Krew niczym wino, czyli 'Ropuszki'

"Ropuszki", Aneta Jadowska


Ostatnimi czasy kilka razy wracałam myślami do Dory Wilk, bohaterki sztandarowej serii pani Jadowskiej. Rozmyślałam nad postępami autorki i nad tym, jak bardzo się rozwinęła. Zaciekawiona perspektywą ponownego spotkania z magicznymi postaciami z Thornu, sięgnęłam po "Ropuszki". Sam tytuł wymiata i totalnie przyciąga uwagę, co z wnętrzem?
Wielkie. Zaskoczenie.

Szok.
Niedowierzanie.
Opowiadania w "Ropuszkach" są dużo lepsze od pierwszych książek o Dorze. Bardziej zwarte, treściwe, kreatywne i realne. Naprawdę ciekawa lektura. Ale po kolei!

1. Całkiem nowa perspektywa
Kocham Dorę, ale chwilami mnie wkurza, dlatego balsamem na mą duszę stały się opowiadania o Witkacym, Leonie i Mironie. Wejście w ich umysły było wspaniałym doświadczeniem, czymś czego potrzebowałam po długiej posusze od książek.
Spokojnie! W środku znajdziecie też kilka opowiadań o samej Dorze, które odwołują się do różnych etapów jej życia.
Jednak to właśnie inne postacie sprawiły, że czytając odczuwałam tak wielką przyjemność. Poza tym chwile, gdy spotykałam się z Witkacym, zaostrzały mi apetyt. Nie wiem, czy wiecie, ale już niedługo pojawią się książki o tym jakże cudownym bohaterze. Już nie mogę się doczekać!
-Nikt nie jest doskonały. Może poza mną.-Uśmiechnęła się triumfalnie.-Ale ty, koleś, masz przesrane. Randka z kotem, która kończy się kąpielą w morzu... tak, to się kwalifikuje jako najgorsza randka w historii.
2. Nowe postacie
Jadowska wprowadziła nas jeszcze głębiej w świat magii. Stworzyła nowych bohaterów, każdy kolejny jest bardziej wyjątkowy od poprzedniego. Na dodatek dostaliśmy możliwość, by lepiej zapoznać się ze światem panny Wilk i jej przeszłością.
Duchy rozszarpały ja na strzępy warstwa po warstwie, ogołociły z aury, a potem zajęły się ciałem. Gdy wściekła ciżba rozstąpiła się z szelestem sukni i surdutów, na drewnianej podłodze leżał już tylko biały szkielet (...). [Witkacy]
3. Duża dawka zabawy
Trochę żartów, kilka komicznych sytuacji-to było to, czego potrzebowali czytelnicy po ostatniej części heksalogii. Dość smutnej i przygnębiającej, moim zdaniem. "Ropuszki" oczyściły aurę i rzuciły świeże światło na kilka nierozwiązanych spraw.
-(...) Co jest złego w truciznach? Są takie czyściutkie... albo uduszenie... Ale nie, wy zawsze musicie robić krwawą łaźnię... Wiecie, że gorzej od krwi spiera się tylko czerwone wino? (...)
Zdecydowanie najlepsza książka pani Jadowskiej. Ciekawa, wciągająca, bogata w anegdoty. Warto przeczytać, sama słodycz na serca pożądające fantastycznych przygód.

Kryśka

CONVERSATION

Back
to top