Pobawmy się w magiczne istotki i bycie niewyraźnym, czyli 'Czarownica'

 "Czarownica", seria "Księga wszystkich dusz", Harkness Deborah


Poznajcie Diane Bishop, czarownicę, której życiowym celem jest zaprzeczenie. Nie, wcale nie jest czarownicą. Nie, wcale nie czaruje, gdy nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie, nie zakochała się w przystojnym wampirze. Wszystkie kłamstwa, którymi oplotła się szczelnie, niczym wstęgami, pękają. Nadchodzi czas, gdy trzeba obrać właściwą drogę, zmierzyć się z dziedzictwem i przeszłością, która ciąży nad teraźniejszością.

Książka miała wiele pozytywnych i negatywnych recenzji, osobiście uznałabym ją za średnią.
Akcja jest raczej rozlazła i zbyt monotonna. O wiele za wiele opisów. Rozumiemy, że Diane jest historyczką, ale czy ten zawód wymaga dwustronicowych opisów mebli? Naprawdę? Nie wydaję mi się. Opis, który mówi "suspens, przygoda i poszukiwanie wielkiego sekretu" jest zwyczajnym wodzeniem za nos. Nic choć w połowie tak ekscytującego jak suspens, czy przygoda w książce nie występuje.
Kilka mocnych momentów, całkiem znośnie skonstruowany wątek miłości, mimo mętności głównej bohaterki. Jej postać nie wyróżnia się niczym szczególnym, nie jest naszkicowana dość dokładnie, żebym mogła odnieść się do niej z sensem. Matthew, czyli wampirzy (przyszły) kochanek, jest silną, mocną postacią, dającą poczucie bezpieczeństwa i przyprawiającą o dreszczyk.

Przyrównanie miłości, która się między nimi rodzi, do uczucia, które zaprezentował "Zmierzch"... Matko moja! oszczędź mi tego! Całkiem polubiłam "Zmierzch", ale ta "miłość". Ugh i tyle mam do powiedzenia. Nie jestem ekspertką, ani nikim w tym rodzaju, ale wypadałoby wyostrzyć czułość między bohaterami, uczucia, a także samych występujących.
Ciekawy pomysł z tym całym Ashmol'em 782, tajemniczym manuskryptem, które pożądają wszystkie rasy, jednak, jak cała książka, nie został on wyostrzony. Autorka cały czas waha się pomiędzy wątkami, na których powinna skupić uwagę, przez co całość jest rozmazana i niewyrazista.

Magie porównano do magii z Harry'ego Pottera,  co jest skandalem! Magia wkracza w całą książkę dopiero pod koniec i jest bardzo schematyczna. Nie ma w niej nic porywającego i wyjątkowego, co powinno znaleźć się dookoła sił magicznych. Jeśli zbieramy się za magie to powinniśmy przedstawić jako coś tajemniczego, pięknego, groźnego i osobliwego, właśnie jak w HP. Nie wystarczy odnosić się wciąż do alchemii, operować naukowym nazewnictwem i jakimiś teoriami. Być może to po prostu nie mój klimat, ale zawiodłam się.
Jednak, przy wszystkich minusach, trzeba zaznaczyć, że książka ma coś w sobie. Być może to właśnie te "dobre, chwytliwe momenty", które pojawiają się i znikają trzymają czytelnika przylepionego do stron. Bo gdy już ominiemy niekończące się opisy i przemyślenia o alchemii dostrzeżemy coś więcej. Coś, za co niektórzy dają 10/10 w ocenach. Może po prostu musimy to dostrzec...

W życiu, mimo wszystko, nie nazwałabym tej pozycji "fenomenem". Zbijcie mnie i ukamienujcie, ale ledwo łapie się na średnią półkę. Takie słabe 2/10 w skali wspaniałości.

Wyzwanie 2015 - 8/50

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top