Pij, wciągaj, pal i swoją rolę graj, czyli 'Najgorszy człowiek na świecie'

"Najgorszy człowiek na świecie", Małgorzata Halber


Nie ma opisu, ponieważ książka, cała jej treść, słowa i zdania, są jednym, wielkim opisem.
Pierwszy raz spotkałam się z tak bezpruderyjnym, szczerym i dosadnym opisem drogi, którą przebywa alkoholik do ozdrowienia. Najgorszy, co oczywiste, był fakt końcowy, który zaskakuje i zasmuca. Pokazuje on mianowicie, że osoba chora nigdy do końca nie zdrowieje. Już na zawsze pozostaje złapana w szpony alkoholu, czy też jakiegokolwiek innego nałogu.

Pani Halber przyznała się do alkoholizmu i w pewien sposób, z pewnością, możemy utożsamić jej przeżycia z doświadczeniami Krystyny, głównej bohaterki.
Kryśka pracuje w telewizji, ma chłopaka, imprezuje, żyje, przeżywa i... zażywa. Jest alkoholiczką i narkomanką, a w tej całej sytuacji, w tych wszystkich słowach, które zawarte są w książce najstraszniejsze jest to, że na alkoholizm chorują nie tylko osoby z tzw. "marginesu". Nie musisz być biedny, nic nieznaczący, czy bezdomny. Wystarczy, że lubisz alkohol, nie lubisz siebie i odczuwasz niedosyt. Nieważne, czy jest to niedosyt miłości, szczęścia, pieniędzy, czy też spokoju i akceptacji.
W oczy rzuca się szczególne podejście głównej bohaterki do problemu i zachodząca w niej zmiana. Przez większą część książki wszystkie problemy i sytuacje poważne okręcane są skrzętnie humorem i chowane za parawanem żartu. Co jakiś czas następuje załamanie, które w pewien sposób oczyszcza Krystynę, ale również nastręcza nowych niepewności. Z jednego etapu ozdrowienia przechodzi w następny. Dopiero na końcu dziewczyna, a może i autorka, naprawdę mierzy się z problemem. Stawia mu czoła, rozkłada na czynniki pierwsze i przyznaje, że wobec siebie samej jest bezsilna. Godzi się też z faktem, że MUSI być sobą, że czas odrzucić maskę i przestać grać.
Stykamy się także z zepsuciem XXI wieku, idiotycznym podejściem terapeutów i prawdą, o której rzadko się mówi. Rzeczywistość opisana przez panią Halber jest okrutna i straszna, ponieważ jest tak strasznie realistyczna. Możemy bić się w pierś, mówić, że alkoholicy sami są sobie winni, że problem nigdy nie będzie nas dotyczył, ale spójrzmy prawdzie w oczy. Każdy może paść ofiarą tej choroby. I, tak. Paść ofiarą. To, że ktoś staje się alkoholikiem nigdy nie jest, a przynajmniej nie do końca, całkowicie jego winą. Składa się na to wiele czynników, a najważniejszym jest to, że alkoholicy często, gęsto uważają się za Najgorsze Osoby na Świecie.
Kryśka
I jak, co sądzicie o książce? Trafiła do Was?

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top