Umysłowa i duchowa anatomia człowieka, czyli 'Złodziejka książek'

"Złodziejka książek", Markus Zusak 



Możecie powiedzieć, że zbyt poważnie biorę treść większości książek, że za głęboko zapadam się w słowa. Niewielu jest takich, którzy czytając książkę oddają jej siebie. Wyjmują swoją duszę, delikatnie wyłuszczają duszę książki i kładą obok siebie, aby mogły się dobrze porozumiewać. Nieliczni zrozumieją tą metaforę. Może dla niektórych będzie to czysta abstrakcja, dla innych głupota, a jeszcze inni wezmą mnie za głupią, emocjonalną trzpiotkę. Jednak na świecie jest mało rzeczy, które działają na mnie, na moją wyobraźnię i kanaliki łzowe równie mocno, co historie straceńców. Opowieści o ludziach, którzy wpierw napędzani nadzieją, później uporem, a w końcu wyłącznie adrenaliną, lub czymś tak delikatnym jak miłość i przyjaźń dążą przez życie w kierunku wolności, spokoju i szczęścia.

"Złodziejka książek" jest jak opis duchowej i umysłowej anatomii człowieka. Z perspektywy Śmierci poznajemy uczucia, które nami targają, takie jak: miłość, wściekłość, bezradność, poczucie winy, ale także sposób działania ludzkiego mózgu. Nie z punktu naukowego. Możemy zaobserwować, razem ze Śmiercią, która jest naszym stałym towarzyszem w tej podróży, jak ludzie zręcznie potrafią wyprzeć prawdę. Ukryć się przed bólem. Uciec przed cudzym nieszczęściem. Wszystko, co wstydliwe w naszej naturze zostaje wywleczone na światło dzienne.

Jednak, mimo, nie zła, a strachu, wręcz zwierzęcego przerażenia w naszych duszach i umysłach potrafimy także zdobyć się na akty dobrej woli. Czyny wręcz heroiczne, szalone. Bo jak inaczej opisać wplątanie się w tłum Żydów biegnących do obozu koncentracyjnego i jawne sprzeciwienie się swojemu Panu?
Powód mojego skupienia się wyłącznie na głębszym znaczeniu książki jest dość prosty. Opisuje to, co przekazuje książka. Każdemu czytelnikowi. Bez wyjątków. "Złodziejka książek" jest historią piękną, ale uniwersalną, przynajmniej z mojego punktu widzenia.

Ukazuje ludzką twarz stworzenia, który potrafi być również najbardziej okrutną kreaturą jaka stąpała po Ziemi. Stawia przed nami wartości przyjaźni, miłości, prawdy i cichej wiary w swoje ideały. Autor operując słowami, które tytułowa Złodziejka kocha i jednocześnie nienawidzi, niczym igłami wtłacza w nas rzeczywistość. Nie ma na świecie większego bólu niż strata i niewypowiedziane słowa. Nie ma większej radości niż ta, którą potrafią przynieść krótkie, czasami brzmiące banalnie słowa, które kierujemy do bliskich i nieznanych nam osób w geście otuchy. Wobec Śmierci wszyscy jesteśmy równi, a wojna, która może toczyć się wokół nas jest tak naprawdę wyłącznie rozgrywką Wielkich Panów, którzy siedzą u sterów władzy.

Mogłabym pokusić się o wielkie słowa. Byłam gotowa krzyczeć Caps Lockiem o wspaniałości tej pozycji i wartościach, które niesie jej przeczytanie. Jednak naprawdę wielkie dzieła nie potrzebują krzykliwych mów i wrzaskliwych pochwał. "Złodziejka książek" jest właśnie taką lekturą. Dostojną panią, która kroczy wśród innych ksiąg.
Powiedzieć, że polecam tą książkę to zdecydowanie za mało.

Wyzwanie 2015 - 23/50

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top