"Istnieje śmierć-rzekła-i śmierć, i śmierć", czyli 'Amerykańscy bogowie'

"Amerykańscy bogowie", Neil Gaiman

Wyzwanie Labrysa 2015.
Nie od dziś wiadomo, że uwielbiam mitologię, fascynują mnie bogowie z najróżniejszych panteonów, baśnie i legendy. Wprost mdleję, gdy mam możliwość przeczytania książki, która zawiera w sobie choć niewielką ilość powyższych. Jestem wniebowzięta, kiedy okazuje się, że moja lektura nie tylko jest pełna magii, bogów i anegdot, ale również napisana jest z nieprawdopodobnie wielkim talentem.

Inaczej nie można powiedzieć. Gaiman jest wirtuozem. Jego styl pisania woła, by oddawać mu cześć. Wspaniale operuje słowem, jego historia razi oryginalnością. Pełna tajemnic, skrytek, oczywistych, a jednak trudnych do odkrycia faktów. Zabiera nas w podróż po świecie, który przeraża, a jednocześnie wzbudza zachwyt. Niczym najbardziej utalentowany gawędziarz, autor splata z opowieścią naszą duszę, nadaje jej specjalne znaczenie.
-Zatem-rzekł Czernobog-mogę rozwalić ci czaszkę. A ty z własnej woli uklękniesz przede mną. Dobrze.-Wyciągnął starą dłoń i poklepał Cienia po ramieniu.
Pan Gaiman nie tylko prowadzi  nas przez zawiłe zakamarki boskich dusz, on kreuje nową rzeczywistość. Coś nieprawdopodobnego, kuszącego i krwiożerczego.
Nie wiem skąd powziął pomysł, nie wiem jak długo pisał "Amerykańskich bogów" i za cholerę nie wiem, co ludzie mówili na początku o jego pomyśle. Jestem za to pewna, że czegoś lepszego nie czytałam od dawien dawna. Wierzcie mi, jeśli chodzi o fantastykę, "Amerykańscy bogowie" plasują ponad wszelkimi innymi książkami, które dotychczas przeczytałam. W rankingu moich ulubionych książek zajmują pierwsze miejsce, ex aequo z "Mistrzem i Małgorzatą".
A teraz bardziej dogłębnie.
-Pewne rzeczy się zmieniają-powiedział nagle Wednesday.-Ale ludzie... ludzie zostają tacy sami. Niektóre oszustwa trwają wiecznie, inne giną wkrótce, pochłonięte przez świat i czas. Moje ulubione oszustwo jest już dziś niemożliwe. Jednakże mnóstwo innych okazało się ponadczasowymi-Hiszpański Więzień, Gołębi Łup, Zgrabny Chwyt(...), Skrzypek...
Bohaterami w książce, jak pewnie już się domyślacie, są tytułowi amerykańscy bogowie. Jednak ich dni chwały minęły bezpowrotnie.
Ameryka to kraj krwi, która przybyła z najdalszych zakątków ziemi. Wraz z nią przybyły bóstwa. Teraz, gdy światem zawładnęła technologia, ich miejsce zajęli młodsi, bardziej krnąbrni. Zderzenie pokoleń, poglądów, prawd. Walka o wyznawców, prawo bytu, o dziką naturę człowieka, o naszą najbardziej nieludzką stronę. Czy damy się uśpić, czy ponownie złożymy ofiary krwi?
Nadciąga wojna. Chaos. Zamęt. Krew bogów nakarmi ziemię.
Cień jest tylko człowiekiem. Chyba. Stoi pośrodku, niczym pionek na szachownicy. Kieruje nim Wszechojciec, do uszu szepczą prawdziwi, niezniszczalni bogowie, a w serce wkrada się ciemność. Przy kim stanie? Kto zasłuż na śmierć?
W świecie prawdy i kłamstw nie ma miejsca na pomyłki. Nic nie jest stałe. Nawet bogowie zdradzają. Pytanie: Kto, kogo i dlaczego
Wsunęła dłoń głęboko w jego pierś i wyciągnęła coś rubinowego i pulsującego w jej ostrych paznokciach, coś barwy gołębiej krwi, zrobionego z czystego światła. Bryła światłą rozszerzała się i kurczyła rytmicznie.
Fabuła naładowana jest akcją i tajemnicą. Nasz umysł balansuje na linie. Po jednej stronie rzeczywistość, po drugiej senna mara. Najwspanialsze jest to, że chwilami trudno mi było oddzielić te dwa skrajne stany. Granice się zamazywały. Mistyczność odbierała mi dech i kazała wątpić w to, co mnie otacza. Brutalność, pod którą kryły się najróżniejsze przesłania i drugie dna, niezmiennie dawała do myślenia. Wszystko razem, łącząc się z kunsztem autora i realnością postaci, dało potężną, mroczną, podstępną i niezwykle wciągającą książkę.
Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top