.
Kylie jest zwykłą nastolatką. A przynajmniej powinna być. Widzi duchy, ale czy to powód do zamartwień? Ma przerażające koszmary, ale mogło być gorzej. Jej babcia umarła, rodzice się rozwodzą, a ona trafia na obóz dla trudnej młodzieży. Wciąż, nie jest tak źle. Kylie zakładała, ze przeżyje z tymi dziwolągami tyle ile musi, zapomni o całym zdarzeniu i wróci do swojego normalnego życia. Plan świetny w swej prostocie.
Ale gdy obcujesz z nadnaturalnymi, i na dodatek sama jesteś jedną z nich, sprawa niejako się komplikuje. Nie wiesz kim byłaś przez całe życie, nie wiesz kim jesteś teraz i nie wiesz kim będziesz kiedyś. Jednak nie tylko tego nie wie Kylie. Również jej serce waha się między przystojnym, seksownym wilkołakiem a uroczym, romantycznym Fae. Jak w takiej sytuacji dziewczyna ma nie mieć notorycznego bólu głowy? No jak?
Opis, tak naprawdę, lepszy niż cała książka. Nie mam zamiaru rozwodzić się długo nad negatywnymi aspektami tej pozycji, ale muszę wspomnieć o kilku rzeczach.
Zacznijmy od tego, że jakbym nie próbowała jakoś nie mogę przełknąć trójkątów w książkach. Po prostu aż mnie od tego mdli. Tutaj autorka zakręciła emocjami głównej bohaterki tak strasznie, że sami nie wiemy komu w rezultacie kibicujemy (osobiście jestem za wilkołakiem). I choć cała sytuacja z chłopakami nakreślona jest w głównym opisie sama książka jest bardzo, ale to bardzo obyczajowa. Gdyby nie te istoty nadnaturalne, jak nazywa je autorka, i trochę magii nie wiem, czy nie wzięłabym tej książki za zwykłą obyczajówkę i to słabą.

Kylie, czyli główna bohaterka, jest... nie wiem jak to określić, żeby Was nie zrazić, a jednocześnie powiedzieć prawdę. Trochę... mdła? Chociaż nijaka lepiej brzmi. Po prostu nijaka. Więcej charyzmy i polotu mają jej przyjaciółki i wszyscy inni bohaterowie. Na dodatek jest wręcz superkobietą. Całą frustrację, smutek, ból i strach gniecie w sobie. Nie wiem jak Wy, ale chybabym zwariowała!

Przez cały czas męczona jest kwestia jej pochodzenia i co za tym prowadzi "przypisu" do świata nadnaturalnego. Wszędzie duchy, problemy, jęczenie w duchu i rozterki miłosne. Nie dzieje się nic niespodziewanego. Wszystko możemy przewidzieć. Myśli głównej bohaterki są dla nas łopatologicznie proste do odczytania. Nie ma tam zwrotów akcji, których tak pożądałam. Brak nam nutki adrenaliny, głębszego wglądu w świat, który autorka próbuje, podkreślam PRÓBUJE, wykreować. Wychodzi jej to koślawo, ale dość znośnie.

Każda kwestia, czy dotyczy ona hierarchii w stworzonym świecie, poglądów innych bohaterów, magii, tego jak działa obóz, czy też zdolności bohaterki, jest spłycona do minimum. Gdziekolwiek autorka może się prześliznąć, porzucić wątek, nie rozwijając go uprzednio, odwrócić się do nas plecami, gdy błagamy o porządną dawkę akcji, robi to. Porzuca nas. I zostawia skamlących o najmniejszą choćby, przepisową wręcz, ilość walki, krwi i mieczy.

Wszystkie książki mogłyby być jedną, grubą księgą. Albo pamiętnikiem. Chociaż występuje takie zjawisko jak rozdziały to nachodzi nas wrażenie, jakby autorka podzieliła książkę w kilkunastu/kilkudziesięciu miejscach, a te miejsca nazwała rozdziałami. Tak samo jest z książkami. W każdej z nich pierwszy rozdział rozpoczyna się kilka sekund po ostatniej scenie, która przewinęła się w poprzedniej części. To bardzo nudne i męczące. Przynajmniej dla mnie.

Przepraszam, że wszystkie książki zebrałam w jedną recenzję, ale nie mogę wydusić z nich nic więcej. Są po prostu zbyt monotonne(autorka wciąż i wciąż męczy motyw psychiki bohaterki i jak to ona nie może się zdecydować na któregoś z chłopaków) i nijakie(postacie nie są specjalnie "ludzkie", ani nie wywołują emocji).
Polecam tym, którzy szukają czytadła, które czyta się po to, żeby poćwiczyć oczy. Bardziej wymagającym odradzam.


Wyzwanie 2015 - 22/50

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top